Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 25 października 2013

Referendum, serial i Półwysep Koreański

Dzieje się coś nie w porządku. Platforma Obywatelska jest już coraz mniej obywatelska, ja wystąpiłem w serialu, a Korea Północna wystosowała gest przyjaźni w stronę sąsiedniej Republiki Korei. W tych trzech informacjach jedna jest zła, druga jest zabawna, a trzecia jest dobra - od Ciebie drogi czytelniku zależy dopasowanie etykiet do treści.

Reforma w systemie edukacji?


Tyle głosów zebrano za referendum, źródło: krytykapolityczna.pl
Wczoraj w Sejmie chaos - większość polityków musi podejmować decyzję w sprawie, o której ich rozeznanie na pewno nie jest bardzo dobre - tak samo jak w przypadku in vitro, związków partnerskich czy prawa aborcyjnego. Wnioskuje zatem, że to dla nich chleb powszedni. Chodzi o obronę sześciolatków, a mniej populistycznie o referendum edukacyjne. Należy wspomnieć, że w ramach społecznego działania w inicjatywie obywatelskiej o zorganizowanie referendum podpisało się prawie milion osób - to dziesięć razy więcej niż jest konieczne i tyle ile trzeba zebrać do działań legislacyjnych na poziomie europejskim (choć w tym przypadku osoby, które się podpisują muszą pochodzić z różnych państw).

Powodem siedmiogodzinnej debaty sejmowej, było w skrócie obniżenie obowiązkowego wieku szkolnego do sześciu lat. Tej decyzję  broniła minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas, opowiadała się ona także za nie przeprowadzaniem referendum w tej sprawie. Nie muszę dodawać, że za jej plecami stała cała Platforma. Ciekawa była postawa koalicyjnego PSL, które "nie wiedziało czy ludzie będą wiedzieli" co wybierają w referendum i zostało na poziomie wątpliwości i konieczności konsultacji w sprawie. No, ale jak tu wysyłać takie dzieciaki do szkół, skoro nawet Najwyższa Izba Kontroli twierdzi, że nie ma na to warunków, tj. przystosowanej infrastruktury dla najmłodszych uczniów. Jednak od początku.

Już za dwa tygodnie na Wiejskiej odbędzie się głosowanie nad wnioskiem czy przeprowadzić referendum, w którym znajdą się pytania:
  1. Czy jesteś za obowiązkiem szkolnym dla sześciolatków?
  2. Czy jesteś za obowiązkiem przedszkolnym dla pięciolatków?
  3. Czy chcesz przywrócenia pełnego kursu historii i innych przedmiotów w liceum ogólnokształcącym?
  4. Czy jesteś za przywróceniem ośmioletniej podstawówki i czteroletniej szkoły średniej?
  5. Czy jesteś za powstrzymaniem procesu likwidacji szkół publicznych i przedszkoli?
Jak więc widać, to bardzo ważne tematy, bo dotyczące edukacji, która z kolei jest elementem napędowym społeczeństwa, a następnie gospodarki. Nie jestem jednak pedagogiem aby stwierdzać o istocie przemian na płaszczyźnie edukacyjnej, więc mogę oceniać i analizować wszystko przez pryzmat własnych doświadczeń i racjonalności planowanych działań.

Osobiście jestem za tym, aby zostało zorganizowane referendum - to na pewno. Jest to prawo gwarantowane konstytucyjnie, będące fundamentem społeczeństwa obywatelskiego o którym stanowi artykuł 4 konstytucji RP:
ust. 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
ust. 2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

Jednakże znając niesamowitą niechęć Polaków do wypowiadania się w sprawach, które mogą ich bezpośrednio nie dotyczyć, nie wróżę sukcesu inicjatywie referendalnej, bo aby referendum było wiążące udział w nim musi wziąć więcej niż połowa osób uprawnionych do głosowania - w przeciwnym razie będzie miało ono jedynie charakter opiniotwórczy.

Jak wyglądało to w Sejmie? Od samego początku PO chciała odrzucenia wniosku o referendum, a opozycja wręcz przeciwnie. Jan Hartman z Twojego Ruchu stwierdził, że ministerstwo edukacji nie daje sobie rady z reformowaniem szkolnictwa, referendum jest więc konieczne. Z kolei minister Szumilas w radiowej Trójce stwierdziła, że reformy wiążą się z kosztami i cięciem etatów dla nauczycieli. Obie strony na pewno mają rację.

A widzę to tak...

Unikając całej narracji z dnia wczorajszego wypowiem się na ten temat bazując na własnej wiedzy i doświadczeniach. Oczywiście nie musisz się ze mną zgadzać drogi czytelniku. Osobiście jestem za tym, aby historia była w szkołach w pełnym wymiarze (tak samo jak język polski i matematyka) bo czym jest naród bez znajomości własnej historii i tradycji? W tym temacie będę oczywiście rozumiał niechęć humanistów do matematyki i matematyków do historii, ale na tym właśnie polega edukacja - nie każda wiedza jest łatwa. Jednak jeżeli treści są dobrze i ciekawie prezentowane to nawet całki i wojna trzydziestoletnia mogą być ciekawe.

to dzieje się każdego dnia, źródło: www.schoolangels.com.au
Z całego serca jestem także za przywróceniem ośmioletniej podstawówki i czteroletniego liceum. Gimnazja w Polsce to najgorszy z pomysłów edukacyjnych, w którym miałem nieprzyjemność uczestniczyć. Trzy lata z przypadkowymi osobami pochodzącymi z różnych szkół, posiadającymi różne podejście do nauki dało w kość niejednemu z uczniów i nauczycieli. Ten etap wspominam najgorzej, bo nigdy nie dostałem tyle razy w gębę co w gimnazjum, nigdy nie byłem postawiony w tak wielkim dyskomforcie psychicznym co w gimnazjum, no i z lekcji w gimnazjum też zupełnie nic nie wyniosłem. Po co po sześciu latach wprowadzać jeszcze dodatkowe trzy w innej instytucji z innymi nauczycielami i innymi rówieśnikami z klasy? To chybiony pomysł, który dezintegruje system nauczania, a dzieciaki wpędza w wielopłaszczyznowe zamieszanie. Z kolei cztery lata liceum nie dość że dają solidniejsze przygotowanie do matury, to sprzyjają konsolidacji więzi między uczniami i nauczycielami - korzyści są obopólne. Bez względu na koszty decyzyjne i finansowe cofnijmy beznadziejną reformę, która wprowadziła gimnazja!
Na ostatnie pytanie referendalne odpowiedziałby oczywiście "TAK", bo likwidowanie jakiejkolwiek szkoły publicznej jest działaniem niekonstytucyjnym i zaprzecza idei dostępu do edukacji.

Autor na ekranie

W pewnym momencie swojego życia ustaliłem, że nie można się wahać przed podejmowaniem decyzji, bowiem w przyszłości można żałować, że nie zrobiło się "tego" lub "owego". Napędzany tą myślą zgłosiłem się na kasting do seriali i reklam. Jako, że moje dochody są w opłakanym stanie każdy grosz się przydaje, a skoro można zarobić "samym sobą" (jakkolwiek źle to nie brzmi) to czemu by nie spróbować. Tak więc, dostałem "rolę mówioną" w serialu "Wawa non stop", i szczerze powiedziawszy nie obchodziło mnie za bardzo o czym jest ten serial. Wszystko wyszło całkiem dobrze, odegrałem swoją rolę, a znajomi i rodzina nie mogli się nadziwić, że jestem w telewizji. Osobiście zawsze myślałem, że na ekranie znajdę się tylko jako ochotnik lotu na Marsa. Zresztą słowa są zbędne, wystarczy bacznie obejrzeć serial i skupić się na znalezieniu mnie w 25 minucie i pozostałej części ODCINKA.

I co z tą Koreą?

Zamykając wątek, warto napisać kilka słów o Półwyspie Koreańskim, którego wydarzenia namiętnie śledzę. Dzisiaj Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (czyli Północ) wypuściła 6 Koreańczyków z Republiki Korei (Południe). To bardzo miły i niespotykany gest ze strony reżimu Pjongjangu, jednak należy szukać tutaj drugiego dna, bo "Pustelnicze Królestwo" nie robi niczego bezinteresownie. Przyczyną takiego zachowania może być chęć burzenia muru między podzielonym narodem, ale równie dobrze Kim Dzong Un może dążyć do "zmiękczenia" Seulu w ramach negocjacji "atomowych", zwiększenia obrotów i przywilejów w specjalnej strefie ekonomicznej w Kaesong oraz przywrócenie turystyki w regionie Gór Diamentowych - czytaj: pieniądze dla KRLD. 
 
żołnierze z Północy i Południa stojący na granicy przy neutralnej miejscowości Panmunjeom, źródło: english.yonhapnews.co.kr

Działań Korei Północnej nie sposób przewidzieć, mogę to stwierdzić po latach obserwacji i analiz. Jednak widoczne są pewne tendencje dzięki którym prognozować można przyszłe wydażenia w regionie Azji Wschodniej. Może po miesiącach napięć młody przywódca Północy, przy aprobacie ze strony reszty aparatu politycznego, będzie w stanie przełamać trwający już ponad sześćdziesiąt lat impas w kontaktach miedzykoreańskich. No ale jeżeli jesteś zainteresowany moimi uwagami, analizami i spostrzeżeniami dotyczącymi Półwyspu Koreańskiego, to muszę Cię odesłać drogi czytelniku do portali, które wyszczególniłem po prawej stronie bloga - tam szerzej o "koreańszczyźnie".

No i miłego weekendu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz