Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Mury murom nie równe

     Pewna osoba, którą powinniśmy kojarzyć wszyscy śpiewała kiedyś "wyrwij murom zęby krat (...)". Mury, które już powstały są bardzo trudne do obalenia. Pisząc o murach nie chodzi jednak jedynie o budowle, które trwale dzielą państwa, dzielnice, regiony, czy jakiekolwiek inne obszary. Mury są również w psychice ludzkiej, ograniczają horyzonty i uniemożliwiają działanie. Budowlę i bariery, o których piszę zbudować jest bardzo łatwo - to tak jak z przestępstwem można popełnić je zawsze i wszędzie, choć zadośćuczynienie i kara nie są już takie proste do "zrealizowania". Upadkowi każdego z murów towarzyszy jednak wiele wysiłków obu podzielonych stron, wiele trudów i jeszcze więcej smutku, kiedy mówimy o samym stanie podzielenia.

     Pierwsze z murów, czyli budowle oddzielające regiony i obszary, powstawały od naprawdę bardzo dawna. Wielki Mur Chiński, mur w Jerozolimie wzniesiony przez króla Dawida, mur erliński rozgraniczający państwo na strefy wpływów zimnowojennych ideologii, mur getta warszawskiego, mur oddzielający USA od Meksyku, "mur separacji" oddzielający Żydów od "terrorystów" z Zachodniego Brzegu Jordanu, DMZ (strefa zdemilitaryzowana między obiema Koreami, najniebezpieczniejsza i najszczelniejsza granica na ziemi), "mur pokoju" w Belfaście oddzielający zwaśnionych unionistów (popierających jedność z Wielką Brytanią) i republikanów, a dalej "mury" na stadionach między kibicami, mury dzielnic niebezpiecznych miast, mury w moim mieście oddzielające bogatsze osiedla od np. mojego. I tak do końca długiej, smutnej listy.
Mur w Palestynie a na nim dzieło graficiarza Banksy'ego
mur między USA i Meksykiem
     Te mury można zburzyć lub zdemontować, ale w obecnych realiach i układach polityczno-ideologicznych nikt tego nie zrobi, bo nikomu się to nie opłaca finansowo i "nie jest na rękę". Wiele z wyżej wymienionych murów już padło (mur berliński, mur getta), co wiązało się z wielkim wydarzeniami oraz przemianami społecznymi i historycznymi. Kilkanaście z tych separujących budowli wzniesionych zostało ze względu na bezpieczeństwo, które z kolei wynika z wzajemnej nieufności, a ostatni stan pochodzi z różnic, których jedna ze stron (bądź obie na raz) nie są w stanie zrozumieć i zaakceptować. Mury graniczne takie jak ten pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem wynika z prawa federalnego i ma za zadanie ograniczyć liczbę nielegalnych imigrantów i przerzut narkotyków i broni. Niektóre z barier podczas budowy i obrony zostały okupione krwią i są kojarzone na całym świecie. Mowa o Wielkim Murze Chiński, który obecnie dość infantylnie kojarzony jest z jedynie jako najdłuższy mur na świecie i jeden z obiektów widzianych z kosmosu, historia była jednak dla niego mniej łaskawa.
      "Według raportu ogłoszonego przez Belfast Interface Project obecnie w mieście jest 99 murów pokoju. Szacuje się, że jedna trzecia wyrosła po 1994 [zawieszenie broni przez IRA]" - widnieje w jednym z artykułów w zeszłotygodniowym numerze "Forum". Zastanawiam się dlaczego ludzie tak bardzo dążą do odcinania się od innych. Abstrahując od wcześniej wymienionych czynników, można stwierdzić, że dzieje się tak przez ludzki egoizm i pęd do grupowania się w określonych "stadach". Można to dość prosto wyjaśnić na przykładzie biednych i bogatych dzielnic. W chronionych, odseparowanych dzielnicach (które osobiście nazywam "gettami bogatych/nowobogackich") "grube ryby" będą czuły się o wiele pewniej, bezpieczniej i "estetyczniej", kiedy nie będą miały styczności, ba, kiedy nie będą nawet oglądały zabiedzonych domów innych części miasta - to przykład Rio i Sao Paulo. W przypadku tych budowli możliwe jest ich zburzenie, wystarczy "tylko" zbudować zaufanie między obiema społecznościami.

burzenie mury berlińskiego w listopadzie 1989
     O wiele gorsze są mury w ludzkich umysłach. Takie bariery dosłownie zaślepiają i nie pozwalają racjonalnie oceniać sytuacji. Dobrym przykładem jest funkcjonowanie mentalnego podziału na Ossi i Wessi w Niemczech, a wszystko ponad 20 lat po upadku tego materialnego muru. Jedna strona nie jest w stanie zrozumieć drugiej, pomimo jedności narodowej i etnicznej. Mury stoją także pomiędzy partiami politycznymi, szczególnie widać to w naszej polityce krajowej, gdzie bariery poglądowe i ideologiczne oraz wzajemne animozje niszczą jedność i dzielą ją na tyle części ile jest "budowniczych" muru. Nie uważam jednak, że istnieje jakkolwiek silnie podzielona Polska (tu: "Polska A" i "Polska B" itp.) - to bzdura, którą ktoś chce wmówić społeczeństwu, aby zyskać przychylność jednej ze stron, odciągnąć od unitarności Polaków. Równie wysokie i zbrojone są mury, które dzielą różne religie, ciężko jest bowiem przekonać kogoś do swoich aksjomatów i "układu świata" - każdy myśli, że ma monopol na rzeczywistość, która otacza jednak wszystkich. Tak jest w Belfaście, gdzie trwa odwieczny konflikt katolików z protestantami.
Jeden z "murów pokoju" w Belfascie

      Jak wynika z praktyki, ciężko jest przełamać jakiś mur i stworzyć jedność oraz współprace, prostsze jest oczywiście stawianie nowych ograniczeń i separacji. Kate Clark (z republikańskiej dzielnicy Belfastu) pracująca dla North Belfast Interface Network komentuje kwestię murów następująco: "Mury, są tylko najbardziej widocznym przejawem <<ścian zbudowanych w ludzkich głowach>>". Może kiedyś nadejdzie pora, aby wprowadzić buldożery do naszych umysłów i zburzyć radykalne bariery. Na to potrzeba czasu i nieskończonej chęci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz