Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 6 grudnia 2009

entropia


witajcie!
Sporo się dzieje ostatnimi czasy. Nie będę kłamał, dzieje się tyle, że nie mam ani chwili dla siebie. Dwa kierunki na raz to jednak nie przelewki, trzeba ciężko pracować.
Sprawa która mnie zafascynowała to niewątpliwie wyrzucenie z komisji hazardowej Zbigniewa Wassermana i Beaty Kempy (oboje z PiS) z całą (spadającą z miesiąca na miesiąc) sympatią dla PO, zastanawiam się co chcieli osiągnąć przez takie własnie działanie członkowie komisji. Czy były to osobiste porachunki, czy też może od samego początku dążyli do tego aby w komisji zasiadała inna reprezentacji PiS. Przychylę się tutaj do posła Eugeniusza Kłopotka(PSL)- "to był gwóźdź do trumny tej komisji".Prawda.
Mniejsza o politykę. W piątek znalazłem troszkę czasu aby udać się do restauracji niedaleko mnie, gdzie odbyło się spotkanie klasowe ludzi z mojego byłego liceum, z którymi kilka lat temu zasiadałem w jednej sali. Dwie lub trzy osoby z moich ex classmates'ów są nadal moimi dobrymi kumplami, innych widuje czasami,a większości wcale. Jednak nie piszę tego po to, aby roztkliwiać się i wspominać, że chce wrócić do liceum etc. etc. To co mnie uderzyło jak żelbetonowy kloc, to zmiany jakie zaobserwowałem w "naszej byłej klasie".
Wcale nie mówię że moi znajomi się nie zmienili, bo to normalna kolej rzeczy, ale najbardziej zabolało mnie to że zaczęli być ludźmi od których się od zawsze odgradzam- zametkowanymi osobistościami. Czy tak bardzo zagraniczne lovebrands uderzają w społeczeństwo, żeby nawet moich znajomych pozmieniać na ludzi, którzy hołdują marce? Mogę mieć tylko nadzieje że ubrali/ubierają się tak tylko na spotkania klasowe. Ponadto tak jak nie było dobrego kontaktu między grupkami które się wytworzyły swojego czasu w klasie, tak integracja wewnątrzrestauracyjna (przynajmniej z mojego punktu widzenia) była równie beznadziejna. Miałem szczęście że przed spotkaniem udałem się aby odwiedzić niedawno otwarty sklepik sprzedający "magiczne" Dopalacze i zakupić próbkę do mojej kolekcji.
Może to pewna analogia- jak w życiu tak w rządzie, znajomych masz kilku, a reszta zawsze tworzy małe grupki o innych poglądach z którymi bez "wsparcia" nie pogadasz.

4 komentarze:

  1. Tu masz racje, piszę ap ropo ludzi z LO, też nie dawno miałem mały meeting i prawie zasnąłem.... wielki smutek ogółem był. A tak w ogóle to musimy się w końcu spotkać przyjacielu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. moim zdaniem, edziu, tytul notki powinien brzmiec "utopia", bo twoje pragnienia co do nie-tworzenia-sie-grupek sa utopijne. nie sadzisz chyba, ze 20 osob przy jednym prostokatnym stole bedzie moglo poagadac na jeden temat, zawsze jak jest wiecej ludzi, to tworza sie grupy rozmawiajace na odrebne tematy, ale to nie znaczy, ze kazdy przez caly wieczor siedzial w jednej jedynej grupce i sie nie ruszał. wielu ludzi zmieniało miejsca w ciagu wieczoru. ale o tobie akurat tego poweidziec nie mozna, bo ty sam sie zachowałes tak jak opisałes- siedziałes tylko obok porkiego i bartka i miales w dupie inne osoby. chyba nie oczekujesz, ze wszyscy beda chodzic do ciebie. najłatwiej jest krytykowac, ale zeby samemu ruszyc dupe i cos zrobic to juz problem...

    OdpowiedzUsuń
  3. a, i notke dodał nie konrad, tylko aśka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie musiałem do nikogo podchodzić bo i tak nikt oprócz w/w nie chciał ze mną rozmawiać;)

    OdpowiedzUsuń