Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 30 czerwca 2013

Nie tylko dżem

Każdy czasami lubi gdzieś wyjechać i zapomnieć o schematach i rutynie dnia codziennego. Niekiedy podróże, o których dość często piszę, przybierają formę rekreacyjną, wyjeżdża się wtedy z myślą "odpocznę". Ale są także inne przyczyny przemieszczania się. Czasami opuszczamy rodzinne strony, żeby ułożyć swoje życie w innym miejscu na mapie lub spróbować swoich sił tam, gdzie nas jeszcze nie było. Często bywa, że kierując się troską o siebie (lub innych) uciekamy zostawiając wszystko za sobą. Takie rozwiązanie przytrafiają się ludziom, którzy znaleźli się w wyjątkowym czasie swojego życia. Nie zawsze trzeba przecież odpoczywać.

Wyjechałem do Łowicza. To malutkie miasto pokazało mi, że dzięki współpracy społeczności lokalnej i dyscyplinie mieszkańców można stworzyć sprawnie funkcjonujący system - od czystych ulic, przez pogodnych ludzi po zagospodarowanie życia kulturalnego. Nie chce prawić banałów w stylu "Łowicz to piękne miasto, bo..." czy "Łowicz jest lepszy od innych miast, bo...". Każde miasto ma w sobie coś wyjątkowego, ja dostrzegłem to akurat tam. Wyjątkowość to ludzie, bez których nic nie mogłoby powstać i działać. To nieskończenie wiele historii i wydarzeń, które się wydarzyły bądź dopiero nastaną. To miejsca, które definiują życie lokalnej społeczności - od rynku po opuszczony dom czy ławkę w parku. To zabawne, ale nawet Pruszków potrafi być czarujący - może nie łatwo to sobie wyobrazić, ale tak jest w rzeczywistości. W Łowiczu uderzyła mnie otwartość ludzi, której tak bardzo brakuje mi np. w Warszawie. Osoby, które spotkałem na ulicach wyprzedzali się w uprzejmości - mężczyzna, gdy zobaczył mnie idącego ze śpiworem i karimatą, bez mojej ingerencji powiedział jak dojść na festiwal, na który zmierzałem. Dobre uczynki i empatia czasami nic nie kosztują, a zmieniają wszystko.W wielu sytuacjach w życiu wystarczy trochę uśmiechu, bo nic nie zdziałamy z zachmurzoną twarzą i egoizmem w działaniu. Tak mało spotykam teraz uśmiechniętych (nie śmiejących się z czegoś) ludzi, a szkoda, bo radość jest motorem napędowym innych działań. 

Przez lata uczymy się jak odczytywać stany z postaw i gestów osób, które spotykamy na drodze swojego życia. Muszę się pochwalić, że osobiście całkiem nieźle opanowałem tą sztukę. Dzięki tej umiejętności odbiera się  sygnały, które nie płyną z ust, a z wnętrza. Łowiczanie pokazali mi, że pogoda ducha i przyjazny stosunek do obcych otwierają człowieka i sprawiają, że może się uśmiechnąć. To zabawne jak wiele dzieli miasta i ich mieszkańców, które oddalone są od siebie zaledwie półtorej godziny drogi pociągiem. A może to ja zawsze zakładam pozytywny scenariusz, który później weryfikowany jest przez rzeczywistość?

Na koniec warto, aby zastanowić się nad wyjazdem w miejsca, w których nas jeszcze nie było. To dobre jeżeli ktoś ma trochę wolnego czasu i jakieś sprawy do przemyślenia. Tak było w moim przypadku, no ale nie będę pisał więcej, bo jak zauważył Dale Carnegie ludzie lubią słuchać o samych sobie, czuć uznanie i nie być pouczanym. Rozmawiajmy zatem ze sobą, bądźmy pełni nadziei na to, że spotkana osoba będzie przez chwilę szczęśliwa po rozmowie z nami. W czasach egoizmu i ograniczania się do przekazu cyfrowego, kontakt z innymi ludźmi nie tylko rozwija, ale także daje sporo do myślenia obu stronom. Dobrze jest zatem się uśmiechać i być miłym, nawet jeżeli w środku walczą demony. 

czwartek, 20 czerwca 2013

Coca-coral

Jako wierny fan marki Coca-cola, wierząc w jej prospołeczne i uzdrawiające możliwości, nie byłbym sobą, gdybym nie umieścił poniższego filmiku. Enjoy?




środa, 19 czerwca 2013

W sieci bliżej nie określonego zła polityki

Mimo zawieruchy wydarzeń i decyzji, która codziennie przechodzi przez cały świat i dotyka wielu płaszczyzn postanowiłem, że moja uwaga skoncentruje się na problemach bliższych, bo zachodzących w skali kraju. Pora skupić się na wydarzeniach politycznych. Co więcej, ze względu na wiele czynników, ten wpis będzie niejako powrotem do "pisania stricte o kraju". Zaczynamy?

Pragnę rozpocząć od niedzielnego Kongresu Lewicy w Warszawie, który nie może zostać oceniony jednoznacznie pozytywnie. W mojej percepcji nie może być w ogóle oceniony pozytywnie. Po pierwsze, zabrakło zapowiadanej od dawna obecności trzech byłych prezydentów - Jaruzelskiego, Wałęsy i Kwaśniewskiego - to znacznie obniżyło rangę tego spotkania i odsunęło uwagę "osób postronnych", które SLD mógłby w przyszłości wykorzystać jako elektorat lub po prostu zwolenników.Widoczne były za to stare twarze lewicy, chodzi o Józefa Oleksego i Leszka Millera, z których drugi pan nie zaskoczył mnie stwierdzeniem o "marszu lewicy, który zakończy się sukcesem w 2015 roku [wybory parlamentarne]" oraz tym, że Sojusz zainteresowany jest zwycięstwem. Powiedzcie czegoś, czego
Rozentuzjazmowany Krzysztof Gawkowski
jeszcze nie wiemy. Każda partia polityczna nastawiona jest na zwycięstwo i realizację swojego programu wyborczego lub ewentualnie na korzystaniu z pieniędzy podatnika. To co było powiedziane jest wałkowane przez każdą inną partię polityczną w Polsce i poza nią. No i jeszcze prawienie okrągłych zdań o bezrobociu, nierównościach społecznych i ubóstwie. Pan Oleksy zakładał przecież, że będzie miał do czynienia z ludźmi rozumiejącymi mechanizmy gospodarcze, prawda? A tu słyszymy annały "starej lewicy". Bez fajerwerków, rzeźbienie w słabym materiale i do tego bez perspektyw. Najciekawsze było wystąpienie sekretarza generalnego Krzysztofa Gawkowskiego, który był przynajmniej dynamiczny >> Sekretarz SLD zdejmuje marynarkę do "Międzynarodówki"

Co do finansowania partii, w ostatnim tygodniu stało się o tym głośno za sprawą artykułu w tygodniku "Newsweek" o tytule "PO wydała fortunę na ubrania". Ta publikacja o tabloidowym tytule doszła aż do premiera, bo nagle całe społeczeństwo dowiedziało się, że politycy, których wybraliśmy wydają pieniądze budżetowe inaczej niż powinni. Chodzi o to, że nikt się nie pogniewa jak ułamek budżetu pójdzie na benzynę i obiady dla posłów i senatorów, ale 250 tys. PLN na markowe ubrania, wina, cygara i SPA (PO) i ponad 1 mln PLN na ochronę Jarosława Kaczyńskiego to szrama na wizerunku, która odbije się czkawką podczas wyborów lokalnych i parlamentarnych. Wczoraj Donald Tusk starał się bronić i stwierdził, że konieczne jest odcięcie partii od subwencji rządowych. Nie muszę dodawać, że najgłośniej krzyczały o to małe partie, które albo nie dostają pieniędzy wcale albo dostają ich niewiele (w stosunku do PO czy PiS).  No i oczywiście nie wyobrażam sobie konsensusu w sprawie odcięcia naszych polityków od tego "źródła" pieniędzy. Przecież trzeba mieć jaja, żeby samemu działać w kierunku ograniczenia własnej pensji. To niemożliwe przy naszej kulturze politycznej, elicie politycznej oraz partii rządzącej i opozycyjnej. Widać to było zresztą po nastrojach na sali plenarnej Sejmu. Na koniec tego wątku, rozbawiło mnie stwierdzenie posła Hofmana, który powiedział że kiedy partie zostaną odcięte od subwencji w grę wkroczą Pruszków, Wołomin i oligarchowie . Nigdzie nie zamierzam się ruszać, ani z nikim współpracować. Co więc poeta miał na myśli?

Kilka dni temu myślałem, że spadnę z kanapy, gdy usłyszałem kolejną "złotą myśl" prezesa Kaczyńskiego. Tym razem padło na konstytucję RP z 1997 roku. Trzeba zmienić jej wstęp! Nie wiem czy Pan Prezes przebywał za długo na słońcu, czy nałykał się jakiś kolorowych pigułek, ale takie zawłaszczenie przestrzeni prawnej, społecznej i wyznaniowej jest niedopuszczalne. Padła bowiem z jego ust propozycja, aby preambuła stałą się inwokacją (lub czymś na jej styl), bo jak inaczej nazwać zastąpienie zwrotu:

W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny,

odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie,

my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,

zarówno wierzący w Boga

będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,

jak i nie podzielający tej wiary,

a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,

równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski,

lepiej tak? - źródło: http://ryfinski.blog.pl
na "W imię Boga Wszechmogącego". To wieje absurdem, fobią i brakiem wyobraźni. Taka zmiana sprawiłaby, że Polska stałaby się państwem bardziej katolickim od Watykanu, a każdy niewierzący Polak stałby się odmieńcem pod względem sumienia. Nie ma nic gorszego niż autorytarne zawłaszczanie wspólnych sfer życia, a najgorzej jak wszystko odbywa się na płaszczyźnie religijnej - wtedy spod łóżka wychodzą demony i rodzą się najgorsze i najbardziej prymitywne emocjie. Gdyby PiS doszedł do władzy (a w sondażach jego pozycja rośnie) mielibyśmy do czynienia z zalążkiem wprowadzania świata z prozy Jacka Piekary, a dokładniej z książki "Przenajświętsza Rzeczpospolita", gdzie rola kościoła jest taka, jak w średniowieczu, tyle że przeniesiona w nowoczesne realia. Jednak słuchając ludzi i czytając ich pełne niechęci komentarze wobec innych (a ostatnio najbardziej dostaje się muzułmanom) nie jestem do końca przekonany o niemożliwości takiego scenariusza.

I ostatni chichot w wykonaniu klasy politycznej. Wczoraj w Radomiu odsłonięto pomnik Lecha i Marii Kaczyńskich, co miało być prezentem w rocznicę urodzin prezydenta. Projektantem był Andrzej Renes, który wcześniej stworzył inne postsmoleńskie dzieła sztuki. To kolejny megalomański krok w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego, który zapewne do śmierci będzie szerzył mit o swoim bracie, który ma być postrzegany jako... a zresztą przeczytajcie sami (podbieram portalowi gazeta.pl).

- Wielu pyta, czym Lech i Maria Kaczyńscy zasłużyli na ten pomnik? Nie tylko tym, że zginęli. Maria i Lech Kaczyńscy swoim życiem udowadniali bardzo ważną prawdę, której wielu nie chce znać. Tą prawdą jest fakt, że człowiek uczciwy może zajmować wysokie stanowiska w państwie - - Nie jest tak, że polityka musi być niemoralna i zła. Lech Kaczyński udowadniał, że można działać pro publico bono, być uczciwym i dbać o interesy Polski.

pierwszy twór w ramach projektu MiLK - "Dla ciebie Polsko"

W Polsce mamy manię pomników, wystarczy zobaczyć ile jest monumentów upamiętniających papieża JPII i wszystko co z nim związane. Oby nie zaczęła się era MiLK (Maria i Lech Kaczyński). Nie dezawuuje tutaj ich poświęcenia w pełnieniu służby i miłości do ojczyzny, ale to nie byli bohaterowie na miarę pomników i nie zmieni tego nawet determinacja brata i fanatyzm narodu smoleńskiego.  Żeby było bardziej przaśnej, po odsłonięciu pomnika i zakończeniu części oficjalnej uroczystości wystąpiła z repertuarem Patrycja Markowska. Spójrzcie jaka piękna jest ojczyzna nasza z lotu ptaka.

piątek, 14 czerwca 2013

Pająki w pokoju

Wielomiesięczne obserwacje moich pająków sprawiły, że lepiej zrozumiałem te istoty. Sposób w jaki żyją te stawonogi  tj. jedzą, poruszają się i funkcjonują, zafascynował mnie do tego stopnia, że odrzuciłem przekonanie o wyższości ludzi nad wszystkimi istotami. Rozpocząłem więc zgłębianie wiedzy, która może i nie przyda mi się zbytnio w życiu, ale na pewno otworzy mi oczy na nowe horyzonty. Nie ma przecież niepotrzebnej wiedzy, prawda?

tak wiele nas łączy - źródło: balledonna.org
Pająki to istoty nieprzejednane w swoim wyrafinowaniu i mechaniczności. Potrafią godzinami przesiadywać w jednym miejscu Nie słychać jak się poruszają, słabo widać je w mroku i nie wydają żadnego zapachu - to odróżnia je od innych stworzeń. Pająk, któremu nie zagraża niebezpieczeństwo porusza się powoli i z wielką gracją. Jednak jeżeli do pomieszczenia dostanie się  intruz rozpoczyna się spektakl. Każda istota, która nie próbuje uciec zamiera w bezruchu. Przeczuwając, że znalazła się w najgorszym miejscu, do którego mogła trafić. Kiedy pająk poczuje drżenie powierzchni i jej obecność rozpoczyna błyskawiczny atak, co jest przeciwieństwem jego flegmatycznego trybu bytowania.

Niektóre pająki nie potrzebują dużo miejsca do życia i cenią sobie samotność. Wystarczy im niewielkie pomieszczenie z dostępem do wody. Nie są też wymagające jeżeli chodzi o karmienie, ale ważne, aby był to żywy pokarm. To okrutne, ale tak własnie funkcjonują  - zdają się na własne umiejętności, aby przetrwać. 

Kiedy pająk ucieknie bardzo ciężko jest go złapać. Tak było z moim ptasznikiem, którego odnalazłem po trzech tygodniach. A raczej on odnalazł mnie, bo po kilkukrotnym przeszukaniu całego pokoju i jego okolic nie znalazłem kompletnie nic. To było zresztą do przewidzenia. Noce spędzone w towarzystwie ptasznika olbrzymiego sprawiły, ze odczuwałem wrażenie napięcia i niepewności. Pająk mógł wyjść w każdej chwili, a ze względu na jego "ciemnolubną" naturę nic nie wykluczało faktu, że mogła być to noc. Przyzwyczaiłem się do strachu wierząc, że stawonóg równie przestraszony co ja nie będzie atakował. W końcu wyszedł.

Raz bardzo się przestraszyłem, bo myślałem, że mniejszy z pająków oddał ducha i wyruszył do krainy wiecznych łowów. Jaki byłem naiwny i głupi w swojej rozpaczy. Okazało się bowiem, że jego pozycja "na plecach" to przygotowanie do przepoczwarzenia w nową, większą formę - stąd zdziwienie i późniejsza radość z jego "powrotu" w nowej postaci. To nauczyło mnie nie podejmować pochopnych decyzji i nie stawiać na nikim kreski. Czas jest potrzebny do rozeznania w sytuacji. Szczególnie jeżeli chodzi o pająki.

Pająki można także porównać do niektórych ludzi. Wystarczy przeczytać ten tekst jeszcze raz i zamienić każdy wyraz "pająk" na "człowiek". No może z wyjątkiem karmienia.

środa, 12 czerwca 2013

La vita è bella - jak przetrwać w naszych czasach

Ostatnie dni to dla mnie morze sprzecznych informacji i odczuć. Kiedy zaczynałem tworzyć tego bloga wiedziałem mniej więcej jaka jest sytuacja na świecie, czego można spodziewać się po ludziach, i w którą stronę będzie ewoluowała polityka krajowa i międzynarodowa. Dzisiaj nie wiem nic i nic, co wcześniej uważałem za pewnik nie jest już takie oczywiste. Nastał zamęt.

kadr z filmu "Życie jest piękne"
Tytuł posta to także tytuł filmu reżyserii Roberto Benigni opowiadającego o tragedii holokaustu przedstawionej ze sporą dozą humoru. W filmie "Życie jest piękne" Guido, który wraz z synem trafił do obozu koncentracyjnego stara się uświadomić chłopca, że to co dzieje się wokół nich to tylko iluzja i gra pozorów, zabawa, która kiedyś się skończy. W obrazie tej antyutopii znajduje wiele wspólnego z dzisiejszymi czasami. Jak wiele sytuacji jest dziś na pokaz. Jak bardzo trzeba się postarać, aby dostrzec drugie dno.

Dzisiaj 56-letni mężczyzna przed kancelarią premiera polewa się łatwopalną cieczą i podpala. Służby ratownicze przewożą go do szpitala na Szaserów. Jestem głęboko poruszony. Co nim kierowało, jak wielkie załamanie weszło w jego życie? Mam w głowie setki obrazów płonących mnichów, którzy sprzeciwili się reżimowi ChRL i w ramach buntu dokonali samospalenia - to dzieje się od wielu lat, jednak nigdy nie spowszednieje. Zespół Rage Against the Machine wykorzystał nawet scenę największej ofiary buddyjskiego mnicha dla stworzenia okładki albumu. W głowie brzęczy mi jak owad wydarzenie z 8 września 1968 roku. Wtedy na Stadionie Dziesięciolecia dręczony tyranią i kłamstwem PRL-owskiego reżimu podpalił się Ryszard Siwiec. Jego samospalenie nie zostało zauważone przez publiczność uczestniczącą w odbywających się wtedy dożynkach. Dopiero film "Usłyszcie mój krzyk" z 1991 roku pokazał całe zaplecze tego tragicznego aktu i otworzył oczy wielu ludziom.

Jesteśmy w stanie wytrzymać wiele. Sam przeszedłem i nadal przechodzę przez wyboistą drogę. Co roku spotyka mnie tragedia tak wielka, że nie mogę myśleć o niczym innym, a w głowie pozostaje tylko niema rozpacz i chęć ucieczki. Jednak rzeczywistość nie pozwala zapomnieć, a chęć walki o zmiany dodaje otuchy, ale nie tłumi smutku, który odkłada się z tył głowy. Może tak już jest wpisane w moją linię życia. W zasadzie to każdy z nas dokonuje czasami takiego wewnętrznego samospalenia, którego nikt nie dostrzega. Tylko nieliczni decydują się to zrobić naprawdę. Ciężko mieć dobry charakter i postępować słusznie w tych dziwnych czasach.

Sytuacja mojego kumpla D. pokazuje, że można przejść przez życie ciągle walcząc. Nie miał on lekko - śmierć matki, wyboiste dzieciństwo pełne smutku i tułania, starcia z innymi i z samym sobą. Jednak D. się nie poddał, wziął życie za pysk i mimo, że znowu znalazł się w okropnej sytuacji ciągle walczy.  Jest przykładem wojownika, który do walki nie używa miecza, ale słów i czynów. Nie ma dla niego i dla mnie przeszkód, które sprawiałyby, że się zatrzymamy, powiemy, że nam się nie chce lub odłożymy to o co walczymy na później. Czas nie ma litości, każda decyzja zostanie zapisana w księdze naszej historii, a od nikogo zapewne nie dostaniemy takiej rady, która całkowicie zmieniłaby nasze życie. To co się dzieje, dzieje się teraz i zależy tylko od nas.

mam nadzieję, że nie wszyscy - źródło: http://www.wired.com
Kiedy wczoraj jeździłem na rowerze, aby nie myśleć o tym wszystkim co wyczytałem w porannej prasówce ze wszystkich serwisów medialnych w internecie (Syria, Irak, KRLD, Egipt itd.), sporo przychodziło mi do głowy. Po pierwsze, zastanawiałem się gdzie w tak piękną pogodę są wszyscy młodzi ludzie. W szkole? W pracy? A może przed Facebookiem? Mam nadzieje, że nie wybrali ostatniej opcji, ponieważ dzisiejsze dni pełne są rzeczy głupich i prostych - to kultura instant, która zmieniła teksty na obrazki, spotkania na rozmowy na czatach, a uczucia w namiętności. Jakby tego było mało to samemu czasami popadam w ten "nowoczesny" trend i gubię godziny przed komputerem. Na szczęście nie zawsze. Trzeba we wszystkim znać umiar i potrafić zająć konkretne stanowisko, szanując przy tym innych. Dlaczego warto wybrać taką drogę? Bo egoizm, który zepchnął altruizm w niepamięć potrzebuje paladynów, którzy małymi uczynkami będą pokazywali, że im zależy i że warto.

Tak ciepło jest teraz w moim mieście. Przez wysoką temperaturę wszystko wydaje się inne, bardziej dynamiczne niż na jesieni i w zimę. Zrzuciliśmy mokre i grube płaszcze, żeby żyć jak ludzie, a nie jak szczury. Mimo okropnych zapachów ze śmietników i studzienek kanalizacyjnych, które potęguje upał, pędzę, nie wiem gdzie, na moim jednośladzie. Mijam ludzi, miejsca i miasta. Zastanawiam się ile z osób, które minąłem myślą podobnie jak ja, zbyt wiele analizując i myśląc o otaczającym świecie. Tak  wiele popełniam ostatnio błędów, a serce zdobywa władzę nad rozumem. Nieświadomość to duży plus w dzisiejszych czasach, jednak z tym brzemieniem daleko się nie zajdzie w moim fachu. Trzeba zacisnąć zęby i pięści i jechać dalej. No i zapomnijmy o tym co mówił Werter. 

Nie jesteśmy wyjątkowi, wyjątkowe są czasy, w których żyjemy. To dynamicznie zmieniająca się wielopłaszczyznowa szachownica. Wszystkie błędy zostały już popełnione, możemy je teraz tylko powielać. Jednego dnia jesteśmy szczęśliwi, drugiego wywalają nas z pracy i musimy kombinować jak spłacić kredyt zaciągnięty na mieszkanie. Innym razem przebywamy z osobą, którą kochamy z całego serca, aby później odebrać od niej swoje rzeczy i usłyszeć, że "to już koniec". Nie ma podręczników, które powiedzą nam jak żyć i być szczęśliwym. Jak więc znaleźć złoty środek w tym "pięknym" życiu? Może ćwiczyć od rana do wieczora, katując swój organizm, aby być jak wymuskani modele z reklam ? Czy lepiej gimnastykować umysł i czytać książki i gazety, oglądać filmy lub chodzić do kina? A jeżeli nic z tych (ani innych) rzeczy nie pomaga i ciągle czujemy się źle? Może ktoś usłyszy nasz krzyk zanim staniemy w płomieniach.

sobota, 1 czerwca 2013

Drzewo życia

Zasadziłeś ziarno
Z wielką nadzieją w sercu
Podlewałeś je z czułością i troską
Twoje myśli były czyste, a umysł wolny.

Roślina kiełkowała
Powiedziałeś o tym wszystkim
Ciągle tylko mówiłeś i mówiłeś
Bardzo przyzwyczaiłeś się do tej rośliny
Jak Mały Książę.

Pokazały się pierwsze liście
Twoje oczy i serce śledziły jak rośnie
Drzewo twojego życia,
Radość twoich dni,
Ukojenie twojego smutku.

Broniłeś drzewa przed słońcem
Podlewałeś je codziennie,
Aby wyrosło piękne, wielki i silne.
Zapomniałeś jednak o jednym

Nie wiedziałeś, że jego korzenie
Wrastają w twój dom,
Splatają się z twoim życiem
I łączą się z duszą. 

Kochałeś jednak istotę swoich poświęceń
I nie usychał przez to żaden liść.

Zapomniałeś zrywać owoców
Zapomniałeś zabijać owadów
Zapomniałeś z nim rozmawiać.

Twoje drzewo wyszło z ziemi
z twoim domem, życiem i duszą.

Jak teraz odróżnić masz,
co tu jest czym?

*

Siedzisz teraz sam
Budujesz dom i leczysz rany
Miłość do istoty pozostała
Tak samo, jak smutek i walka,
które Ci teraz towarzyszą.

Jest ciągle szansa - 
możesz gonić drzewo,
tak piękne i silne,
możesz walczyć lub krzyczeć,
ale to ono zdecyduje,
gdzie zapuści korzenie.




Izie