Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

wtorek, 13 stycznia 2015

Świat bez Boga

Dobry wieczór drogi czytelniku. Jestem Ci winien przeproszenie, za tak długi okres absencji (ostatni post wskazuje, że to ponad trzy tygodnie). Muszę posypać głowę popiołem i ukorzyć przed każdym, kto wiernie śledzi moje słowa. 

Po nowym roku obudziłem się w nowej rzeczywistości. Zakładałem przecież, że niewiele się zmieni wraz z przeskokiem na nowe cztery cyferki, a tu nie lada niespodzianka! 

Górnictwo 3 x N

Po pierwsze, premier Kopacz poszła rozmawiać z górnikami i chyba chce być jak żelazna Thatcher, która poskromiła związki zawodowe. Muszę jednak z przykrością przyznać, że u nas to nie przejdzie - zbyt duża patologia społeczna. Już mi się dostało po głowie na pewnym portalu społecznościowym za pomysły zamknięcia nierentownych kopalnii, do których państwo musi dopłacać setki miliardów.

Dlaczego trzy razy "N"? Bo jest niebezpieczne (wpisz w wyszukiwarkę "kopalnia tragedia"), a jestem przekonany, że się zgodzimy drogi czytelniku. Drugie "N", to nierentowność, która wynika z rozdmuchanej polityki zarządczej i patologicznych przywilejów. Trzecie "N" to nieekologiczność - tutaj chyba nie muszę tłumaczyć czytelnikowi, że brudna energia bez odpowiedniej infrastruktury niszczy nasz ekosystem skutecznie i uporczywie. Chińczycy przekonają się o tym najszybciej (największa konsumpcja węgla na świecie). W zasadzie, to już się przekonują.
Pekin w smogu

Sam jestem głupi bo myślę, że można normalnie rozmawiać z ludźmi, którzy wyszli na ulice, jednak środowiska związków zawodowych, które powinienem cenić za swoje skrzywienie postawy na lewo, to nabrzmiała tkanka, która zamiast wzmacniać organizm doprowadza do jego osłabienia. Czytałem bardzo ciekawy artykuł na ten temat i dostrzegłem, jak źle ma się ten sektor - górnicy bowiem osiedli na laurach już za czasów Edwarda Gierka, który reprezentował ich środowisko i rozdmuchał istotność tego zawodu do gargantuicznych rozmiarów. To paternalistyczne przyzwyczajenie do opieki państwa nie zdaje egzaminu w obecnych realiach. Stąd, bezsensowne gospodarczo przywileje dla tej grupy i nadmierne wynagrodzenia dla kadry nadzorczej. 



Jeżeli jednak rozpatrujemy zwolnienia (moim zdaniem niestety konieczne), to trzeba jednak ułożyć tym ludziom życie na nowo, to oczywiście wymaga bardzo ryzykownych decyzji, odważnych działań i zrozumienia dla osób przyzwyczajonych do takiej egzystancji. W takich sytuacjach zawsze myślę, co by było gdyby w tym tłumie, co ma problem, bo zwolnienia, ciężkie warunki, brak perspektyw itd. szedł mój ojciec. I nabieram dystansu i pokory. Podsumowując ten problem - jak pokazuje niechęć związków zawodowych (które czasami są "zbrojnym ramieniem" opcji politycznych) do rządu oraz porażki rozmów komisji trójstronnej, pogodzenie interesów wszystkich będzie zadaniem heroicznym. 

Zderzenie cywilizacji II

Huntington skurczybyku, 20 lat temu miałeś rację i nadal ją masz! Na naszych oczach w sposób bezpośredni starły się dwie cywilizacje: Islam, który ceni tradycję, brak progresu i posłuszeństwo bez podważania prastarych racji oraz szeroko rozumiany świat zachodni, którego motywem przewodnim jest wolność i postęp. W tym starciu już widać ofiary, bo poszło o Boga, który dla jednych jest latarnią w ciemnościach, a dla innych kolesiem z książki pełnej legend.



Sam staram się nie wypowiadać zbyt często na temat religii, niestety nie za bardzo mi wychodzi. To prywatna sprawa, każdy ma prawo wierzyć w co mu się podoba, lub nie wierzyć w nic. Jednak, jeżeli dostrzega się patologie i ekstremizmy ciężko pozostać pokornym wobec własnych przyzwyczajeń. Już we wcześniejszym wpisie wyrażałem zaniepokojenie wobec radykalnego Islamu. 

W tym miejscu muszę napisać, że równie obawiam się radykalnych katolików i Żydów - stwierdzam to dla zachowania status quo w moich przekonaniach. Bo wiesz drogi czytelniku, z fanatykami się nie da rozmawiać, szczególnie jak mówią Ci, że jesteś niewierny i zasługujesz na śmierć, albo widzą u Ciebie za mało wiary czy niewiele pokory. W takich czasach przyszło nam żyć. No i do tego dochodzi jeszcze nowożytny terroryzm - zjawisko najstraszniejsze, bo niedyskryminujące miejsc ataku, ofiar i używanych środków.

Ciężko mi to wszystko zrozumieć, bo gdy na poważnie myślę o terroryzmie widzę ludzką głupotę.

Dostrzegam, jak bardzo cały Zachód przespał Islamską Wiosnę Ludów i pozwoliłby Państwo Islamskie rozpuściło zatrute owoce religijnego obłędu. 
Dostrzegam porozrywane ciała dzieci, których nie pokazują w żadnej stacji telewizyjnej. 
Dostrzegam głupich i ślepych ludzi, którzy uwierzyli w książki sprzed setek lat i bzdury w nich zawarte, tak, jakby nigdy nie wymagały wykładni czy nowelizacji.
Dostrzegam własną niechęć do innych, gdy głupi ludzie zaczynam się denerwować na całą religię, a nie oszalałych fundamentalistów, przyczynę całej nienawiści i zniszczenia.
Dostrzegam zepsucie moich znajomych, którzy posłaliby "arabusów" do piachu tylko dla tego, że są "arabusami". 
Dostrzegam własną naiwność w wiarę ludzi, jednak wiem, że muszę szanować wszystkich, chyba, żę wkraczają w moją strefę prywatną i zagrażają spokojowi ciała i ducha.
Dostrzegam jak bardzo trzeba nienawidzić, żeby zabijać pisarzy i rysowników - tego nie rozumiem najbardziej.

Wyobraźmy sobie czysto hipotetyczną sytuację. Urodziłem się we Francji i dojeżdżam do Paryża, żeby pracować w jednej z bardziej kontrowersyjnych redakcji (mowa oczywiście o "Charlie Hebdo"). Lubię swoją europejską wolność słowa, dlatego wyrażam się krytycznie o religii, bo mam do tego prawo w laickim kraju. Niestety, to jest mój pechowy dzień (no i dla wszystkich, którzy mnie lubili), bo do redakcji wchodzą uzbrojeni zamachowcy i pakują mi kulkę w klatkę piersiową i w głowę. Umieram za humor, który skierowany był przeciwko religii, w mojej ocenie największej siatce przestępczo-ekonomicznej na ziemi. A przecież "tylko pisałem" - pióro mocniejsze od miecza. Na nie/szczęście mieszkam w Polsce, kraju zabunkrowanym konserwatyzmem, utytłanym w marazm historyczny, brzydką pogodę i cebulę, która wielu politykom wystaje z butów.

A gdyby to tak wszystko...

Nie jesteśmy zdefiniowani ostatecznie, możemy zmienić wszystko w 24 godziny, ale przeważnie za bardzo boimy się wyjść z ciepłych pieleszy i podjąć poważne decyzje. Zacytuje teraz mój ulubiony zespół, Tool'a, aby pokazać Ci drogi czytelniku dobre podsumowanie powyższych wątków:

Myśl samodzielnie.
Podważaj decyzje władzy.

W swojej historii gatunek ludzki doświadczył przerażającego i szokującego odkrycia, że nie wiemy kim jesteśmy, albo że nie wiadomo dokąd zmierzamy w tym oceanie chaosu,  władza, politycy, autorytety religijne i naukowe, które chcą nas uspokoić i pocieszyć, dając nam porządek, zasady, regulacje, informacje, forując w naszych głowach ich wizję rzeczywistości. Aby myśleć samodzielnie musisz kwestionować władzę i autorytety oraz nauczyć się odnajdywać w stanie wrażliwej otwartości, chaosu i rozczarowań.

Myśl samodzielnie.
Podważaj decyzje władzy.
(...)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz