Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 27 marca 2015

"Kopciuszek Strong oraz Bierz ją!" - Edgar Czop, opowiadania niepokorne

Udało mi się spłodzić dwa dorodne opowiadania. Drogi czytelniku, to chwila niecodzienna, bo historie z projektu "Świat-człowiek-toksyny" wskakują na papier i zaczynają żyć własnym trybem!

Dzięki współpracy z Mariją Babiak książeczka opatrzona jest ciekawymi ilustracjami w czerni i bieli, a po godzinach, które spędziła nad nimi Ania Mrozowicz na pewno mniej w nich błędów, które ja w szale pisania i sprawdzania nieroztropnie pominąłem. Książki wyszły na świat dzięki krakowskiemu Wydawnictwu KASPER, z którym współpraca układała mi się niesamowicie dobrze.



O czym są opowiadania? Jak to o czym?! O tym w czym czuje się najbardziej elastycznie - nowoczesnych formach tracenia czasu, pragnieniach, które drzemią w każdym z nas i pogoni za uciekającą chwilą. Gwarantuje Ci drogi czytelniku, że na pewno się nie zawiedziesz.

JAK I ZA ILE...

Postanowiłem, że aby zwróciła mi się chociaż część zainwestowanych pieniędzy, opowiadania kosztują 20 ziko. Kupić je można na dwa sposoby:

1) Doliczając do ceny koszt przesyłki (7 PLN?) robisz przelew na:

Edgar Czop 


89 1140 2004 0000 3202 7520 6578 (mBank)


tytuł: "Toksyny dla TWOJE IMIĘ I NAZWISKO"


wysyłasz mi maila (edgar.czop@gmail.com) ze swoim adresem,  a ja wysyłam Ci książkę. Proste jak polski menel.


2) Jeżeli mieszkasz w Warszawie, Pruszkowie lub okolicach spotykamy się na sekundę, a ja daje Ci książkę osobiście


UWAGA: Do pierwszych 30 książek dołączam coś specjalnego!!!


wtorek, 17 marca 2015

Prezydenckie obiecanki-macanki

Wszyscy chcą nam wcisnąć gówno. Chyba za ostro zacząłem. A zatem, wszyscy chcą nam wcisnąć swój punkt widzenia na rzeczywistość i zawłaszczyć naszą wolną wolę i w miarę nieskrępowaną decyzyjność. Nie jest to jednak kraina Orwella ani przedmieścia Pjongjangu, a część Europy dumnie nazywanej środkowo-wschodnią. Dokładniej mówiąc, Polska nasza przenajświętsza, w bólu rzeźbiona i wywalczona przez dziada pradziada (z wąsem).

Owczy pęd łapie nas wszystkich w każdego dnia. Przytoczę prozaiczną sytuację: pociąg podstawia się w mieście-zapomnianym-przez-boga (Pruszkowie) na peron. Jest jakieś 8 minut przed odjazdem. Każdy człowiek posiadający zegarek powinien wiedzieć kilka faktów dotyczących naszych kolei:

a) choćby miał nastąpić koniec świata, pociąg nie odjedzie przed czasem,
b) nawiązując do punktu poprzedniego - pociąg przeważnie odjedzie po czasie,
c) pociąg może w ogóle nie odjechać z przyczyn technicznych, bliżej nikomu nie znanych.

Powyższe stany nie są jednak powstrzymać wszystkich, którzy widzą ów pociąg stojący na peronie. I biegną, a za nimi inni biegną, bo przecież jak tu nie biec, skoro wszyscy biegną, a pociąg stoi. Koło niepokoju kolejowego się zamyka. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby pociągi odjeżdżały minutę wcześniej.

Kolejny przykład biegnięcia z/za tłumem - mody sezonowe. "W tym roku modne będą (wstaw cokolwiek, polecam brody, buty New Balance, fryzury "na Hitlerjugend", najnowsze iPhone'y, zdjęcia z jedzeniem i kiepskie dowcipy)" mówi jakiś głos. A jeżeli jest to głos znany, bo sławę zyskał dzięki internetowym wystąpieniom, modowemu blogowi, czy słodkiemu pierdzeniu na szklanym ekranie, to ludzie o nieskomplikowanym charakterze przyjmą trend jako swój. I co z tego, że nam "to coś" nie pasuje, że nie jest do końca w naszym stylu (fashion victim?) itd. skoro inni to mają to dobrze, jeżeli ja nie będę odstawał z tłumu. Twórzmy system ochlokracji, biegnijmy w kołowrotku!

Dlaczego u mnie niechęć do postawy braku samodzielności wyboru? Już spieszę z wyjaśnieniem drogi czytelniku. Podstawy "ślepej czołobitności" i konformizmu widać także podczas wyborów, a bezrefleksyjne popieranie osób na jakieś ważne stanowisko uważam za rozpad demokracji obywatelskiej. To wszystko ważne, bo za niecałe dwa miesiące wybierzemy głowę państwa i to nie w byle jaki dzień, bo 10 maja. Wszyscy, którzy wiedzą na czym polega sekta smoleńska zapewne połączyli już kropki i wysnuli jakieś wnioski.

Pozwolę sobie w tym miejscu zrobić małe przedstawienie, dodam tylko, że o samej instytucji Prezydenta RP miałem przyjemność pisać w poprzednim artykule.


"My pokolenie solidarności..." 
Bronisław Komorowski - urzędujący prezydent, swojak, który pokazuje się w różnych miejscowościach i zapewne z niejednym wódkę wypił. Zaczyna swoje przemówienia od odwoływania się do "pokolenia solidarności". Jest myśliwym, a zatem sportowym mordercą zwierząt (swoje niezręczne porównanie do łowów użył podczas spotkania z Barackiem Obamą). Prezydent Komorowski ostatnio zaczął się upierać, że kampania prezydencka to czas zmarnowany, pełen chaosu i dysfunkcji dla jego stanowiska - czyżby demokratyczna instytucja wyborów przeszkadzała Bronisławowi Komorowskiemu? Jest on niestety faworytem nadchodzących wyborów, wygra w pierwszej turze (niewielką przewagą) lub miażdżącą większością w drugiej. Polacy lubią swojaków i zastosują w jego przypadku zarówno zasadę owczego pędu, jak i postawienia na to co znane - bo ładnie mówi, bo jeździ to tu, to tam, bo sypnie dowcipem, bo był w PO...



"Z poparciem Pana prezesa K."
Andrzej Duda - reprezentant Prawa i Sprawiedliwości, oskarża obecnego prezydenta o czytanie z kartki, a sam nie rozstaje się ze sprytnie ukrytym prompterem. Chce kontynuować prezydenturę Lecha Kaczyńskiego (w mojej optyce wybitnie słabą i niedostosowaną do geopolityki tamtych lat). Stawia na rodzinę, rozwój gospodarczy, w których Prezydent może niewiele. Panu Dudzie pomyliło się niestety, że w Polsce nie mamy systemu prezydenckiego, a większość władzy realnej skupia się w rękach premiera i ministrów. Andrzej Duda pojawia się w mediach katolickich (TV Trwam i Radio Maryja) i w akompaniamencie religijnych bzdetów przyciąga uwagę niezdecydowanych katolików. Zapomniałem dodać, że Duda zarozumiale głosi, że wygra te wybory - Jarosław Kaczyński musi być z niego naprawdę dumny!


"Milcząca dama" Magdalena Ogórek - kandydatka zdecydowanie małomówna, niemniej lubi przechadzać się po mieście w akompaniamencie zainteresowanych nią panów (czasami także i pań). Niezaprzeczalnie atrakcyjna kandydatka, dla przeciętnego męskiego wyborcy - pojawia się w białych lub beżowych kreacjach, jest młoda, piękna, powabna, występowała w TV i ma doktorat (co z tego, że z teologii). Dodatkowo, z ostatnich nowin wzbrania się przed sesją w Playboy'u, na którą motywuje ją rzesza fanów na fejsbuku. Jej deklaracje są słomiane i pod publiczkę. Czy jest symbolem lewicy? Myślę, że tak samo, jak ślimak jest rybą (grono ekspertów uważa, że owszem). A tak na poważnie - nie, nie i jeszcze raz nie. Lewica, jest rozbita, podzielona, rozdrobniona i bez szans na połączenie sił oraz dwucyfrowy wynik. Leszku Milerze, chwała Ci za twoje decyzje i rady. Co ciekawe, przewodniczącym sztabu Pani Ogórek jest Tomasz Kalita, bardzo fajny facet, którego miałem przyjemność poznać pracując u Aleksandra Kwaśniewskiego. Człowiek zna się na rzeczy, jest dobrym PR-owcem, ma kontakty mediami, a teraz wierzy w Magdalenę Ogórek. Tomaszu, why? :(



"Człowiek znikąd" Andrzej Jarubas - kolejny swojak, choć trochę mniejszego kalibru. Człowiek z chłopskiego rodu, wcześniej znany tylko nielicznym i wtajemniczonym. Przeprasza Rosjan za decyzję rządu (eksport towarów), co stawia go w świetle koalicjanta-renegata. Nieźle, bo z przytupem! Chce zdobyć wynik dwucyfrowy i dwoi się i troi, aby nie skończyć jak jego poprzednicy z minionych wyborach na fotel prezydencki - Waldemar Pawlak i Jarosław Kalinowski - których "sukces" oscylował w granicach 1,5 proc. głosów. W jego mdłych i sztampowych wystąpieniach, w związku z zamieszaniem wokół ustawy o in vitro przejawia się tematyka zarodków. Jego dużym atutem jest brak kontrowersji i wpadek. Może dlatego, że jest mało znany i niewielu Polaków w ogóle go kojarzy. 


"Tam gdzie wieje polityczny wiatr" Janusz Palikot - przewodniczący dezintegrującej się partii, ma duży fundusz na prowadzenie działalności politycznej, nawet na szczeblu wyborów prezydenckich. Jego postawy i poglądy zmieniają się szybciej niż kreacje Pani Ogórek. Kandydat zrobił sobie bardzo dużo czarnego PR, to konformista, który pomimo przylepienia sobie naklejki "mesjasza lewicy" głosi poglądy liberalne. Raz "niszczy" w wypowiedziach kler i PO, a innym razem epatuje liberalnymi hasłami i potulnie przyznaje rację rządowi. Reprezentant Twojego Ruchu zmienił image, zmienił program, ale nie zmienił oportunizmu i instrumentalnego podejścia do polityki. Ciągle pozostaje skandalistą, niepokornym i zwariowanym.


"Nie będzie niczego vol. II" Janusz Korwin-Mikke - postać, która brała udział we wszystkich (tak, we WSZYSTKICH) wyborach prezydenckich w demokratycznej Polsce. Jego poparcie oscyluje w granicach 1 procenta, jednak ptaszki ćwierkają, że w tych wyborach może zgromadzić nawet 3-4 proc. głosów poparcia. Dlaczego? Bo jego hasła są proste, jak budowa cepa, głosi niechęć wobec grup społecznych, jest chamem, mówi co wie (a nie wie co mówi), a jego elektorat wyszedł z gimnazjów i może wreszcie głosować. JKM jest bezsprzecznie największym hipokrytą polskiej sceny politycznej (wystarczy przypomnieć, że zasiada w PE, do którego w zasadzie nie chciał się dostać i pobiera za to sowite wynagrodzenie). W myśl utopistów-libertarian chce całkowitej wolności, a więc anarchii, połączonej z nieograniczonym dostępem do broni oraz karą śmierci. Czy może być gorzej?


"Worek osobliwych rozmaitości" Anna Grodzka, Marcin Kowalski, Paweł Kukiz, Wanda Nowicka - wrzucam ich do jednego worka, muszą mi wybaczyć. Niektórych nie darzę sympatią ze względu na prostackie podejście do władzy (Marcin Kowalski), natomiast inni wywodzą się od niedawna z ugrupowań, które na polskiej scenie politycznej nie mają siły przebicia, a uratować ich może tylko własna marka (Anna Grodzka z Zielonych oraz Wanda Nowicka z Partii Pracy). No i jeszcze ten Kukiz, sam już nie wiem o co mu chodzi, nie wyszło mu z JOW-ami, w filmach już nie gra, a w muzykę się nie bawi - może dlatego zajął się polityką? Jeżeli tej zbieranince uda się zebrać wymagane 100 tys. głosów i zaznaczą swój udział w wyborach ich poparcie będziemy mogli liczyć w promilach. Czuję jednak, że mogę się mylić w stosunku do Pawła Kukiza. Will see...

Reasumując, widać, że w wyścigu supersamców pojawiły się także kobiety, które są bardzo pewne siebie i zdeterminowane żeby wygrać. To bardzo dobre wieści jeżeli chodzi o parytet tej instytucji. Nie są to matki-Polki, ale kobiety w wyborach, panie z własnym charakterem nie podporządkowujące się publice. Po drugie, widać ogromne rozbicie lewicy (brak wspólnego kandydata) i zanikanie jakiejkolwiek ideologii tego skrzydła. Jego osłabienie jest zastrzykiem dla prawicy i ultraprawicy, której pomysły niejednokrotnie cofają Polskę o całe dekady i blokują świeży powiew prospołecznych zmian.

Chciałbym zakończyć ten artykuł słowami pewnego liberalnego blogera politycznego, którego spojrzenie na to, co ma nastąpić 10 maja jest bardzo adekwatne do sytuacji:

"Politycy nie traktują wyborów prezydenckich ani wyborców poważnie. Zamierzam potraktować ich dokładnie tak samo."
Leszek Jażdżewski


środa, 11 marca 2015

Poległy opozycjonista i wstęp do wyborów prezydenckich

Dobry wieczór drogi czytelniku. Mam wrażenie, że troszkę się rozmijamy. Niech jedyną osłodą na gorycz naszej rozłąki, będzie fakt, że tęskniłem i starałem się układać puzzle rzeczywistości tak, aby wszyscy byli szczęśliwi. A Ty tęskniłeś? Mam nadzieję, że choć odrobinę. Zapraszam do karuzeli

"Putin zabił mojego przyjaciela"
27 lutego z rąk "nieznanych zamachowców ginie Borys Niemcow, były wicepremier Federacji Rosyjskiej, republikanin, który włożył dużo swojego wysiłku, aby zaleźć za skórę i podważyć pozycję cara 2.0 - Władimira Putina, wyjątkowego skurwiela. Dla wszystkich, którzy nie za bardzo interesują się polityką rosyjską, będzie to posta znana tylko i wyłącznie z mediów-ostatniego-czasu, gdy zrobiły one szum na temat tej ważnej, antyputinowskiej figury. Jak wskazuje wiele poszlak, Borysowi udało dopier "nietykalnym", jednak karą za niesforność była śmierć. Trzeba pamiętać, że Putin sprzeciwu nie znosi, przeinacza zasady nowożytnej demokracji (demokracja fasadowa - wersja wodzowska, autorytarna), a z adwersarzami rozprawia się tak, jak nauczono go w KGB. 

WYBÓR
Jeżeli ktokolwiek uwierzy w scenariusze morderstwa i zaangażowanie "wszystkich organów ścigania" w śledztwo, które podawane są przez rosyjskie oficjalne media takie, jak Rossija TV, "Sputnik" czy inne szczekaczki systemu, to znaczy, że dał się nabić w butelkę. Oczywiście sprawców zamachu można bardzo łatwo dorwać - nikt przecież się nie dowie, kto tak naprawdę stał za morderstwem, kozła ofiarnego znaleźć łatwo, a już najwygodniej będzie zrzucić wszystko na odwiecznego mąciciela w regionie - Czeczenów i miernego Kadyrowa. Tylko co mieszkańcy tego autonomicznego regionu chcieliby od Niemcowa? Możliwe, że niedouczony watażka został zmuszony, aby wysłać swoich ludzi i odciążyć rosysjkie służby od ciężaru winy. Co więcej, walki frakcji wielu instytucji siłowych w Rosji pozostają wielką tajemnicą i nie wiadomo, czy zlecenie nie wyszło właśnie od nich. Może niektórzy w ten sposób chcą osłabić neo-cara? Sporo mają jeszcze do zrobienia, wystarczy wymienić głównych opozycjinistów: Nawalnego, Kasparowa, Jaszyn, Ponamariewa, Udalcowa, Kasjanowa, czy naznaczonego piętnem Chodorkowskiego. Z wyjawieniem prawdy o samym Niemcowie przyjdzie nam trochę poczekać.

***

A u nas? U nas na szczęście władza nie wydaje wyroków śmierci na opozycjonistów, choć walka na ostre słowa trwa odkąd pamiętam. Niedługo wybory prezydenckie, które w moim mniemaniu są najmniej znaczącą i wielce irytującą instytucją demokracji, ze względu na funkcje samej głowy państwa oraz wielki szum z tym związany. Jeżeli spojrzeć na to, co prezydent może, to oprócz wizyt oficjalnych, prawa łaski, wręczania wszelkiego rodzaju medali, nagród, wyróżnień, dyplomów, mianowań honorowych, klepania sportowców po plecach i całej masy innych nadmuchanych protokołem i ceremoniałem gadżetów, jego rola w państwie na pewno nie skupia się na obszarach kluczowych dla procesu funkcjonowania państwa. Ważnym atutem jest jednak udział w obronności kraju w stanie pokoju, bo Prezydent w naszym kraju:
  • zatwierdza, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, strategię bezpieczeństwa narodowego;
  • wydaje, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, w drodze postanowienia, Polityczno-Strategiczną Dyrektywę Obronną Rzeczypospolitej Polskiej oraz inne dokumenty wykonawcze do strategii bezpieczeństwa narodowego;
  • zatwierdza, na wniosek Rady Ministrów, plany krajowych ćwiczeń systemu obronnego i kieruje ich przebiegiem;
  • postanawia, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, o wprowadzeniu albo zmianie określonego stanu gotowości obronnej państwa;
  • może zwracać się do wszystkich organów władzy publicznej, administracji rządowej i samorządowej, przedsiębiorców, kierowników innych jednostek organizacyjnych oraz organizacji społecznych o informacje mające znaczenie dla bezpieczeństwa i obronności państwa;
  • inicjuje i patronuje przedsięwzięciom ukierunkowanym na kształtowanie postaw patriotycznych i obronnych w społeczeństwie.
na straży macierzy - źródło: http://i.iplsc.com/

Obronność jest ważną cechą funkcjonowania państwa na arenie międzynarodowej, choć tutaj nie przesadzałbym z pozycją Polski. Można oczywiście zakładać futurystyczny scenariusz, gdzie prezydent będzie aktywnie sprawował swoją funkcję zwierzchnika sił zbrojnych, którą określa konstytucja RP w art. 126 słowami: "Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium", jednak agresję na Polskę osobiście wsadzam między bajki i uspokajam wszystkich zatroskanych nadchodzącą apokalipsą. 

Drogi czytelniku, to nie koniec pisania o wyborach prezydenckich, bo warto poświęcić jeszcze troszeczkę miejsca na moim blogu, dla tej instytucji. Zapraszam więc do czytania kolejnego artykułu, który pojawi się już za kilka dni. Ciao!

gęby, twarze i buzie wyborów prezydenckich - źródło: www.tvn24.pl