Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 9 grudnia 2011

Nie wiemy co dalej z Unią, ale widać światełko w tunelu

     Jak widać na łamach czasopism, stronach internetowych oraz w programach telewizyjnych - ważą się losy UE. Lecz nie wpadajmy w panikę, którą jak od zawsze nakręcają media. Spokój i zdrowy rozsądek wydają się najlepszym lekarstwem na populistyczny zamęt. Nie rozumiem również dlaczego w sprawach finansowych i integralności UE za pewnik i wyrocznię w wystawianiu osądów obiera się czasopisma The Economist i Financial Times - oba są przecież brytyjskie, więc odpowiedź o jedność wspólnoty będzie zapewne opisywane przez pryzmat kraju z którego publikują. Oczywiście cenie sobie TE i uważam ją za świetne źródło nie tylko opinii, ale też rzetelnych informacji, tak samo jest w przypadku FT. Jednak nie ma obecnie całkowicie niezależnych mediów, każda stacja i gazeta nadaje z zabarwieniem pochodzącym ze sfery mikro (ugrupowania polityczne) lub makro (racja stanu, regiony).

źródło: www.economist.com


     Unia Europejska nie rozpadnie się, kto uważa inaczej powinien najpierw prześledzić losy Wspólnot Europejskich, a następnie Unii Europejskiej. Tak wiele było sporów i kryzysów (również podczas słabej koniunktury gospodarczej), że nie sposób ich wszystkich wyliczyć. Dobrym przykładem jest zarówno odrzucenie koncepcji Europejskiej Wspólnoty Obronnej jak i Europejskiej Wspólnoty Politycznej przez Francję w latach 50 XX wieku (klęska wielu euroentuzjastów), a dalej tzw. "kryzys pustego krzesła" czyli jawny bojkot Francuzów (za De Gaulle'a) dla posiedzeń Rady Wspólnot, który paraliżował decyzyjność Wspólnot w podjęciu istotnych decyzji funkcjonalnych, zakończony w 1966 roku "kompromisem luksemburskim". Dalej WE "testowane" były przez kryzys paliwowy początku lat 70 i zmagały się z wahaniami cen ropy. I co? WE a później UE funkcjonuje do dzisiaj. Obecnie z problemami wynikającymi z GLOBALNEGO kryzysu gospodarczego, ale funkcjonuje. Niestety zarówno Chiny jak i Stany Zjednoczone nie wydają się wyciągać pomocnej dłoni w stronę UE. Co do Stanów: to zrozumiałe i niezrozumiałe zarazem. Zrozumiałe bo sami mają ogromne problemy na każdej (podkreślam każdej) płaszczyźnie i nie są w stanie pomagać (znowu) całej Europie. Niezrozumiałe ze względu na to, że UE 27 znajduje się na drugim miejscu partnerów "do eksportowania" i stanowi aż 19,2 % całości eksportu Stanów (dane z Eurostatu na 2010). Kto więc będzie odbierał wszystkie towary z USA? Meksyk (13.1%), czy Chiny ("zaledwie" 7,3%)?

źródło: www.guardian.co.uk
     Rozpad strefy euro, a dalej całej Unii oznaczałby finansowy kataklizm i powrót do stanu natury państw członkowskich (coś a la USA w 1929). To również przeogromna recesja i spadek PKB (ppp) krajów członkowskich o ok. 12 punktów procentowych, a dalej bezrobocie, inflacje i kto wie co jeszcze. Jednak decyzje, które mają zmieniać Unię na dziś dzień wyglądają mizernie, ale poczekajmy do końca drugiego dnia szczytu, aby wydawać dalsze osądy. Jadnak wprowadzono dziś i wczoraj kilka pozytywnych ustaleń dla całej Unii. Po pierwsze dziś około godz. 10.00 podpisano traktat akcesyjny dla Chorwacji (prezydent i premier kraju), który wymaga jeszcze podpisu wszystkich państw członkowskich UE i przyjęcia na poletku krajowym (referendum) - do 2012 będzie więc jak wszystko dopisze UE 28. A to nie wszytko, bo Grecja większością głosów przepchnęła w parlamencie pakiet reform, który ma doprowadzić do zmniejszenia deficytu do 5,2 %, a więc koniec z państwem całkowicie totalnym, z sjesty pora wziąć się do pracy i zaciska pasa, aby następne pokolenia filozofów mogły wyrastać przynajmniej w neutralnej sytuacji gospodarczej. No i inne kraje takie jak np. Francja nie musiały toczyć piany z ust o wybryki Greków.

Donald Tusk i Jadranka Kosor (premier Chorwacji) po
 podpisaniu traktatu akcesyjnego (źródło: http://www.croatia.org) 


A co udało się ustalić, albo nie ustalić na nadzwyczajnym szczycie (i kolacji) Rady Europejskiej w Brukseli 8.12.2011r. ?

  • ·       Brak zgody na wspólne spotkania "17+7" przez sprzeciw Camerona (żądał ulg w Brytyjskim systemie finansowym w zamian za podpisanie jakiegokolwiek traktatu) - Cameron stosuje więc na obradach „zero sum game” – wszystko albo nic
    ·         Przekazanie 200 mld EUR w celu  przyspieszaniu uruchomienia Europejskiego Systemu Stabilizującego w 2012 r.
    ·         Prezes EBC zapowiedział, że nie będzie skupował obligacji nawet w przypadku porozumienia
    ·         Mario Draghi (prezes EBC) ocenia ustalenia jako bardzo dobre dla euro landu
    ·         Rynki finansowe nie czują się usatysfakcjonowane (na otwarciu giełd spadki)
    ·         Szybka zmiana traktatów (zwiększenie dyscypliny budżetowej i integracji strefy euro) nie wchodzi w grę (opcja polska nie przeszła)
    ·         Tusk: „Za mało by uspokoić rynki. (…) Ustalenia pół na pół (…) do entuzjazmu daleko”

    Jednak z głębszymi osądami i ganieniem kogokolwiek poczekajmy do końca weekendu, wtedy powinno być już wszystko jasne. Mam jednak nadzieję, że będzie lepiej niż gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz