Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

środa, 9 lutego 2011

Wysłannicy prastarych mocy

Skąd w ogóle przeświadczenie, że żyjemy w jednym czasie i w jednej płaszczyźnie -tu i teraz na Ziemi? Dlaczego staramy się oceniać wszystko i wszystkich za pomocą jednych ustalonych miar i przymiotników. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy oprócz "tu i teraz" istnieje, "tam i wtedy", a może "tam i teraz"? Wypowiedziane słowo nigdy nie zostanie cofnięte, nie zapisze się jednak na kartce, gdyż motoryczność niektórych czynności wymaga stałej reguły - do pisania potrzebna jest zdolność+papier+kartka, a nie aparat mowy. Spaliny które trafiają do atmosfery poprzez setki tysięcy dymiących rur nigdy z powrotem do nich nie wrócą - bo nie istnieje tak cykliczność, jedynie ostatni z wymiarów regulował by owo "cofanie". Czas wyznacza ciągłość trwania materii, lecz materia sama w sobie nie została stworzona przez czas, choć może być podmiotem płaszczyzny czasu.

Cztery wymiary, które definiują znany nam wszechświat (nieznanego nie definiuje nic), to wysokość, długość, szerokość oraz czas. Wydają się one być ściśle powiązane. Odejmując jedną z trzech pierwszych płaszczyzn powstanie niepełny twór, jednak możliwy do zrozumienia. Kiedy natomiast odejmiemy czas, wszystko się zmieni. Jednopłaszczyznowy i jednokierunkowy wymiar jakim jest t czyli czas działa na własnej unikalnej zasadzie. Poniekąd obrazy i zdjęcia pozbawione są tego atrybutu, ale co by było gdyby czas był nieliniowy, gdyby się cofał? Wtedy wszystkie pozostałe wymiary definiujące rzeczy przestałyby mieć jakiekolwiek znaczenie, gdyż mógłby po prostu nie powstać.

Rzeczy których nie widzimy istnieją. Fale radiowe, fale ultrafioletowe, podczerwone, cząsteczki powietrza, uczucia, idee, zdolności, doświadczenie, czas i tak do końca długiej listy - to wszystko "występuje", a funkcjonowanie tych "zjawisk" przyjęliśmy "bo tak". Jednak jak odpowiedzieć na pytania niebezpieczne - co było przed wielkim wybuchem? Nic? A jeżeli nic to dlaczego? Bo wtedy nie definiowało się wielkości wymiarowych (i de facto czas nie płynął), a wszechświat zdawał się być jedynie "kulką" która eksplodowała. Ale co było poza nim? Tak bardzo chcielibyśmy wiedzieć.

Wszystkie wymiary się modyfikują, wielkości takie jak długość, szerokość i wysokość można dowolnie zmieniać, są one bowiem w pewien sposób plastyczne. Jednak uciekających minut nie da się powstrzymać. Nie ważne, kto w jaki sposób liczy cykliczność czasu - kalendarz Majów, gregoriański, muzułmański, czy jakikolwiek inny - to ciągle symbolizuje upływ czasu na osi czasu. Nie jesteśmy w stanie ujarzmić uciekających chwil. Co więcej, niedoskonałość człowieka wprowadza dodatkowo wypaczenia pozostałych wymiarów związanych z upływie minut, godzin, miesięcy, lat i stuleci. Pamięć bywa zawodna, zmienia nazwiska, kolory, twarze, miejsca, godziny, wszystko. Zapiski sprzed tysięcy lat musza być powielane i odnawiane, bo inaczej przeminą, historia musi być przekazywana z pokolenia na pokolenie i nauczana w szkole, oraz wykładana na uniwersytetach bo inaczej przestanie być historią i stanie się zbiorem mitów i legend, które nie wiadomo czy kiedykolwiek się wydążyły, czy ktokolwiek istniejący w niej uczestniczył.

Kolejnym z pytań jest pytanie o to kiedy powstaliśmy jako ludzie, nie jako zwierzęta z cechami człowieka. Tu odwieczny konflikt nauki z religią nie pozwala na usystematyzowanie antropologi człowieka wg interdyscyplinarnych kryteriów. Ewolucja kontra siła Boga, albo bogów, albo teorii darmistycznych. "Jeżeli nie ma boga, będzie konieczne będzie aby go wymyślić". A jeżeli zrezygnujemy całkowicie z jakiejkolwiek siły wyższej w którą wierzymy, nie wazne czy bedzie to jeden, czy wielu bogów, lub siła, czy moc bez jakiejkolwiek postaci? Jeżeli będziemy na tyle samolubni i pewni siebie, że zawierzymy w możliwość nieśmiertelności? Na drodze będzie pozostawał tylko czas, który ostatecznie może sprawić, że nawet nieśmiertelność człowieka nie będzie miała sensu. Bo czas przestanie płynąc, albo co dziwniejsze zacznie się cofać, wtedy wszystkie plany i cele będą jedynie pojęciami niemożliwymi do spełnienia. Jedno jest pewne stabilność świata (bo na wszechświat nie mamy żadnego wpływu) zależy tylko i wyłącznie od nas ludzi. Potrzeba nam konsensusu i współpracy, na które przez realistyczny egoizm nie jesteśmy w stanie się zgodzić. Czy Bóg wymyślił człowieka i czas, czy człowiek Boga, po drodze odkrywając właściwości czasu? Ze względu na otwartość na wiele sprzecznych teorii nie ma jednej odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz