Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

środa, 9 stycznia 2013

Standard życia

Witaj drogi czytelniku. Nie zapomniałem o Tobie, byłem jednak zajęty spisywaniem wielu rzeczy dotyczących polityki krajowej - ot takie kalendarium ważniejszych wydarzeń politycznych, które ma być pomocne podczas moich dalszych losów. W ramach usprawiedliwienia powiem jeszcze, że od kilku dni wysyłam codziennie ponad 200 maili w związku z stażem w którym uczestniczę (nie, nie są to moje jedyne obowiązki).

W naszej ramach zaburzonej komunikacji
Ograniczenie czasu nie zwalnia mnie jednak od obowiązku komunikacji z drugą stroną, czyli Tobą - odbiorcą. Kiedy sporządzam ów "kalendarium" odnoszę wrażenie, że wszystko co nie jest zapełnione informacjami i filmami dokumentalnymi (a jestem odbiorcą wielu treści) to zwyczajne pranie mózgu, na które wyrażamy przyzwolenie. Medialny obraz staje się obrazem iście prymitywnym, a nasze myślenie ograniczone jest do minimum o ile w ogóle występuje. Od dawna ubolewam przez to nad setkami reklam i innych "zapychaczy", które może i obniżają koszty transmisji i druku, ale także rozpraszają uwagę i psują odbiorców. Czy można już wierzyć tylko starej dobrej książce?

Najgorsze jest to, że każdy z przekazów chce nas zawłaszczyć tylko dla siebie, a pokazywane produkty krzyczą "kup mnie!", "jestem Ci potrzebny", gdy w zasadzie wszystkie nasze potrzeby są już zaspokojone, tj. mamy osiągnięty pewien standard życia, lecz ze względu na galopujący konsumpcjonizm czujemy niedosyt. No i się zaczyna: lepszy samochód, nowe ubrania, buty i torebki, nowy telefon, telewizor, kamera, mieszkanie, ładniejsza dziewczyna, lepsza okolica, najnowsze gadżety i produkty, z których zrobimy danie ze znanej książki kucharskiej. Kiedy mamy już to wszystko można wkroczyć na jedną z dwóch dróg. Pierwsza, to pustka i pytanie "co dalej?", druga, to sieć kolejnych, wygenerowanych przez rynek (ten czy inny) potrzeb. A przecież wszystko czego potrzebujemy jest w nas samych. 

Trochę z mojego kalendarium
Patrzę jak Igor Tuleja tłumaczy się ze swoich słów o "metodach przypominających stalinowskie", a wszystko w odniesieniu do działań CBA w sprawie wyroku doktora G. Sędzia Igor (bo taki fach wykonuje) mów o zajściu dosadnie i to mi się w nim podoba. Osobiście nie mam cienia wątpliwości co do klęski IV RP na każdej z płaszczyzn, a w szczególności piętnuje ówczesną politykę ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który znalazł kozła ofiarnego w postaci doktora G. No ale przeszłości się nie zmieni, można jedynie starać się aby tacy ludzie pokroju polskiej prawicy nigdy nie doszli do władzy  Co do samej sprawy "wielkiej korupcji" i akcji "Mengele" (tylko idiota stosowałby takie porównanie), ciężko jest wykorzenić w narodzie "dobry gest" w stosunku do lekarzy, którzy udzielili pomocy. PiS i reszta prawicy nie jest w stanie tego zrozumieć, jeżeli cokolwiek obecnie rozumieją. A fakty świadczą o tym, że do ich betonowych głów dochodzi coraz mniej.

Młodzieży!
Po raz kolejny pojawia się debata o wprowadzenie do szkół "wychowania o seksualności" jako przedmiotu obowiązującego już od pierwszej klasy. Fronda i jej reprezentant w postaci pana Terlikowskiego są oczywiście przeciwni, wychodzę z założenia, że według nich wyrocznią w sprawach seksu i życia uczuciowego młodych jest kościół, a później (mimochodem) wiedza z internetu. Coś w stylu "Nie znam się to się wypowiem".

Zobaczymy co będzie z projektem pani Nowickiej z Ruchu Palikota, w którym sprawy miałby zostać objaśnione dzieciom i młodzieży "takimi jakie są", bez głupawego zabarwienia katechetycznego. Tego potrzeba w czasach, kiedy gimnazjaliści w wieku 13 lat mają z sobą kilku partnerów seksualnych, a ponad dwudziestoprocentowa  grupa w wieku nastu- lat przyznaje się do korzystania z usług prostytutek. Niech młodzi nauczą się zakładać prezerwatywy i unikać tym samym niechcianych ciąż - edukacja nie boli, a pozwala zmienić życie.

I na sam koniec
Zamieszczam materiał dotyczący anonimowości w sieci lub też problemu jakim jest brak osobowości w strefie wirtualnej. Sam staram się być realnym sobą, tj. Edgarem Czop i nie używam żadnych mrocznych/słodkich/bajkowych/filmowych/etc. pseudonimów, które pozwoliłby mi ukryć się w Internecie.  Jednak nie każdy tak chce i nie każdy może. Tak więc polecam poświęcić swoje cenne 8 minut (firmuje to księgarnia PWN!).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz