Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

czwartek, 5 września 2013

Więcej seksu!

Kontrowersyjny tytuł nieprawdaż, drogi czytelniku? Jednak zakładam, że nie ma w tym nic złego, skoro gazety o tym piszą, reżyserowie branży innych niż porno kręcą filmy, a ludzie coraz śmielej rozmawiają. Nadszedł czas kiedy kontakty intymne wyszły spod kołdry i stały się nośnym i poczytnym/oglądalnym tematem. Chyba muszę się przebranżowić i pisać tylko o "tym", bo wtedy zainteresowanie artykułów pikuje w górę i wielokrotnie przebija pozostałe posty. Ale się porobiło.

Nie ma się co martwić (a może jednak?), bo nie zamierzam pisać wyłącznie o najstarszym zawodzie świata, uerotycznieniu strefy publicznej, seksie "saute" czy seksaferach - ten blog to nie tabloid ani pamiętnik erotomana. Choć artykuł "Wykształcone, płatne kochanki" na prawdę przyciągną uwagę. Warto więc stwierdzić, że media, zarówno te z przeważającą funkcją rozrywkową oraz "misyjną" (wierze, że są jeszcze takowe), postawiły na tematy związane z kontaktem cielesnym. Aż sam się zdziwiłem przeglądając okładki ostatnich tygodników i dwutygodników, bo wszyscy postanowili nagle rzucić trochę światła na naszą seksualność. Po "Newsweeku" obecnie w zasadzie mogłem się tego spodziewać





...w zasadzie "Wprost" też mnie nie zaskoczyło...




ale "Polityka" i bardzo poważane przeze mnie "Forum" (choć te drugie wyłącznie pod względem historii seksu i naukowego podejścia do tego tematu)? Widać sprzedaż wzrasta i trzeba działać.



Dzieje się więc w naszym konserwatywnym kraju. Zastanawiam się czy to dobrze czy źle, bo pomimo, nie ukrywam, że takie artykuły mnie interesują (jako analityka mediów i społeczeństw), to czasami mam wrażenie, że na rynku czasopism występuje niepisana zgoda na działania w stylu "teraz o seksie!". To lotny temat, bo każdy może mieć z nim do czynienia, może on wywoływać rozmaite problemy oraz dotyczy wielu sfer życia ludzkiego. Czemu zatem o tym nie pisać i nie mówić? Barierą wydaje się być pruderia i wychowanie religijne.


dosłownie "seks maszyna" - źródło: http://i2.asntown.net
Trend uwypuklania tematów związanych ze współżyciem został zastosowany jakiś czas temu w Japonii, gdzie temat seksualności i seksu były eksponowane w celu zachęcenia Japończyków do zwiększenia liczby poczęć. Pomocna była zatem kinematografia, prasa i gadżety erotyczne dostępne nawet w ulicznych maszynach (patrz obrazek). Niby Japonia to odległe państwo (geograficznie i kulturowo), ale podjęła kroki, aby bronić się przed niżem demograficznym, aktywując tak intymną sferę życia. U nas z narodzinami z roku na rok jest coraz gorzej i kto wie, może "seksowne tematy" rozbudzą namiętności w narodzie. To może być panaceum na nikły przyrost naturalny i starzenie się społeczeństwa, o którym pisałem dwa artykuły temu ("Ponad czy poza państwem?"). Niestety rozwiązanie problemu nie ogranicza się jedynie do poczęcia, bo jest problemem wielopłaszczyznowym.


Przedwczoraj oglądałem film dotyczący branży porno w Wielkiej Brytanii o tytule "Pamiętniki pornodziewic". Muszę przyznać, że to bardzo dobry film dokumentalny, który ukazuje losy dwóch kobiet - Frankie i Sahary - które decydują się wkroczyć w ten owiany tajemnicą biznes. Warto wspomnieć, że druga z bohaterek jest muzułmanką, która nie tak dawno przestała chodzić w hidżabie i uczestniczyć w modłach w meczecie. Film udowadnia, że to Ci, którzy wykorzystują internet (oraz telewizję) do tego, o czym mówił prezes Kaczyński, tj."Internauci oglądają pornografię i piją piwo przed komputerem" widzą jedynie kawałeczek prawdziwej maszyny pornobiznesu. 


Zarówno w wyżej wymienionym filmie, jak i w produkcjach "Chwała dziwkom" (rok 2011) i "Porno od 9 do 17" (rok 2008) widać prawdziwy świat seksbiznesu i jego otoczkę. To nie tylko nagie ciała splątane ze sobą w namiętnych uściskach (a przynajmniej pozujących na takie) oraz wielkie piersi i męskie narządy w akcji. To świat pełen wielu wymiarów, które trzeba ze sobą godzić. Może to wydać się dziwne, ale aktorki filmów dla dorosłych też mają facetów - to kuriozum tej branży, które nie wszyscy są w stanie zaakceptować i zrozumieć.
znana aktorka i piosenkarka (bardziej aktorka) -
 źródło: http://p2.filmtok.pl
Biznes, o którym pisze wymaga także dobrego zdrowia i kondycji, więc trzeba się nieźle sprężyć, żeby odłożyć coś na emeryturę oraz "zabłysnąć na ekranach". Granice się przesuwają, powstają nowe fetysze, a to wszystko jest polem do popisu dla różowej branży. To samo dotyczy zdrowia, które wśród "pracowników" musi być sprawdzane regularnie - nie muszę chyba mówić o ryzyku związanym z ciągłym seksem z różnymi osobami. No i jeszcze kwestia psychiczna, bo należy pamiętać, że wiele osób z branży ma problemy z akceptacją w społeczeństwie, niektórzy nie mogą także zaznać szczęścia i wewnętrznego spokoju. Jak więc widać, to ciężki kawałek chleba, który nie do końca jest taki różowy i sexy.


Seks nas otacza, seksualność wkracza w każdą przestrzeń życia - czy nam się to podoba czy nie. Na szczęście, inaczej niż w "Nowym wspaniałym świecie" Huxley'a seksualność jest trzymana z dala od dzieci, które przez kontakt z tą sferą mogłyby mieć poważne problemy emocjonalne. Ograniczenia więc funkcjonują, a wszystko zależy także od regionu świata i samego państwa. Możemy o "tym" nie mówić, spychać w sferę tabu (z której de facto już dawno wyszedł) i marginalizować, ale jeżeli przyjdzie nam powiększać rodzinę lub po prostu cieszyć się życiem (zalecam tu bezpieczeństwo) temat powróci. Bo wszystko co intymne, tajemnicza, pociągające i niegrzeczne po prostu nas interesuje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz