Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

sobota, 5 listopada 2011

Youth of the nation?

ad vocem: Serdecznie (nie)ubolewam nad partią narodowej prawicy, która w dniu wczorajszym straciła swoich "medialnych" członków - Cymańskiego, Kurskiego i Ziobrę. Po raz kolejny Prezes pokazał (tak jak zresztą pisałem kilka wpisów wcześniej) Z PREZESEM SIĘ NIE DYSKUTUJE. Powodzenia na nowej drodze życia.

***

Teraz wiem, że wiele rzeczy ulega zmianie, a ja mając 23 lata czuje się starszy niż kiedyś (myślałem, że to włącza się co najmniej po 40 roku życia). Jednak w moim wieku i również Twoim, drogi czytelniku nie ma nic złego, nic co przynosiłoby ujmę, czy wstyd. Powiem więcej, to nawet pozytywny aspekt cyklu życia.


Przez moją pyszałkowatość wylądowałem na mojej zaocznej uczelni na przedmiocie zastępczym o zagadkowej nazwie "Socjologia emocji". Zajęcia przeznaczone dla V roku socjologii przywitały mnie nie bez przyczyny - chciałem bowiem przepisać ocenę z przedmiotu, który kiedyś zaliczyłem (jako fakultatywny), a który z kolei pojawił się ponownie jako obowiązkowy w następnym semestrze, z wprowadzoną subtelną zmianą w tytule (jak dla mnie było to to samo). Na szczęście, czy na nieszczęście zamiast przepisania oceny i tym samym uzyskania okienka, co podczas zjazdów weekendowych jest błogosławieństwem, otrzymałem przedmiot czysto socjologiczny. A już myślałem, że na dobre uciekłem od socjologii, którą zmieniłem na politologię po I semestrze.
Na zajęciach z osobami, które "potrafią porozmawiać" i mają szeroką wiedzę (to w końcu ostatni rok socjologii) bardzo dobrze się dyskutuje, a synergia na którą składają się wiadomości odmienne od tych które ja sobie wpoiłem w ramach mojej edukacji jest wprost hipnotyczna.
Powracając jednak do tematu. Cieszę się, co ugruntowały zajęcia z przyszłymi socjologami, że mam tyle lat co teraz (i pewnie będę się cieszył kiedy dojdzie mi kilka wiosen więcej), bo czasy, w których dorastałem sprzyjały działaniom twórczym i rozwojowi pozytywnego indywidualizmu. Pamiętam dobrze moją szkołę podstawową, która byłą naprawdę porządnym doświadczeniem dla mnie jako ówczesnego kilkulatka -wbiła mi do zakutej głowy ważne paradygmaty i wzory. Bajki, które puszczano wtedy w telewizji miały niesamowicie pozytywną moc, bo były w nich szlachetne postacie, miały morał i szczęśliwe zakończenie, a bohaterowie sprawiali że były czymś więcej niż obecne błyskawiczne zlepki pikseli, jaskrawych kolorów, ambiwalentnych emocji i czasami przemocy. Wtedy wszystko było dostosowane do normalnego rozwoju dzieciaków. Nie martw się drogi czytelniku, to nie opowieść w stylu "a teraz sam jestem dziadkiem", oj nie. Dzisiejsi nastolatkowie nie mają się przeciwko czemu i komu buntować. 
Ich zamożni (mniej lub bardziej) rodzice nagradzają swoje pociechy najnowszą elektroniką, ciuchami, czy po prostu kasą bez żadnych zasług z ich strony. Kiedyś funkcjonowała nagroda za pożądane zachowanie, wg modelu "coś za coś", gdzie dostawało się za dobre oceny, pomoc rodzicom, czy świetne prace szkolne nagrody takie jak kieszonkowe, słodycze, gry na "Pegazusa", a co zamożniejsi obdarowywani byli grami na PC, lub PlayStation, czy Segę. Dziś jest inaczej, nie dość,że rodzice fundują dzieciom "wszystko za nic" to dodatkowo owe dzieci przez takie wychowanie izolują się od instytucji rodziny i grona rówieśników. Nie ma wspólnych wypadków, nie ma wspólnych posiłków, oglądania telewizji, rodzic i dziecko są tylko formalną rodziną. Dzisiejszy nastolatek XXI wieku mieszka w swoim pokoju, znajomi są instrumentalni, lub wirtualni, coraz rzadziej wychodzi "połazić", coraz mniej gra w gry zespołowe (sportowe, czy RPG). Żyjący w Polsce nastolatek to bardziej  Dominik z filmu "Sala Samobójców" niż Smyk z "Zabić drozda". Jednak takie "wyczerpanie materiału" ma wiele przyczyn, oto niektóre z nich:
  • brak wzorców i słabe autorytety
  • dostęp do wszelkich dóbr i usług
  • zapracowani rodzice
  • rozwój internetu (usług) i sieci oraz technologii komórkowych
  • wyścig szczurów od coraz niższych szczebli edukacji
  • brak działania bezinteresownego (poprzez takie właśnie wychowie)
  • brak nastoletniego buntu
  • uniformizacja stylu życia
  • "okablowanie"
Na samym końcu warto nawiązać do ostatniego wyszczególnienia. "Okablowanie" to inaczej nieodłączne towarzystwo sprzętu elektronicznego nastolatka przebywającego zarówno w domu jak i w strefie publicznej. Używanie wszystkich gadżetów ma za zadanie zasygnalizować wszystkim wokół komunikat "zostaw mnie w spokoju". Nie bez przyczyny to zjawisko ująłem w cudzysłowie, mozna być bowiem "okablowanym" bez żadnych kabli (smartphone'y, tablety, notebooki, e-readery, mp 3 itp.) i mieć setki znajomych bez wychodzenia z domu czego świetnym przykładem są portale społecznościowe, fora i chaty.
Problem młodych ma też drugie oblicze. Nastolatkowie z biedniejszych warstw społecznych przegrywają wyścig szczurów czasami już na samym starcie. Ich porażka warunkowana jest brakiem pieniędzy na rozwój, edukacje, dobre ubrania, gadżety i inne rzeczy, w przypadku których poprzeczkę konsumenta ustawiają ich zamożniejsi rówieśnicy (pragnienia pozostają podobne). Nie zaskakuje mnie więc widok biednych młodych ludzi, którzy aby cokolwiek poczuć będą sięgali w inną stronę niż rodzice czy edukacja, bardzo prawdopodobne że wpadną w wódę, czy dragi, a mniej uświadomione dziewczyny skończą z brzuchem. I tak jedni zostają "okablowani", a inni pozostają z pustym wzrokiem na ławkach, czy dworcach kolejowych do końca swojego życia. Wielie marki i korporacje przyklasną bogatym, a biednymi dzieciakami naprawdę niewielu się zainteresuje. Jeszcze raz więc podkreślam - cieszę się, że mam 23 lata i dobrze, że moi rodzice nie mieli hamulców żeby powiedzieć mi "nie" i dać w tyłek, gdy narozrabiałem.

4 komentarze:

  1. szkoda, że nie poruszyłeś dogłębnie opcji z puszczaniem się i (sory, ale takie są fakty) jebaniem po kątach w wielu 13tu lat chociażby

    OdpowiedzUsuń
  2. Grę w "słoneczko" i problemu brzuchatych Teens opiszę w innym poście jak tematyka pozwoli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Problemy nastolatków tych czasów to przede wszystkim gonitwa za posiadaniem dosłownie wszystkiego. W każdym tego słowa znaczeniu. Wszystko co osiągnęłam zawdzięczam sobie i rodzicom, którzy tłumaczyli bez przerwy "jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz". I póki co "wysypiam się" :)
    Muszę się jednak zgodzić z przedmówcą. Fascynujące zjawisko, jego mechanizm działania.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.youtube.com/watch?v=i9r9yfWK6k4
    Tekst, choć nie jest najświeższej daty, trafia niemalże w sedno, opisując dzisiejszą młodzież.

    OdpowiedzUsuń