Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

czwartek, 2 stycznia 2014

Bez wspomnień, ale z pijanymi kierowcami

Witaj drogi czytelniku. Tak jak wspomniałem w ostatnim bardzo osobistym poście, powracam do Ciebie w nowym roku. Mijający rok był dla świata niesamowicie burzliwy, ale to chyba cecha każdego roku XXI stulecia. Nie będę silił się na wspominki, podsumowania, agendy na nowe 365 dni itd., bo uważam to za zbędne i już dawno odhaczone przez wszystkie telewizje śniadaniowe. Dla mnie był to czas ogromnych zmian, niestety jednak to negatywne uczucia i nienazwane emocje zdominowały rok 2013. Dlatego dołożę wszelkich starań, aby nowy rok był lepszy, szczęśliwszy i jeszcze bardziej pracowity. Koniec marazmu, altruizm i walka to trzy idee, którymi będę się kierował. Jakby powiedział pewien policjant do bohatera znanego polskiego filmu:




Nie wiem czy wzywa mnie ojczyzna, czy własne pobudki, ale działać trzeba, nawet jak czasem pęka serce, a święta przypominają stypę. No i muszę pisać, bo znajomy, który prowadzi bloga "Tramwaj przeznaczenia" (którego gorąco polecam wszystkim) przykuwa uwagę większej grupy czytelników. No ale nie o ilość przecież chodzi. Jednym z moich postanowień na nowy rok 2014 (który musi być lepszy od minionego!) jest pisanie, pisanie i jeszcze raz pisanie.

Skupmy się na wątku tytułowym. Sprawa pijanych kierowców zawsze wywołuje ogromne emocje w naszym społeczeństwie. Gdy tylko usłyszymy, że po "pijaku w wypadkach samochodowych zginęło tylu-a-tylu" lub że "pijany kierowca zabił..." budzi się w nas gniew i sprzeciw. I to bardzo zrozumiałą reakcja. Trzeba być skończonym idiotą, żeby jeździć samochodem będąc pijanym, to wie każdy, jednak nie wszyscy biorą to do siebie. Pijany człowiek staje się wtedy kilkutonową maszyną do zabijania, niejednokrotnie w trybie "kamikadze". Chyba wszyscy wiemy, że najniebezpieczniejszą częścią każdego pojazdu jest właśnie kierowca, element, który w przypadku niesprawności stanowi największe zagrożenie.

Poruszam ten temat z wielu względów. Jednym z nich jest fakt zdarzenia w Kamieńcu Pomorskim, gdzie pijany kierowca wpadł w rodzinę na spacerze zabijając 6 osób. Potrafisz to zrozumieć drogi czytelniku? Wychodzisz z rodziną na spacer, idziesz chodnikiem, cieszysz się wczesnostyczniowym luzem, a po chwili wpada w Ciebie rozpędzony samochód, zabijając twoją rodzinę i Ciebie samego. W kilka sekund przez głupotę jednostki gasną historię kilku osób. Kierowca i pasażer przeżyli i wyszli z tego bez większych obrażeń. 

Za każdym razem, gdy zbliżają się dni wolne policja wypowiadająca się dla mediów apeluje o spokojną jazdę. Niestety, również za każdym razem, po tych dniach pora podliczać rubryki "zginęli" i "ranni". Wszystko przez ludzką głupotę, nieostrożność i brak wyobraźni. No i oczywiście najgorszą z możliwych tradycję wlewania w siebie ogromnych ilości wódy, gdy tylko przytrafi się okazja. Chyba powinniśmy czerpać przykład z Urugwaju i stanu Colorado, gdzie zalegalizowana substancja nie tylko nie przyczyni się do wypadków drogowych, ale także zasili budżet państwa.

Jak karać samochodowych pijących, którzy spowodowali wypadek ze skutkiem śmiertelnym? W zasadzie to bardzo dobre pytanie, które pod względem technicznym pozostawiam dla prawników. Samo odbieranie prawa jazdy może nie przynieść skutku, bo każdy bez prawka też jest w stanie prowadzić. Jeżeli odbierać to na ile? 5 lat? 10? A może na całe życie? Tak wiele pytań, na których odpowiedź wymaga głębokiej analizy. Trzeba przede wszystkim wiedzieć jakie są konsekwencje jazdy po pijanemu - czyli edukacja i świadomość czynów. Zgadzam się tutaj z Ryszardem Kaliszem, że kara pozbawienia wolności w Polsce (skazanie na więzienie) nie są środkiem do resocjalizacji, a do odosobnienia. Osobiście dodałbym, że nasz system penitencjarny przyczynia się także do degeneracji skazanych, co jest efektem odwrotnym do zakładanego. 

I na sam koniec. Za wypadki nie jest odpowiedzialny tylko pijany kierowca, winę ponosi także pasażer, który zgodził się z nim zasiąść w jednym pojeździe. Jak mówił mi mój instruktor jazdy, który stracił w wypadku samochodowym wszystkich członków swojego zespołu (on przeżył): jeżeli ktoś chcę wracać do domu po pijaku, to zabierz mu kluczę do samochodu i wyrzuć przez okno, następnego dnia on Ci podziękuje. Tak w zasadzie jest. Tak powinien zrobić mój kolega Daniel, który był pasażerem pijanego kierowcy. 25 grudnia 2013 roku samochód, którym jechał mój kolega dachował. Kierowca przeżył, Daniel nie miał takiego szczęścia. Obaj byli pijani. Daniel miał tylko 23 lata i jeszcze sporo historii życia do wypełnienia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz