Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 7 listopada 2010

Atomizacja

Tak to termin który, nie wszystkim musi być dobrze znany, ale dla tych którzy tak bardzo chcą go lepiej poznać, polecam zachęcam najprostszej metody: zaznaczenie fragmentu tekstu + ctrl i C, a następnie ctrl i V w Google, dla tych bardziej ambitnych: wersja książkowa w postaci słownika języka polskiego.

Jednak do rzeczy. Atomizacja jak sama nazwa wskazuje, to podzielenie, bądź rozpad jakiejś materii/struktury/instytucji/tradycji na części. Nie będę jednak pisał o rozpadzie atomu na cząsteczki, czy tez atomizacji rodziny (gdyż ten termin nierzadko jest stosowany w tymże własnie kontekście), powiem o atomizacji i zmianach scen politycznych Polski i USA. Nie będzie to długi wywód, więc zapraszam do czytania.
(zdjęcie z portlu money.pl / fot. PAP)

Zacznę od polskiej sceny politycznej, a dokładniej od pewnej partii która rymuje się ze słowem "kość" (albo "złość" to może będzie bardziej adekwatne). Tak to "ta" partia, której nie bez przyczyny jakoś tak nie darzę sympatią. Ostatnio dowiedziałem się, że do wyborów samorządowych z namaszczenia Pana Prezesa został wystawiony Czesław Stelmaszuk (walczy o urząd radnego w woj. warmińsko-mazurskim), który za czasów PRL współpracował z milicją w ramach kontrwywiadu Wojsk Ochrony Pogranicza ("Z milicji do PiS", Newsweek 45/2010). Ciekawe. W tym samym artykule dowiedzieć się można również o tym, że na radnego Malborka startuje Jan Kwaśniak, który z kolei współpracował z MO w czasach "gorszego prosperity" naszego kraju. Jak widać rączki nie są czyste, a szkoda, bo to kiepska reklama przed wyborami. No ale trudno, nie wszyscy musza o wszystkim wiedzieć.

 Jednak to co ostatnio zaserwował nam pan Kaczyński jest dość smutne i można tu zacytować prezydenta L. Johnsona (ad. PiS)- "Pokonujemy się sami". Jak się już pewnie domyślacie, mowa tu o paniach Kluzik-Rostkowskiej i Jabłońskiej. Podzieliły one losy europosła Migalskiego. Zostały wykopane z partii za odmienność i prezentowanie "wnętrza partii na zewnątrz". Jak bowiem można zwalniać kogoś, kto świetnie przeprowadził kampanię wyborczą w wyborach prezydenckich, doprowadzając wielu do podniecającej niepewności ("Kto wygra?"). Rozumiem gdyby Pan Prezes uzyskał 10-15 % głosów, ale było to 46, 99% ! czyli bardzo bardzo dużo, ale niestety nie tak dużo jakby pan Kaczyński chciał. Ambicje to straszna sprawa. Dewiza prezesa to najwyraźniej: wszystko w partii, nic poza partią, no i oczywiście jego autorytarny charakter. Spytacie się dlaczego tak ostro o nim piszę (zwariowałem czy co?), to proste: prezes PiS idealnie pasuje do opisu osobowości autorytarnej dokonanej przez politologa Stanleya Andresky'ego, a ja autorytaryzmami i totalitaryzmami się brzydze (podaje wyznaczniki):

-obcy to wróg (rusofobia i niechęć do integracji)
-osoba wstrzemięźliwa i bogobojna ("Gdzie jest krzyż?")
-dominacja nad grupą (pytania zbędne)
-nie lubi nowinek (pomimo, że słucha "U dwa")
-osoba religijna (jakieś pytania?)

Jak widzicie Jarosław Kaczyński, niestety kopie pod sobą dołek i nie potrafi być zdrową opozycją dla PO, która potrzebuje, aby ktoś ją przytemperował i zdynamizował w działaniach.


Za oceanem też nie jest cicho (USA). Wybory uzupełniające do parlamentu dały republikanom większość w Izbie Reprezentantów, Senat pozostaje w większości dla demokratów ze względu na to, że tylko niewielka jego część była "dowybierana". Ograniczy to łatwość w decyzjach podejmowanych przez demokratów. Dlaczego tak się dzieje? I gdzie "Yes we can?". W wizerunku Obamy coś pękło, wdarł się świat rzeczywisty - reforma służby zdrowia, plan Paulsona, pozostawanie w Iraku i Afganistanie, bezrobocie, dług publiczny i jeszcze długo, długo by wymieniać... Takie nastroje wykorzystuje Tea party movement (ruch/frakcja herbaciana), głosząc hasła odcięcia władzy od obecnych liderów - powrót do korzeni, nacjonalizm, samodzielność Amerykanów i inne tego typu świństwa, żeby jednak było śmieszniej jej twarzą jest m.in. republikanka Sarah Palin (pani gubernator z mroźnej Alaski). To kim jest "buldog with lipstick" powinno być wszystkim przynajmniej w szczątkowej formie znane (czytanie "z ręki" podczas programu telewizyjnego, uważa że misja w Iraku to plan od boga, sprzeciw wobec legalizacji marihuany itp.) i to wystarczy, żebym jej nie polubił. Ponadto ci którzy głoszą "odcięcie od elit" to również dziwacy i kontrowersyjne postacie (w pejoratywnym brzmieniu tego słowa) na przykład Christine O'Donnell była kiedyś zwolenniczką satanizmu i okultyzmu, zaprzeczająca teorii Darwina (skąd to znamy?) i prowadząca kampanię przeciwko masturbacji, oraz Rich Iott przebierający się za  żołnierza SS. Jak widać głupich nie sieją. Jednak w Stanach wszystko jest możliwe więc troszkę się boję o naszego odległego sąsiada. Czyli "Yes we can, but..."

Pozostaje mi życzyć zarówno PiSowi jak i "Herbaciarzom" powodzenia w tym co robią, bo jeżeli ma się nie udać to przynajmniej niech będzie to z hukiem. Miało być krótko a się rozpisałem - przepraszam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz