Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 10 lutego 2012

Ofiary nowej jakości

     "Zima jest to musi być zimno." Ten patetyczny slogan uderza wprost w mój czuły punkt, w moje lipcowe wnętrze, ale nie paraliżuje i nie odbiera resztek zapału. Nie jestem jednak całkowicie załamany z powodu zimy czy mrozu, ale wolałbym żeby już powoli robiło się ciepło, również w komentarzach medialnych jak i życzliwości naszych krajan.

     Obecne czasy pokazują wiele zależności, które można ławo wykryć i opisać, a do tego wystarczy tylko odrobina chęci. U siebie zauważyłem pierwsze objawy strachu przed nadchodzącymi zadaniami do wykonania. Dwie prace dyplomowe konferencja międzynarodowa i dwie krajowe, organizacja tego i owego, pisanie bloga, czytanie książek, prasy itp. i mógłbym jeszcze powymieniać, ale po co.Nie będzie tu użalania się nad czymkolwiek, pora twórczości i działań przypada bowiem na czas, kiedy nie tylko ja, ale również Ty mój czytelniku, jesteśmy w stanie osiągnąć zamierzone cele. Złapać boga za palec i pokazać że się da.

     Mała Madzia stała się najciekawszym tematem czwartej władzy (mediów). To dla mnie strasznie smutne, bo już widać jak załącza się społeczna niechęć i serwilizm w stosunku do plotek i pomówień. Każdy nagle wie jak było naprawdę, każdy obarcza matkę za jej winy i śmierć dziecka, ale nie każdy potrafi zdać sobie sprawę z tego jak nieprzewidywalnie działa matka po śmierci własnego dziecka, które przypadkowo straciło przez nią życie. To musi być głęboki szok. Ale w czasach  wyjałowienia uczuciowego nie ma miejsca na smutek i doraźną pomoc rodzinie (tak jak to działało kiedyś). Młode małżeństwo traktowane jest jak banda morderców, która co najmniej z pomocą złych sił doprowadziła do śmierci Madzi. Trochę to kuje w oczy, że ciągle głośno przez tą sprawę o Rutkowskim, samozwańczym detektywie-renegacie. Nie pozwala mi znaleźć jakiegoś rozładowania wewnętrznego nagonka internetowa widniejąca w komentarzach na portalach społecznościowych, blogach i forach dotyczących matki i ojca dziecka, ludzie potrafią bowiem wykpić dziś wszystko, od śmierci dziecka po prezydenta kraju (choć jemu czasami się należy). Boli również stwierdzenie Pana Prezesa, w którym zakłada, że pomimo tego, że Służby Bezpieczeństwa były złe, to jednak dobrze radziły sobie z takimi problemami. Obłęd i szaleństwo nie są już domeną tylko wariatów.

     Ktoś wie co to są Falklandy? Ktoś coś słyszał na historii, coś tam się nasuwa na myśl, ale nikt do końca nie jest w stanie ująć problemu prawda? Niestety nie dowiemy się o tym z oficjalnych przekazów medialnych. A na tej wysepce niedaleko Argentyny, gdzie podczas rządów "żelaznej Thatcher" była wojna źle się dzieje. Pali się flagi brytyjskie i brzydko mówi o Anglikach. Wykryto tam bowiem złoża błękitnego złota w płynie - ropy. I już argentyńscy oburzeni przywracają animozje sprzed wielu, wielu lat (i słusznie) o zajęty w walce zbrojnej teren. Cameron broni się, mówiąc, że kolejne starcia byłyby wyrażaniem agresji i kolonializmu ze strony Argentyńczyków. Jakoś jednak nie mogę sobie przypomnieć, żeby Argentyna miała jakieś terytoria zamorskie. A Wielka Brytania? Ho, ho to chyba nawet kiedyś z tego słynęła: od "perły w koronie" czyli Indii przez Kanadę po kraj Aborygenów, kangurów i bumerangów czyli Australię. Przygadał więc kocioł garnkowi. Obecnie Falklandy po wcześniejszym zajęciu i skolonizowaniu przez Brytyjczyków (jeszcze w XVIII wieku) i pomocy marynarki USA w celu odbicia ich od argentyńskich więźniów, którzy opanowali te tereny w 1821, są terytorium zamorskim Wielkiej Brytanii. I na nic błagania Argentyńczyków, że mają oni bliżej i zajmowali je przez kilka miesięcy w 1985. Silny może więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz