Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 24 grudnia 2010

kupuj! kupuj! Idą święta!

Witajcie serdecznie w ten wigilijny dzień. Nie będę jednak tak jak wszyscy składał wam życzeń świątecznych, wiem że to trochę niemiłe, ale taką formę uważam za co najmniej niezgrabną i nieodpowiednią. Sam bowiem jestem wielkim przeciwnikiem przesyłania skopiowanych, "świątecznych" smsów, oraz setek newsleterów od firm/instytucji/organizacji które przypominają sobie o nas raz w roku i wysyłają szablonowe życzenia, a przecież to nie na tym ma polegać.

Nie jestem przeciwnikiem świat, uważam jednak, że po pierwsze nie mają one nic wspólnego z narodzeniem Jezusa Chrystusa (wg historyków daty nie pasują, a ponadto to wcale nie Chrystus miał się wtedy narodzić - to nie jest żadna teoria spiskowa), po drugie tradycja świąt katolickich (tu: Święta Bożego Narodzenia), przegrały już dawno walkę z "Wesołymi Świętami" (tu: X-Mas), które je pożarły i zasypały wschodnimi naleciałościami i "tradycjami" konsumeryzmu. Nie piszę tego również po to, aby uprzykrzyć komukolwiek święta, chciałbym je po prostu zdezawuować i pokazać, że większość ludzi ma w dupie J.Ch. który po 33 latach po swoim narodzeniu umarł na krzyżu za innych - w tą część wierzę, tak samo jak w Boga, ale odrzucam nauczanie kościoła.

Święta to niemniej jednak czas bardzo rodzinny i przyjemny - można odpocząć od pracy, dostać prezenty (o tym potem), pośpiewać kolędy, dobrze wypić i pojeść, spotkać się z rodziną, zarobić ogromną kasę na klientach (firmy i sklepy) itp. Więc odpowiedzcie mi proszę gdzie w tym wszystkim miejsce dla katolickiej tradycji (oprócz śpiewania kolęd, jeżeli jest w domu taka tradycja) ? Czy wspólnie się modlimy? Czy idziemy razem na mszę rezurekcyjną o 6 rano pierwszego dnia świąt, bądź na pasterkę o 24:00? NIE (albo w bardzo nikłym procencie - Tak). W większości domów w Polsce "tradycja" obrządku katolickiego ogranicza się do poszczenia9rozumianego jako nie jedzenie mięsa), lecz na prawdę sam nie wiem jak się to ma do właściwego poszczenia, które polega na nie spożywaniu posiłków, aż do końca postu i wyrzekania się innych uciech dla ciała (rozrywka, używki, słodycze, seks itp.). Czyli post też odpada, ale tutaj dobry przykład - moja dziewczyna nie je mięsa wcale, co więcej na stole wigilijnym nie pojawią się nawet ryby. W sumie tradycja po części zachowana, tylko istnieje mały szkopuł - Ola nie ma nawet chrztu, a w kościele była może dwa razy. Więc jak to będzie? Dodatkowo w Polsce dochodzi jeszcze rytuał zalewanie pały (wódą) przy rodzinnym stole. Jakie to świąteczne i tradycyjne. No ale co z prezentami, w końcu to na nie wydajemy z roku na rok coraz więcej. Westernizacja sprawiła, że wiele narodowych tradycji zostało spaczonych, wiele wzorców zdeformowanych a symboliczność przeistoczyła się w tradycję i kult.

Wczoraj i przedwczoraj sam byłem kupić prezenty - nie więcej niż trzeba, nie marnując czasu na chodzenie po miejscach w których być nie powinienem. Szkoda, ze konsumenci z głową na karku stanowią grupę społecznie niszową. Centra handlowe, telewizja i prasa, reklamy i przekazy, to wszystko w świetny sposób potrafi zmanipulować naszą świadomością i wytworzyć potrzebę zakupu "czegoś",a potrzeba jak wiadomo musi zostać zaspokojona. Więc wydajemy pieniądze, które oszczędzaliśmy "na święta" i kupujemy do utraty tchu, czasami nawet i zdrowia, oraz dobrego humoru. Jeżeli nie ma potrzeby wytworzonej przez w.w. to ciągle nic straconego. Będąc w centrum handlowym odczuwalna atmosfera sprawi, że poprzez konsumpcję, albo hiperkonsumpcję innych, (sklepy>>coś zjeść>>do kina>>sklepy, czy jakakolwiek inna kolejność) która ma miejsce wokół nas, sami damy wciągnąć się w "szaleństwo konsumowania". Wielkopowierzchniowe sklepy zacierają ręce, bo jak co roku prezenty przyniosą im dwu-, albo trzykrotność utargu miesięcznego, a może nawet dwumiesięcznego. I dokładnie tutaj pojawia się pytanie: "Dlaczego kupujemy prezenty?". Na prawdę ciężko jest odpowiedzieć. Może przez trzech króli którzy przynieśli Jezusowi dary (a nie prezenty) i to jakimś magicznym sposobem tak bardzo wgryzło się w tradycję, że trzeba było poszerzyć i skomercjalizować. A może prezenty wymyśliła potrzeba zarobku? Tutaj bardziej się zgodzę, gdyż z roku na rok, bez względu na sytuację finansową  i wzrost gospodarczy państwa dochody ze sprzedaży prezentów ciągle rosną. Fenomen gospodarki. Co więcej w tradycję powoli zaczyna wpisywać się obdarowywanie prezentami nie tylko na Wigilię, ale również na Święta Wielkanocne. Niedługo oprócz wyżej wymienionych świąt, prezenty trzeba będzie kupić na święto Trzech Króli, Wniebowstąpienie NMP i Zaduszki.

Co do otoczki i dodatków do obecnych świąt. Powiem bez ogródek - to samo gówno. W telewizji TVN 24 mówi kto gdzie spędzi wigilię i kto jej nie spędzi w domu bo... (tutaj milion powodów). Dalej, kto jakie prezenty kupił i czy jeszcze kupują, a jeżeli tak to dlaczego tak późno. "Wieczór wigilijny spędzimy w rytmie kolęd w wykonaniu zespołu Zakopower"; "Sylwester z Polsatem"; "Wieczór noworoczny z Jedynką", a ja tak bardzo chciałbym go spędzić z bliskimi i tylko nimi, bez "Kevina", bez czerwonego grubasa, którego morda uśmiecha się do dzieci z ciężarówki Coca-coli, no i w głębi serca bez choinki ,bo nie wiem co ona ma wspólnego ze świętami. Niestety moi rodzice kultywują obłęd "dziwnych" tradycji - nieświadomie i z przyzwyczajenia. Powiecie zapewne "to nie włączaj telewizora", ale to wszystko poszło już trochę dalej i wiem, że nikt nie powstrzyma świata przed globalizacją kultury. Może to dobrze, może źle. Chciałbym jednak życzyć wam umiejętnego interpretowania faktów, tradycji i wzorców, a nie ich bezmyślnego kultywowania i powielania. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz