Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

wtorek, 21 lutego 2012

Mój język

Język polski jest przecudowny, jak byłem mały nie mogłem sobie zdać sprawy z tego, że ludzie w innych państwach nie mówią po Polsku i jak oni w ogóle mogą się porozumiewać innymi wyrazami. Do mojego dziecięcego absurdu należy również fakt, że jako dzieciak myślałem, że Jezus też był Polakiem i mówił po polsku. To nie koniec, kiedy znalazłem obrazek z podobizną Chrystusa  pomyślałem, że jest to wokalista Jethro Tull'a! Podobieństwo jednak było.

Jednak nie o Jezusie chciałbym napisać. Dziś jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, dlatego też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przygotowało bardzo ciekawy spot, w którym lektorem jest Krystyna Czubówna.


     Jako orędownik poprawnej polszczyzny i mówienie pełnymi zdaniami i nomen omen dyslektyk z wadą mikrografii, lubuje się w języku polskim, gdyż uważam, że jest cudowny i wyraża głębie i refleksje ludzkie, które za pomocą innych języków można by tylko opisać a nie przedstawić bezpośrednio. Jednak obecnie język ojczysty w naszym kraju przechodzi chorobę - ma angielski kaszel i internetowy katar.
    Wraz z upraszczaniem wszystkiego w elektronice i globalizowaniem planety, rzeczy trudne i długie są pożywką jedynie dla koneserów literatury i tych, którym na prawdę zależy na rozwoju własnego "ja". Wiersze pisane są przez poetów dla nich samych, wieczorki poezji uciekają w kuluary awangardy, literatura piękna staje się starszą panią, która straszy młodzież i żaków. Jak to wszystko potrafi się upodlić. Ile neologizmów i zlepków internetowych złapie nasza mowa, która jak śnieżna kula stacza się z wierzchołka wyżyn literackich i lingwistycznych łapiąc cały ten bałagan niekompozycyjny, aby następnie rozbić się o ścianę prostoty "fajne", "super" albo "niezłe". Mowa-trawa zaczyna rosnąć na naszym poletku, które przez tak dług pielęgnowane było przez Wielkich - Kochanowskiego, Sienkiewicza, Prusa, Krasickiego, Orzeszkową, Mrożka - którym pióro służyło niczym miecz rycerzowi. Obecnie wszystko przyspieszyło i uprościło się. Ile osób czyta tego bloga? Na szczęście trochę, niestety nie tyle co portale dla duchowych prostaków, świecące kulturą skandalu i obrazka. Takie czasy, w innych zapewne bym nie miał bloga i umarł na grypę.

     Od kilku lat czytam "Króla Bólu" Jacka Dukaja. Śmiertelnie ciężka książka, nawet dla osób które nadwyrężają i ekstrapolują swoją fantazję do granic niemożliwości. Jednak samo czytanie, nawet jeżeli z kilkumiesięcznymi przerwami, przynosi mi radość, bo od czasów "Boskiej Komedii" Dantego Alighieri nie miałem w ręku nic tak bogatego w parabole i "konstelacje" autorskich światów. Dukaj potrafi, choć nie zawsze i nie dla każdego.
     Tak więc mój drogi czytelniku sam fakt, że doczytujesz dłuższe posty i jesteś już w tym punkcie niniejszego, świadczy, że chcesz i potrafisz, że masz siłę i jesteś w stanie trzymać w ryzach polski język, którego kiedyś już ktoś chciał nam zabronić. Może kiedyś wbijając eteryczne pióro w Twoją głowę zakrzewię jakąś myśl. Może, bo przecież w czasach "szybko, prosto, tanio" tylko zakupy i podatki są pewne. Patrz jak zmienia się pogoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz