Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 23 kwietnia 2010

"Niech świat podziwia jak pięknie umieramy"

Witam serdecznie po drobnej przerwie, mam nadzieje, że wszyscy otrząsnęli się już z żałoby i są gotowi myśleć trybem dnia codziennego. Zauważyłem również, że media, które dosłownie ukochały sobie temat tragedii nie do końca chcą jeszcze się z nim rozstać, bo przecież martyrologię wpisaną mamy w tradycję, a Polski nikt już nie pamięta z tego "co nam się udało" - wręcz przeciwnie - staliśmy się znani na świecie dzięki tragediom i tym jak bardzo było nam ciężko. Trochę mi z tym również "ciężko", ale w końcu  też pewnie po trosze jesteśmy Młodymi Werterami, bo teraz już we wszystko uwierzę.

Nie jest jednak zamysłem mojego dzisiejszego wpisu żalić się nad stanem polskich mediów i korka informacyjnego, bo przecież bufor tragedii skutecznie sparaliżował łańcuch medialny. Szaleństwo żałoby,   zdaje się, że zmniejsza swoje natężenie w nośnikach informacji takich jak prasa, w której każdy egzemplarz po tragedii był czarny, smutny i owiany patosem (nie mówię oczywiście że powinien być karnawałowy!), oraz telewizja, która powoli powoli rozstaje się z "tematem". W każdym razie chyba jakoś sobie dajemy rade. Pisze "my", gdyż to kwestia zbiorowa, a żeby nie żyć cały czas przeszłością powinniśmy się tylko starać by stawiać kroki do przodu, tak mimo wszystko.
Na 20 czerwca został wyznaczony dzień wyborów prezydenckich w RP. PSL zapowiedziało wystawienie Waldemara Pawlaka jako kandydata o fotel prezydencki(tu nie było zdziwienia), SLD zastanawia się nad Napieralskim, lub Kaliszem, choć tego drugiego jakoś mniej widzę na tym stanowisku. PiS ciągle się wstrzymuje przed podjęciem decyzji, choć były propozycje o wystawieniu Ziobry, oraz oczywiście Jarosława Kaczyńskiego. Co do brata tragicznie zmarłego prezydenta, mój kolega twierdzi, że kampania będzie bazować na gloryfikacji brata Jarosława za życia i jego "śmierci na służbie", tak więc nastroje  środowisk pro-Kaczyńskich mogą być tak samo ożywione jak ostatnio. Ale czy to wypada? Nie wiem, nie jestem etykiem i nie zamierzam się w takiego na obecną chwilę bawić. Ze strony PO oczekiwać będziemy oczywiście Komorowskiego, który na dzień dzisiejszy pełni funkcję prezydenta (ostatnio w komentarzach dostałem  zabawnego linka od Anonima przedstawiającego dość zabawną parę państwa Komorowskich). Muszę jednak wtrącić, że stacja  TVN przedstawiła niedawno w "Faktach" dość durną ankietę, w której zapytano coś w deseń: "Czy uważasz, że Komorowski nie powinien startować na prezydenta?". Pada więc pytanie: dlaczego? Żeby oddać hołd zmarłemu, żeby pokazać że chcąc byc dobrym Polakiem odda fotel innym? Jak dla mnie jest to całkowicie bez sensu. Co ciekawe z wyścigu o prezydenturę zrezygnowali: Tomasz Nałęcz i Ludwik Dorn, którzy i tak nie mogli liczyć na duże poparcie (jeżeli w ogóle takowe by było), a  przecież kampania prezydencka kosztuje. Dzielnie trzymają się kandydaci tacy jak Olechowski (niezależna prezydentura?) oraz Marek Jurek, którzy nie zrezygnowali. O kandydatach niszowych nie będę się rozpisywał wcale.
Tak więc drodzy rodacy, jeżeli chcecie zmienić Polskę udajcie się na wybory! Dobrze wiemy, że to gówno prawda, ale nie będąc hipokrytą, który nie głosuje i narzeka na obecną prezydentur oddam swój głos, jeżeli kandydat naprawdę mnie "zaskoczy".

No, ale tez trochę ze świata. Islandzki wulkan, którego nazwy nie wymówi chyba nikt (jestem w tej kwestii człowiekiem małej wiary) skutecznie sparaliżował wizyty pogrzebowe zagranicznych osobistości jakiś czas temu. Chmura, która "krążyła nad Polską" (no proszę, nawet wtedy), uniemożliwiła przyloty m.in prezydenta USA, księcia Karola, prezydenta Francji itd. No trudno, płakać za nimi nie będę, choć Barack'a Obamę chętnie bym zobaczył w przyszłości w naszym pięknym, lecz smutnym kraju.
Na szczęście chmura pyłu zdaje się powoli "rozwiewać" i ruch lotniczy po wielkim DELAYu  wraca do normy. Dzieci wracają do rodziców, rodzice do dzieci, kochankowie znowu mogą być razem. No i tak powinno być. Może kiedyś inna chmura, która byłą nad  Polską, kiedyś rozwieje się na dobre, a wtedy wszystkim będzie lepiej wracało się zza granicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz