Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 11 kwietnia 2010

Puste krzesła

Nie wiem, czy można się przygotować na tragedie, na zdarzenia, które uderzają nas znienacka i pozostawiają w środku uczucie nieustępliwej pustki. To dla nas wszystkich  wielka strata utracić w jednej chwili prezydenta,  polityków, prezesów instytucji, działaczy i innych, których na co dzień widywaliśmy w telewizji i czytaliśmy o nich w prasie. 
Nigdy nie sympatyzowałem z Lechem Kaczyńskim, nie lubiłem także niektórych posłów, którzy zginęli we wczorajszej katastrofie. Ale to nie ma żadnego znaczenia, bo czuje, że jest mi przykro z ich straty- utraty ludzi, którzy pozostawili po sobie rodziny i tyle niedokończonych spraw. 
Tysiące ludzi na ulicach Warszawy. Mnie tam nie było, nie dla tego że nie miałem czasu, czy możliwości dojechania, po prostu strasznie nie lubię żegnać osób. Zawsze przyzwyczajony byłem do tego, że wole się witać, wolę poznawać. Bywałem na pogrzebach osób bliskich moim znajomym, czy była to matka, babcia, czy też, już z mojej strony, wujek. Nie mogę znieść faktu, że ich już nie ma, że osoby które były, zrobiły mi taką przykrość i odeszły, ot tak bez pożegnania.
W głowie dzwoni mi głos prezydenta Kaczyńskiego, który w swoim specyficznym tonie wygłaszał jakieś bardzo mądre i wzniosłe frazy i stanowiska, a które przez swój dziwny konserwatyzm i ton nigdy do mnie nie trafiały. Ciągle przed oczami mam wystąpienie szefa BBN Aleksandra Szczygło i posła Karpiniuka, którzy kilkanaście godzin wcześniej przekazywali jakieś informacje dotyczące spraw bieżących, albo informacji związanych z rocznicą mordu polskich oficerów w Katyniu.
No właśnie, Katyń. To miejsce będzie teraz podwójnie kuło w serce. Nikt nie będzie już w stanie powiedzieć- nie wiem co się stało w Katyniu. Teraz to już dwie daty 1940 i 2010 będą przypominały wszystkim obywatelom tego państwa o śmierci osób, które były na prawdę ważne dla Polski. Powstaje wiele pytań, lecz nie na wszystkie odpowiedź przyjdzie od razu. Czy pojednaliśmy się z Rosją, czy stosunki bedą coraz lepsze? Czy gesty premiera Putina takie jak klęknięcie przy wraku samolotu, uścisk z premierem Tuskiem, emisja "Katynia" w głównym programie TV rosyjskiej, oraz zapewnienia i kondolencje, nie okażą się jedynie częścią medialno-sytuacyjnego show? Mam nadzieje że nie. Sądzę, że pomimo tego, że kiedyś dzieliła nas przepaść utworzona z żalu za przeszłość i niechęć ze względu na stosunek do Polaków, dystans się zmniejszy, ale czy ostatecznie zniknie- tego nie wie nikt. 
Wiele innych krajów złożyło wyrazy współczucia i smutku. Premier Wielkiej Brytanii - Gordon Brown, prezydent Czech- Vaclav Klaus, prezydent Gruzji- Micheil Saakaszwili, prezydent USA- Barack Obama i wielu, wielu innych. Wszyscy oni pamiętali o Polsce, ale czy po upływie kilkunastu dni, tygodni, miesięcy, pozostanie ona w ich głowach?
 Wiele zmian szykuje się na scenie politycznej Polski. Wcześniejsze wybory, których termin zostanie ogłoszony do 14 dni od wczoraj i nie później niż 60 dni chwili tego ogłoszenia, poważnie zmieni polską scenę polityczną. Nie będzie już czasu na przedstawienie związane z organizacją kampanii, przyciąganiem wyborców i obrzucaniem błotem przeciwnika. To będzie bardzo smutny czas na obsadzenie przedwczesnego prezydenta, który jak mamy nadzieje będzie pełnił swoje obowiązki wzorowo. Sprawą niepokojącą jest fakt, że nie dostaniemy żadnej alternatywy niż PO, które ma wygraną wyborów prezydenckich w kieszeni. Nie to żebym, darzył Platformę niechęcią i antypatią (wręcz przeciwnie), ale jestem spragniony alternatywy i walki równych z równymi.
 Kiedy zginęły osoby, które mogły w swoim życiu politycznym jeszcze wiele zdziałać, wtedy ja - szary człowieczek - pozostaje wraz z całym narodem w zawieszeniu, w atmosferze kontemplacji. Dlaczego stało się wszystko, a zarazem nic się nie zmieniło? Nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz