Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 3 lutego 2013

Trzysetny i co dalej?

Witaj mój drogi czytelniku. Tak sobie pisze i pisze na moim blogu, a tu niniejszy post nosi już numer 300. Jestem szczęśliwy, że pomimo wielu perturbacji jakie zaszły (i zachodzą  w moim życiu, w Polsce, w polskim społeczeństwie i na świecie, ciągle udaje mi się systematycznie "coś skrobnąć". Brzmi to trochę jak zwierzenia zagubionego polarnika, który do końca swoich dni wypełnia karty pamiętnika, ale na szczęście ja się jeszcze nigdzie nie wybieram.

Rozgorzała wrzawa na temat kandydatury posłanki Anny Grodzkiej na stanowisko wicemarszałka Sejmu (na miejsce Wandy Nowickiej, która podpadła Januszowi za przyjęcie premii do pensji od Ewy Kopacz). Taki zamęt świadczyć może tylko i wyłącznie o braku powagi i tolerancji. Brak powagi połączony z elementem kontrowersji reprezentuje Ruch Palikota. Nie nie pomyliłem się, bo jest to nominacja kontrowersyjna i niewykluczone, że na postaci pani Grodzkiej Janusz Palikot chce zbić swój kapitał polityczny. Osobiście popieram posłankę Grodzką w jej działaniach, bo rozumiem jak ciężko przebić się przez betonowy schemat "normalności" Polak-katolik-hetero. Jednakże motywy działania prezesa RP nie są mi bliżej znane.

Krystyna Pawłowicz w akcji - źródło: http://www.polishclub.org
Z kolei brak tolerancji i zrozumienia widoczny jest po stronie prawicy (smutny precedens naszej rzeczywistości). Prawo i Sprawiedliwość chciałoby w ogóle zlikwidować piąte miejsce w prezydium Sejmu i wyrugować Ruch Palikota z jakiejkolwiek działalności państwowej. Przez całe zamieszanie na świeczniku lądują osoby transseksualne, które mimowolnie zostały wplątane w polityczny dyskurs. Posłanka Pawłowicz, która obraża Annę Grodzką nie dość, że nie jest pociągnięta do jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje  wypowiedzi, to jeszcze gremium profesorów i doktorów z (uwaga, uwaga) Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego wystosowuje list w obronie posłanki Pawłowicz rzekomo szkalowanej przez media (trudno nie być poruszony takimi bzdurami) i tez przez nią prezentowanych.Upadek poszanowania dla innych osób wkracza w świat nauki?

takie znaki  w przeciwieństwie do fotoradarów powinny być częściej umieszczane
A teraz z innej beczki. I to nie o Monty Pythonie tylko o roztapiającym się śniegu. Za każdym razem, kiedy temperatura wzrasta, a śnieg, który pokrywał chodniki i trawniki się rozpuszcza, rozpoczynam wewnętrzny lament. Jesteśmy narodem skrajnie flejtuchowatym i nie przejawiamy empatii wobec innych użytkowników infrastruktury publicznej. 
Abstrahując od "kultury drogowej", której w zasadzie nie ma (fotoradary też nie pomogą w tej kwestii), spójrzmy na miejsca uczęszczane przez pieszych. Topniejący śnieg ukazuje ignorancję wszystkich właścicieli psów oraz osób, które uważają, że śmieci "zdezaktywują się" pod wpływem śniegu. Setki psich kup i pustych butelek przyprawiają mnie o obrzydzenie i rozpacz. Właściciele zwierząt są zobowiązani do sprzątania po swoich pupilach i do jasnej cholery niech każdy kupi sobie za kilka groszy jednorazowe torebki i łopatki za kilka groszy (na allegro 60 szt. za 6 zł) i skończy z tym okropnym precedensem. Mogę także zdradzić, że pod wpływem doświadczeń i zwiedzania innych państw jestem zwolennikiem bardzo surowego karania wszystkich właścicieli, którzy pozwalają by ich zwierzęta załatwiały się w miejscach uczęszczanych przez ludzi, a w szczególności dzieci. Czy nie można po prostu żyć w zgodzie z innymi i posprzątać po czworonogu? Jak stwierdził Banksy "nie potrzeba nam bohaterów, a kogoś kto posprząta te wszystkie śmieci". Święte słowa.
Banksy - nie zamiatajmy spraw pod "dywan"




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz