Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

środa, 27 marca 2013

Nasz rower

Środki transportu w XXI wieku niezaprzeczalnie przyspieszyły i unowocześniły się. Podróż pomiędzy państwami stała się kwestią godzin, a wszystko dzięki samolotom, szybkim pociągom i statkom. Ludzie nowego milenium w krajach, gdzie dochód PKB per capita ma przynajmniej cztery cyfry, mogą pozwolić sobie na "oszczędzanie" swoich nóg i załadować tyłki do samochodów. Nie można nie zauważyć także komunikacji wewnątrz miast, która poprzez rozwój metra, autobusów, tramwajów, trolejbusów i taksówek ograniczyła dłuższe spacery i wysiłek fizycznt. A czemu by nie zostać przy starym dobrym bicyklu?

Przedwczoraj w moim mieście (Pruszkowie) odbyła się tzw. Masa Krytyczna, czyli inicjatywa, która ma na celu unaocznienie władzy i ludziom konkretny problem wymagający interwencji. Zorganizowało ją stowarzyszenie "Zdrowy Rower", składające się z ludzi, którzy wybrali dwukołowiec jako podstawowy środek komunikacji. "Masa" to przede wszystkim przejazd grupy ludzi rowerami po określonej trasie - co u mniej przychylnych i niecierpliwych kierowców wywołuje zdenerwowanie i frustrację. Dla uczestników i ludzi, którzy ich popierają takie wydarzenie jest bardzo istotne i daje pozytywne wibracje. 

Kilka lat temu wraz z grupą znajomych braliśmy udział w dużej Masie Krytycznej organizowanej w celu pomocy dzieciakom chorym na autyzm. Kilka tysięcy ludzi przejechało przez ulice Warszawy dla wspólnego i szczytnego celu. Taka inicjatywa pokazała, że w zdrowy sposób (bez otoczki politycznej i ideologicznej) można współtworzyć fundament demokracji - społeczeństwo obywatelskie. Muszę dodać, że w Warszawie "Masy" organizowane są co miesiąc w cieplejszych miesiącach. Celem jest przeważnie zwiększenie ilości dróg dla rowerów.

Masa Krytyczna w Pruszkowie - fot. od Iza Gajewska
Tak właśnie było w Pruszkowie. Pomimo zlodowaciałej aury 70 osób zgromadziło się w określonym miejscu, podpisało petycję do władz miasta o zwiększenie dróg rowerowych i ruszyło ulicami, aby pokazać wszystkim innym mieszkańcom, że istnieje coś takiego jak rower. Obecny był także prezydent miasta Jan Starzyński, którego inicjatywy i postawę cenie. Warto dodać, że pan Starzyński jest bezpartyjny i zasiada na urzędzie od 1998 roku, co pozwala uniknąć wpływów "monolitycznych" partii. W każdym razie, miałem możliwość, aby dołożyć cegiełkę do projektu, który obejmuje moje najbliższe okolice ("myśleć globalnie, działać lokalnie").


Rower to bardzo ciekawe urządzenie, bo można nim dojechać zarówno do sklepu jak i na inny kontynent. Nie wymaga drogiej benzyny, koszt jego utrzymania jest niewielki, a korzyści z jazdy na nim są ogromne. Spalamy zbędne kilogramy, rzeźbimy nogi, dbamy o środowisko i nie wywołujemy karamboli. Stworzenie  bezpiecznej infrastruktury rowerowej powinno być podstawą dla każdego miasta - wtedy u wszystkich kierowców samochodowych mogłaby pojawić się myśl o alternatywie dla czterech kółek. No a przy dobrych wiatrach można połączyć podróżowanie rowerem z korzystaniem z komunikacji miejskiej i regionalnej. 

Mój "plażowiec" 
Osobiście jeżdżę masywnym rowerem "plażowym" (retro/cruiser), który pod względem funkcjonalności może i odstaje od przyjętych standardów (nie ma ręcznych hamulców i przerzutek), ale zrobiłem już na nim kilkadziesiąt, albo i nawet kilkaset ładnych kilometrów i darze go dużym uczuciem. Zaletom jednośladów jest ich funkcjonalność. Rowery można wykorzystać do "przecinania się" między samochodami w korkach (zaleta kolarzówek i singli),  zjeżdżania po stromych ścieżkach lub zboczach (downhill), robienia trików (BMX, MTB, Trial), ścigania się na przeróżnych trasach, czy zwyczajnie do przemieszczania się między punktem A a punktem B. Wszystko przy minimalnych kosztach finansowych i ogromnych korzyściach na wielu płaszczyznach.

Z ciekawostek, warto abym wspomniał o "rowerowym kuriozum". W Korei Północnej totalitarny absurd wdarł się nawet do świata komunikacji rowerowej. Aż do początku lat 90 w kraju Kimów obowiązywał zakaz poruszania się na rowerach - takie zachowanie według władz mogło wywołać indywidualistyczny odruch samodzielnego myślenia i zaburzyć układ "socjalistycznego raju". Po tym jak zakaz został zniesiony liczba cyklistów wzrosła. W 1996 nałożono kolejne ograniczenie - od tego czasu jednośladem mogą poruszać się tylko mężczyźni (sic!).

Jak więc widać, rower to nie tylko zdrowie, sport i transport, ale także kanał do wspólnych inicjatyw i tworzenia tak bardzo dziś potrzebnego społeczeństwa obywatelskiego. Polacy jeszcze nie zrozumieli, że zamiast wielkich paliwożernych samochodów (których stosowanie może być dobre jedynie dla firm, które potrzebują ich jako "narzędzia do pracy") można poruszać się w mieście rowerem, zmniejszając tym samym liczbę wypadków i poziom zanieczyszczenia. Jednak konieczna jest infrastruktura i zapewnione bezpieczeństwo drogowe. Mieszkańcy wielu miast Niemiec już dawno to zrozumieli, a jaki z tego efekt? Zobaczcie poniżej.
Miejscowość Munster w Niemczech - podobno na każdego mieszkańca przypadają dwa rowery

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz