Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

sobota, 7 kwietnia 2012

Dzisiejsze zabawy z bronią

     Witajcie, przez multum obowiązków, na które sam się zgodziłem, umieszczam na blogu artykuły z częstotliwością mniejszą niż w sezonie ogórkowym (rozumianym tu jako wakacje). Na szczęście dziś mam więcej czasu niż zwykle (Uraa!), dlatego pora podzielić się z Tobą, drogi czytelniku, informacjami i wiedzą, która w dobie ekspansji Internetu niejednokrotnie ogranicza się do świata obrazku i krótkich filmów. Chciałoby się powiedzieć "Nie o takie nowe media walczyliśmy", no ale wszystko co ma ciemne strony ma też strony jasne (jak śpiewał kiedyś wokalista składu Kaliber 44).

     Zaskoczyły mnie te święta, nie powiem. Tak jak rokrocznie przeważnie zdaje sobie sprawę z tego, że nadchodzą jakieś "wolne dni" wynikające z dyscypliny Kościoła w Polsce, tak tym razem zostałem przez nie połknięty bez możliwości riposty. Nie zamierzam jednak pisać o świętach Wielkiej Nocy i zastanawiać się nad znaczeniem symboli i tradycji, bo po pierwsze już to kiedyś zrobiłem (rok, bądź dwa lata temu), a po drugie to sprawa osobista. Niemniej moja postawa do Wielkanocy jest nietypowa, gdyż nie chodzę do świątyni na żadne modły, tak jak co roku tradycyjnie pójdę z rodzicami z koszykiem.  Moi rodzice w związku z Wielkim Piątkiem namawiają mnie do postu ścisłego. Pomimo tego, że odszedłem od nauk i zaleceń kościoła wiele lat temu, instytucja postu jest dla mnie szlachetna. Osobiście od ośmiu miesięcy nie jem czerwonego mięsa, a od kilku lat nie nabijam kieszeni fastfood'om korporacyjnym i nie opycham się junk food'em . Ot, taki inny post. Jednak do rzeczy, zbyt wiele ważnych wydarzeń wymaga poruszenia.

     Wczoraj zostałem zaskoczony. W Faktach na TVN pokazują Pruszków, moje miasto! Już myślałem, że będzie coś co nie dotyczy echa mafii, po której w Pruszkowie nie ma śladu od kilkunastu lat. Niestety, reporter wspominał o złych skojarzeniach związanych z konkretnymi miastami i oczywiście padło na Pruszków i Wołomin. Wszystko w związku z akcją Janusza Palikota, który nagłośnił, że w miejscowości Klejkuty i Szymany były tajne więzienia CIA, co było zresztą powodem ostrej krytyki ze strony SLD. Smród mafii pruszkowskiej ciągnie się za moim uroczym (dajmy na to) miastem odkąd pamiętam. Co prawda w połowie lat dziewięćdziesiątych sporo się tutaj działo, ale nie otwierajmy starych ran. Nowe tworzą się same. 

* * *

     W Oakland w stanie Kalifornia we wtorek 4 kwietnia o godzinie 10.30 czasu zachodnio-amerykańskiego 43 letni One Goh otwiera ogień do uczniów w religijnej szkole pielęgniarskiej dla imigrantów z Azji. Ginie siedem osób, trzy są ranne. Zabójca ucieka, ale łapie go policja. Powód ataku jest okrutnie banalny - Goh był notorycznie poniżany przez rówieśników ze względu na swój słaby język angielski. Zamachowiec planował swój atak od kilku tygodni. W zeszły wtorek nie wytrzymał i zrealizował swój plan. Nie był on jednak pierwszym, który urządził "masakrę", niestety, jak mniemam, nie będzie też ostatnim.


     20 kwietnia 1999 roku w szkole Columbine w miasteczku Littleton w stanie Colorado Eric Harris i Dylan Klebold popełniają zbrodnię, która przejdzie do historii jako "Masakra w szkole Columbine". Po wydarzeniach w Columbine powstał doskonały film fabularny "Słoń" (ang. Elephant), który ukazuje wydarzenia z kwietnia 1999 roku w "przystępny" dla widza sposób. Michael Moor nakręcił również film "Zabawy z bronią" (ang. Bowling for Columbine), w którym ukazał, co łatwy dostęp do broni robi ze społeczeństwem USA. Nie zabrakło tam oczywiście wątku o Columbine. Za film został on nagrodzony Oscarem i Cesarem w 2002 roku. Oba filmy godne polecenia a tym bardziej obejrzenia. A tymczasem w Littleton...

    Eric i Dylan byli naprawdę przeciętnymi nastolatkami (choć bardzo zdolnymi uczniami), interesowali się grami wideo, grali na instrumentach, prowadzili pamiętniki i strony internetowe. Zajmowali się tym, czym zajmują się nastolatkowie w ich wieku. Ale nie do końca. Gry, w które grali (m.in. była to jedna z gier mojego dzieciństwa - "Doom") sprawiały, że przestawali odróżniać co jest dobre od tego co złe. Rodzice i nauczyciele, ich nie słuchali i nie pomagali w rozwiązywaniu ich problemów, doprowadzili do pęknięcia cienkiej granicy między nastoletnim buntem, a zbrodnią. Wina tkwiła również w "kolegach" zamachowców, którzy codziennie wyśmiewali ich i doprowadzili do izolowania dwóch chłopaków od reszty rówieśników. Stąd też pojawiły się myśli samobójcze i głęboka depresja Klebolda.Wszystko nagromadziło się i pękło.W liceum Columbine zginęły 24 osoby, nastolatkowie, którzy mieli całe życie przed sobą, mieli swoje plany, nadzieje i marzenia. Po zamachu dwóch nastolatków popełniło samobójstwo.

    Wina leży nie tylko po stronie osób fizycznych, ale także w systemie państwa, a dokładnie zapisie konstytucyjnym (a raczej w drugiej poprawce z 1791 roku), a oto jej treść:

Poprawka II

Nie wolno ograniczać praw ludu do posiadania i noszenia broni, gdyż bezpieczeństwo wolnego stanu wymaga dobrze wyszkolonej milicji.


     Przez zapis z 1791 roku, który liberalizuje posiadania broni, do dziś zginęło zapewne wiele milionów obywateli i setki tysięcy nastolatków. Nie wszyscy w Stanach Zjednoczonych kwalifikują się bowiem do posiadania broni (jakiejkolwiek) i używania jej w celu samoobrony. Świetnym przykładem niedostosowania zapisu prawnego do dynamicznej rzeczywistości, jest działanie koleżanki Erica i Dylana, Robyn Anderson, która po ukończeniu 18-go roku życia legalnie zakupiła dla nich broń, z której zginęli, bądź zostali zranieniu uczniowie w amerykańskim liceum. Tak jak Robyn może uczynić dziś każdy, ba, funkcjonuje nawet obiegowa plotka, że w Stanach każdy prawdziwy mężczyzna ma broń. Media próbują z tym walczyć poprzez cenzurowanie wizerunku broni w teledyskach (cenzuruje się nawet sam wyraz "gun" i inne związane z bronią!) - to stanowczo za mało. Cenzura nie rozwiązuje tak głębokiego problemu.

    To jednak nie koniec. 16 kwietnia 2007 roku, a więc prawie 8 lat po Columbine, ma miejsce "Masakra w Virginia Tech" w miasteczku Blacksburg w stanie Virginia. Jest to wydarzenie, które nie doczekało się tak wielkiego nagłośnienia jak te z Columbine (medialnego i fabularnego), choć zginęły tam 33 osoby. Tutaj zamachowiec był jeden, choć również uzbrojony po zęby, a wszystko nabyte zgodnie z literą prawa. Co ciekawe zabójca, Chu Seung-hui pochodził z Seulu, czyli miejsca, które w ramach tworzenia mojej pracy magisterskiej nie jest mi obce. Cho miał problemy psychiczne, nie potrafił się odnaleźć w otaczającym świecie, mało mówił, wyśmiewano go w szkole (także ze względu na język angielski), a nauczyciele naciskali na niego, aby uczył się lepiej (stawiając negatywne oceny). Koreańczyk, tak jak zamachowcy z Columbine, przechodził przez ciężką depresję i miał myśli samobójcze. Jego zabijanie zaczęło się od byłej dziewczyny do której żywił obsesyjne uczucie. Oto ostatnie słowa zamachowca przed popełnieniem zbrodni.


    Warto zaznaczyć, że na takie zbrodnie czy masakry wpływa wiele czynników, które już wymieniłem. Z jednej strony człowiek będąc zewnątrzsterownym łatwo poddaje się presji otoczenia (szkołą, rodzice, rówieśnicy itd.) z drugiej gdy nikt nie pomaga mu z problemami takimi jak depresja czy myśli samobójcze łatwo o wydarzenia, które kończą się krzywdą innych i ostatecznie samych zamachowców, którzy w dużej mierze popełniają samobójstwo. Kolejny aspekt, który ułatwia działanie przestępcom jest dostęp do przedmiotu zbrodni (ładunki wybuchowe, pistolety, karabiny, broń biała itp.), w Stanach o to nie trudno,  a czasami nawet nie wypadanie posiadać broni. Niekiedy przy zbrodniach działa również faktor ideologiczny, tak jak w przypadku Andreasa Breivika, który był zaślepiony skrajną chrześcijańską prawicą i żądzą ustanowienia "nowego porządku" - w lipcu 2011 na wyspie Utoya dokonał zabójstwa 69 nastolatków z letniego obozu członków Partii Pracy, stwierdzając (po dobrowolnym oddaniu się policji), że nie popełnił zbrodni. Gdzie tkwi problem?

źródło: www.times.com

     Do póki nie będziemy rozwiązywać problemów psychologicznych i pedagogicznych w zarodku, do póki ludzie będą wyśmiewali i prześladowali innych ludzi, do póki rodzice i nauczyciele będą traktowali młodych jako grupę o "przejściowym buncie nastolatka" i ostatecznie do póki dostęp do broni będzie tak łatwy - do póty ginąć będą młodzi ludzie, którzy nie zawinili niczym. 

Jeżeli ktoś spodziewał się wesołego, świątecznego artykułu, to zapewne zawiodłem jego oczekiwania. Nie przepraszam, tak wygląda nasza rzeczywistość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz