Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 13 października 2013

Mam na imię Radek

Nie, nie Sikorski, za którego plecami stoi sztab ludzi, którzy nie pozwoliliby mu na wpadnięcie w tarapaty i utratę twarzy. No i nie Radek Majdan, którego wszyscy znają i swojego czasu komentowali związek z Dorotą Rabczewską. Mowa o Radku Agatowskim, dwudziestosześcioletnim chłopaku z Sianożęt, który jest opóźniony umysłowo, i który o mały włos nie trafił do więzienia na kilka lat za popełnienie przestępstw, których nie rozumiał. Drogi czytelniku, ta historia na prawdę łapie mnie za serce i nie pozwala pozostać bezczynnym.

Radek Agatowski, fot. Michał Świderski
Polskie prawo jest dziurawe, niespójne i nierzadko represyjne wobec jednostek, które mają nikłe szanse na "wybronienie się" w konkretnych sprawach. Tak jest np. w przypadku wyroków za posiadanie niewielkich ilości narkotyków, gdzie od nastolatka po starca, każdy kto zostanie zatrzymany nawet ze śladową ilością substancji psychoaktywnych (znam przypadki, gdzie delikwent miał przy sobie 0,2 grama) wpada w wir niemałych kłopotów. Pseudopomoc w postaci możliwości odstąpienia prokuratora od wszczęcia śledztwa, gdy ilości substancji psychoaktywnych są śladowe i na własny użytek (art. 62a Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii) jest niewystarczająca i w skali problemu wydaje się cynizmem ze strony prawodawców - zastosowanie takowego "odstąpienia" wynosi 3 proc. we wszystkich sprawach. To jednak dopiero początek represyjności prawa w Polsce.

Prawo godzi też w osoby, które nie do końca rozumieją otaczającą rzeczywistość i wyroki, które zostały im przedstawione. Tak było w przypadku Radka, którego historia godna jest naświetlenia. Jako komentator opisujący otaczające realia, nie mógłbym pozostać bierny wobec człowieka, elementu, który jest częścią składową mojego bloga.


Radosław Agatowski to mężczyzna, który mentalnie ma 5-7 lat, a świat usłyszał o nim w połowie 2012 roku. W sierpniu ubiegłego roku Radek trafił do więzienia skazany na podstawie siedmiu prawomocnych wyroków - wszystkie wiązały się z kradzieżami. Radek został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Powodem skazania było zawłaszczanie cudzego mienia, jednak nie chodzi o samochody, grunty czy pieniądze. Radek zbierał złom, by zarobić pieniądze i nikt nie powiedział mu, że przez cudze rowery, palety czy wózki, które sobie przywłaszczał, będzie miał problemy. Radek nie rozumie czym jest przestępstwo, tak samo nie wiedział co będzie się działo, gdy trafił do więzienia na 10 miesięcy.


Na portalu Facebook powstała strona "uwolnić Radka", która zebrała ponad 4.600 osób, które popierają uwolnienie Radka. Co więcej, można było na niej podpisać petycję o ułaskawienie ułomnego chłopaka. Szum zrobiły także media, które śledziły sprawę upośledzonego chłopaka.


Piszę o tym wszystkim, gdyż losy ludzi upośledzonych, w mniejszym czy większym stopniu, nie są mi obce. Mam kilku takich znajomych, którzy są wspaniałymi pełnymi życia ludźmi i nie wyobrażam sobie ich pobytu w więzieniu - to jak wpuścić dziecko na ring bokserski, gdzie znajduje się zawodowy pięściarz. Cała sprawa Radosława Agatowskiego pokazuje jak wiele niedociągnięć jest w polskim prawie. Nie można bowiem godzić się z sytuacją, gdzie osoby o takim stanie psychicznym będą odbywać wyroki w polskich więzieniach - to niehumanitarne i wielce krzywdzące. 




Jako osoba, która stara się unaoczniać patologie życia społecznego, jestem równocześnie orędownikiem zasad równości (konwergencja różnic w warunkach życiowych i dostęp do dóbr publicznych), sprawiedliwości (słabsze osoby powinny otrzymywać wsparcie ze strony wspólnoty), solidarności (poprzez podatkowo-transferowy system redystrybucyjny) oraz bezpieczeństwa socjalnego. Te zasady zostały niestety rozmyte w realiach AD 2013 i w najlepszym przypadku traktuje się je jedynie jako zapisy programowe ugrupowań politycznych.

Na całe szczęście rozpatrywanego przypadku i ku uciesze matki Radka, która nie wyobrażała sobie, aby jej syn trafił do zakładu karnego, po podpisaniu wniosku o ułaskawienie przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i zatwierdzeniu go przez Bronisława Komorowskiego chłopak nie pójdzie za kraty. "Pan Radek Agatowski wymaga stałej pomocy i opieki innych osób. Dalszy jego pobyt w zakładzie karnym mógłby się wiązać z poważnym zagrożeniem dla jego życia i zdrowia" stwierdził prezydent RP. Sam Radek nie rozumie co to jest ułaskawienie, jednak cieszy się, że będzie mógł wrócić do domu i się wyspać i pobawić się ze swoją świnką morską. Mam jednak przeczucie, że takich spraw są setki i wiele jest Radków, którzy poprzez bezrefleksyjne zastosowanie prawa trafiają do więzienia za czyny, których do końca nie rozumieją. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz