Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 22 listopada 2015

Polskie elity z retoryką Pjongjangu cz. I

Jako reprezentant kultury jasnego umysłu, staram się analizować wydarzenia na chłodno, podając je w wątpliwość, aby zminimalizować poziom "zaburzeń" wynikający z przekazu medialnego i opinii innych osób, z którymi rozmawiam. Nauczyłem się, że najważniejsze jest widzieć problem z wielu perspektyw i uzyskiwać o nim informacje z różnych źródeł. Wiele osób tego nie rozumie i w swojej analizie/narracji rzeczywistości, zamyka się we własnej wizji świata i nie przyjmuje racji innej niż swoja własna. To cecha cyników, fundamentalistów, skrajnej prawicy i... naszego rządu.

Powracając jednak do tytułu, który wydać się może kontrowersyjny. Już w styczniu 2016 roku ukaże się książka autorstwa mojego oraz Nicolasa Leviego, eksperta ds. Półwyspu Koreańskiego i doktora Polskiej Akademii Nauk. Dzieło dotyczyć będzie w całości władcy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRLD) - Kim Dzong-una. Po obejrzeniu zwiastunów, które zaprezentował nam wydawca (okładka + film promocyjny na Youtubie), mogę powiedzieć krótko - będzie klawo. A zatem, analizując od wielu lat politykę "Pustelniczego Królestwa", które diametralnie różni się pod względem systemu politycznego od Polski, znajduje jednak elementy narracji, które są tożsame z tymi, które wypowiada Kim Dzong-un!



Szok? Na pewno. Naciągane? Możliwe. Uproszczone? Czemu nie. Niemniej, pomimo tych wszystkich cech opisujących dalszą część tego co będzie poniżej, warto drogi czytelniku, abym pokazał, w którą stronę zmierza nasz rząd oraz większość parlamentarna. Trzeba o tym pisać, bo jedziemy ekspresem w stronę Pjongjangu.

Ze względu na wiele elementów porównawczych podzieliłem artykuł na dwie części.


Jednak spokojnie - nie ma u nas wydawanych bez przerwy egzekucji, obozów reedukacyjnych, tak samo jak brakuje jednowładztwa dyktatora, prymatu wojska (jest za to Kościół Katolicki) i partii w codziennym życiu oraz wielkiego zacofania względem całego świata, mamy także wolne media, których w Korei Północnej brakuje. Jednak przyjrzyjmy się poniższym płaszczyznom, aby zobaczyć co łączy Polskę i Koreę Północną:

1. Trzymajmy się silnego sojusznika, który ma nas gdzieś (bo jest silny i ma swoje interesy)

W przypadku Polski i Korei Północnej widać ciągoty do przyłączania się do mocnych partnerów, ba, graczy globalnych, którzy ze względu na mały rozmiar państwa aspirującego do "strategicznego sojusznika" zwracają na nich swój wzrok tylko w ramach realizowania własnych interesów. Dla Polski według retoryki rządu Barbary Szydło partnerem strategicznym nie są Niemcy, Francja, czy inne kraje regionu, z którymi należy budować dobre relacje gospodarcze w ramach Unii Europejskiej, a Stany Zjednoczone, które pomimo naszej fraternizacji nie zagwarantowały nam nawet zniesienia wiz. W przypadku KRLD są to oczywiście Chiny, które jako jedyne nie boją się nieprzewidywalnej postawy Pjongjangu oraz nie robią wiele w celu zmiany status quo w regionie, bo zawieszenie broni między obiema Koreami jest władzom w Pekinie na rękę.

2. Kilka minut (albo i mniej) poświęcone na politykę zagraniczną w ramach ważnych wystąpień skierowanych do całego narodu, czyli podstawy gospodarki autarkicznej.

Polska, Expose premier Szydło (2015): Na fali populistycznych haseł i obietnic, premier w swoim w wystąpieniu zabrakło miejsca na odniesienie się do racji stanu Polski w świecie, wspomniała zaledwie o proamerykanizmie i kwestiach polonijnych. Expose w kwestii polityki zagranicznej jeszcze nigdy nie było tak ograniczone i rozczarowujące dla wszystkich zagrancznych komentatorów (szczególnie Niemców).
Znajduję pewne sensowne propozycje w exposé premier Beaty Szydło, ale dominowały tam bardzo nieumiarkowane obietnice, trudne do racjonalnego sfinansowania. 
Włodzimierz Cimoszewicz w "Salonie Politycznym Trójki"

Korea Północna: w KRLD temat zagranicy jest sferą tabu, Rodong Sinmun czyli Dziennik Robotniczy na swoich łamach na kwestie zagraniczne poświęca nie więcej niż pół strony. Przeważnie są to informacje, które w sposób ukazują kraje regionu w złym świetle (wojna, głód, nędza) lub nawołują do przeciwstawienia się Jankesom. W przemówieniu Kim Dzong-una z okazji nowego roku (2014) nie ma nic o polityce zagranicznej, no chyba, że podciągniemy pod to rozwiązanie kwestii międzykoreańskich oraz straszenie Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową.
The US and south Korean war maniacs have deployed legions of equipment for a nuclear war in and around the Korean peninsula and are going frantic in their military exercises for a nuclear war against the north; this precipitates a critical situation where any accidental military skirmish may lead to an all-out war.
Kim Dzong-un, Supreme Leader Kim Jong Un's New Year Address

3. Obiecywanie wszystkiego w perspektywie zrujnowanej/zrujnowania gospodarki.

Zarówno PiS, jak i władze Korei Północnej obiecują swoim obywatelom dosłownie wszystko. Od rozwiniętej gospodarki bogatej w państowe inwestycje, po rozbudowany socjal i zielone miasta. Cele są szczytne, bo idzie o wzrost standardów życia, pożyteczne inwestycje oraz utrzymanie ledwo dyszących sektorów.  

Po obu stronach analizy populizm elit nie ma końca. W przypadku Korei, to czysto propagandowe mrzonki niemożliwe do zrealizowania ze względu na słabą, zacofaną i zniszczoną gospodarkę autarkiczną. KRLD chce, aby po żmudnym marszu obywatele zbudowali "rozkwitającą gospodarkę socjalistyczną" i to wszystko dla dobra obywateli. 

Z kolei premier Szydło nie rozmawiała chyba jeszcze z żadnym racjonalnym ekonomistą, bo pomysł tak szalonego rozdawnictwa oprócz spełniania populistycznych obietnic wyborczych nie ma żadnych podstaw. Nie wspominając już o cofnięciu reformy emerytalnej i przetargu na śmigłowce dla armii. 

Ludzie oczywiście przyklasną, bo skoro ktoś daje, to trzeba brać. Prąd nie pochodzi z kontaktu?

4. Czystki w organach władzy, sądowniczych i urzędach.

Polska: PiS jest głodny władzy, pomimo większościowego rządu oraz prezydenta, Partia Prezesa chce zawłaszczyć każdy urząd, a dalej całe prawo i państwo, aby nad wszystkim sprawować władzę niepodzielną, władzę wodzowską. Ostatnie przykłady pokazują, że nie dzieje siędobrze, a trójpodział słabnie:
  • zmiana regulaminu komisji, dająca partii stałe kierownictwo komisji ds. służb (wcześniej było rotacyjne)
  • zapowiedź zmian w Trybunale Sprawiedliwości 
W projekcie PiS znalazło się zastrzeżenie, że funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego można pełnić dwukrotnie, a kadencja trwa trzy lata. W uzasadnieniu czytamy, że obecnie długość kadencji prezesa i wiceprezesów Trybunału jest nieokreślona, i może trwać - w zależności od sytuacji - od miesiąca do nawet 9 lat

Zamach na Trybunał? Minister krytykuje projekt PiS. "To jest coś niespotykanego", wiadomości.dziennik.pl
  • zmniejszenie roli opozycji w prezydium Sejmu (PSL bez marszałka)
Korea Północna: tutaj sytuacja wygląda o wiele poważniej. Już Kim Ir Sen w ramach czystek politycznych w latach 1953-1960 doprowadził do wyeliminowania 90 proc. kadry generalskiej i zastąpienie ich własnymi, często nie posiadającymi żadnego wykształcenia, ludźmi. Czystki w Korei Północnej mają charakter rotacyjny (przenoszenie osób do odległych miejscowości), prewencyjny lub sanacyjny. 

Co więcej, każdy posądzony od odstąpienie od miłości do wodza i ojczyzny wysyłany jest do obozów reedukacyjnych (do niedawna wraz z całą rodziną). W państwie Kimów wszystkie urzędy i instytucje obsadzone są przez reprezentantów jednej partii - Partii Pracy Korei - a pozostałe ugrupowania mają charakter fasadowych wydmuszek powstałych z potrzeby ukazania "pluralizmu politycznego" dla zagranicznych obserwatorów.

5. Podwójne standardy i moralność Kalego

Relatywizm moralny to cecha elit w KRLD i ludzi Prawa i Sprawiedliwości. Dla tych pierwszych, którzy z zapałem chwalą socjalizm, życie według standardów zwykłego obywatela jest odległe tak bardzo, jak Warszawa od Pjongjangu. Wszak Elity żyjące w stolicy (mieście pokazowym, 1% wybranych), oddają się zachodniej dekadencji, ubierają się w markowe ubrania i nie stronią od narkotyków. Niemniej, takie postawy są surowo tępione u każdego, kto do elity nie należy. Co więcej, każdy kto został złapany za popełnienie przestępstwa i nie ma koneksji lub wystarczającej liczny pieniędzy na łapówkę ma poważny problem.

W Polsce, przy obecnej władzy, widać, że przysłowiowy Kali rośnie w siłę. Jeżeli ktoś z poprzedniej ekipy "niszczył państwo gospodarczo" (w ocenie ekipy rządzącej) nie oznacza, że ma teraz prawo na jakąkolwiek krytykę i powinien siedzieć cicho. Z kolei podwójne standardy są widoczne w sprawie Mariusza Kamińskiego, który jak gdyby nigdy nic został ułaskawiony przez prezydenta Dudę. Dlaczego? Po pierwsze, żeby móc sprawować swoją funkcję (co z tego, że wyrok jeszcze nie zapadł, a prezydent to jego dobry kumpel), a po drugie, taki gest jest sygnałem dla pozostałych "wszystkich ludzi prezydenta", że gdy nabroją, to w zasadzie nic złego - głowa państwa pomoże. Kto zabroni prezydentowi?

Na smaczek: Jedyna Słuszna Partia ustanowiła przewodniczącym komisji sprawiedliwości Stanisława Piotrowicza, który będąc prokuratorem umorzył sprawę księdza oskarżonego o molestowanie dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz