Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 30 czerwca 2013

Nie tylko dżem

Każdy czasami lubi gdzieś wyjechać i zapomnieć o schematach i rutynie dnia codziennego. Niekiedy podróże, o których dość często piszę, przybierają formę rekreacyjną, wyjeżdża się wtedy z myślą "odpocznę". Ale są także inne przyczyny przemieszczania się. Czasami opuszczamy rodzinne strony, żeby ułożyć swoje życie w innym miejscu na mapie lub spróbować swoich sił tam, gdzie nas jeszcze nie było. Często bywa, że kierując się troską o siebie (lub innych) uciekamy zostawiając wszystko za sobą. Takie rozwiązanie przytrafiają się ludziom, którzy znaleźli się w wyjątkowym czasie swojego życia. Nie zawsze trzeba przecież odpoczywać.

Wyjechałem do Łowicza. To malutkie miasto pokazało mi, że dzięki współpracy społeczności lokalnej i dyscyplinie mieszkańców można stworzyć sprawnie funkcjonujący system - od czystych ulic, przez pogodnych ludzi po zagospodarowanie życia kulturalnego. Nie chce prawić banałów w stylu "Łowicz to piękne miasto, bo..." czy "Łowicz jest lepszy od innych miast, bo...". Każde miasto ma w sobie coś wyjątkowego, ja dostrzegłem to akurat tam. Wyjątkowość to ludzie, bez których nic nie mogłoby powstać i działać. To nieskończenie wiele historii i wydarzeń, które się wydarzyły bądź dopiero nastaną. To miejsca, które definiują życie lokalnej społeczności - od rynku po opuszczony dom czy ławkę w parku. To zabawne, ale nawet Pruszków potrafi być czarujący - może nie łatwo to sobie wyobrazić, ale tak jest w rzeczywistości. W Łowiczu uderzyła mnie otwartość ludzi, której tak bardzo brakuje mi np. w Warszawie. Osoby, które spotkałem na ulicach wyprzedzali się w uprzejmości - mężczyzna, gdy zobaczył mnie idącego ze śpiworem i karimatą, bez mojej ingerencji powiedział jak dojść na festiwal, na który zmierzałem. Dobre uczynki i empatia czasami nic nie kosztują, a zmieniają wszystko.W wielu sytuacjach w życiu wystarczy trochę uśmiechu, bo nic nie zdziałamy z zachmurzoną twarzą i egoizmem w działaniu. Tak mało spotykam teraz uśmiechniętych (nie śmiejących się z czegoś) ludzi, a szkoda, bo radość jest motorem napędowym innych działań. 

Przez lata uczymy się jak odczytywać stany z postaw i gestów osób, które spotykamy na drodze swojego życia. Muszę się pochwalić, że osobiście całkiem nieźle opanowałem tą sztukę. Dzięki tej umiejętności odbiera się  sygnały, które nie płyną z ust, a z wnętrza. Łowiczanie pokazali mi, że pogoda ducha i przyjazny stosunek do obcych otwierają człowieka i sprawiają, że może się uśmiechnąć. To zabawne jak wiele dzieli miasta i ich mieszkańców, które oddalone są od siebie zaledwie półtorej godziny drogi pociągiem. A może to ja zawsze zakładam pozytywny scenariusz, który później weryfikowany jest przez rzeczywistość?

Na koniec warto, aby zastanowić się nad wyjazdem w miejsca, w których nas jeszcze nie było. To dobre jeżeli ktoś ma trochę wolnego czasu i jakieś sprawy do przemyślenia. Tak było w moim przypadku, no ale nie będę pisał więcej, bo jak zauważył Dale Carnegie ludzie lubią słuchać o samych sobie, czuć uznanie i nie być pouczanym. Rozmawiajmy zatem ze sobą, bądźmy pełni nadziei na to, że spotkana osoba będzie przez chwilę szczęśliwa po rozmowie z nami. W czasach egoizmu i ograniczania się do przekazu cyfrowego, kontakt z innymi ludźmi nie tylko rozwija, ale także daje sporo do myślenia obu stronom. Dobrze jest zatem się uśmiechać i być miłym, nawet jeżeli w środku walczą demony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz