Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

środa, 9 kwietnia 2014

Sport, polityka i negatywne emocje

Witaj drogi czytelniku. Ostatnio nie kontaktowaliśmy się bezpośrednio przez "klasyczne" artykuły, bo chciałem umieścić kilka ciekawych zdjęć zrobionych przez Kubę Skalskiego, a jeszcze wcześniej opublikować kolejne część mojego opowiadania "Bierz ją!", które (jak dochodzą mnie słuchy) cieszy się dużą popularnością. To dobrze, bo nie zamierzam na nim skończyć swojego "luźnego pisania". Dzisiaj postaram się nadrobić to i owo  i napiszę kilka słów o płaszczyznach, które się przenikają i maja na siebie bezpośredni wpływ. Mowa o sporcie i polityce. 


źródło: sport.tvn24.pl
Nie chcę "komentować telewizora" ani Internetu, więc odniosę się bardzo, krótko do tego co zrobił nasz lubiany tenisista Jerzy Janowicz. Dla wszystkich, którzy mogą nie wiedzieć przypomnę, że sportowiec będąc sfrustrowanym  po przegranym meczu na wszystkich oprócz siebie, wylał kubeł nieczystości na wiele płaszczyzn. Dostało się kondycji polskiego sportu, sytuacji młodych oraz ogólnej beznadziei życia w naszym kraju. W sferze publicznej pojawiły się od razu komentarze "Powiedział wreszcie!", "Ma rację" oraz "To prawda". Ja należę do tej drugiej grupy, która skomentowałaby takie zachowanie słowami "nie umie przegrywać". Mogę się oczywiście mylić.

Samo zachowanie nie jest godne sportowca takiej klasy, który w briefingu za swoją porażkę obwinia wszystko i wszystkich nie umiejąc przyjąć przegranej. 23-latek mówi, że "nie ma perspektywy w sporcie, biznesie i życiu prywatnym". Nie zgadzam się od początku do końca z tą wypowiedzią. Nie uważam, żebyśmy znajdowali się w beznadziejnej sytuacji na wszystkich płaszczyznach, które wymienił Janowicz. Perspektywy są i jest ich bardzo wiele, a nawet dzieciaki z biednych domów, mają szansę na zwycięstwo, jeżeli bardzo tego chcą. Liczy się zacięcie i upór. Tenisista trochę pogubił się ze wszystkim proponując, aby dziennikarze wyszli na kort, przepracowali całe życie na korcie (przypominam, Jerzy ma 23 lata) i dopiero wtedy mieli oczekiwania. To ogromnie butna postawa, która mnie odpycha. Czy, gdy zdarzy Ci się popełnić zawodowe faux pas drogi czytelniku, to każesz, aby ktoś kto Cię za to krytykuje wziął komputer/długopis/pędzel/kierownicę i zrobił to lepiej? Mam nadzieję, że nie. Funkcją dziennikarstwa jest drążenie tematów, zadawanie niewygodnych pytań oraz testowanie wszystkich uczestników życia społecznego. Jerzy Janowicz nie przeszedł tego sprawdzianu.


źródło: www.sport.pl
Kolejnym sportowcem, tym razem w grę wchodzi boks i waga ciężka, jest Tomasz Adamek. Jeżeli nie wiesz drogi czytelniku, to przypomnę, że obok Hołowczyca, Marczułajtis, Tomaszewskiego i Guzowskiej bokser zaczął "robić w polityce". Niestety pięściarz wybrał najbardziej hermetyczne światopoglądowo ugrupowanie, do którego można się przyłączyć - mowa o Solidarnej Polsce. Nie trudno się spodziewać, że robi to tylko i wyłącznie, aby dostać się do Parlamentu w Brukseli, a politykiem (jeszcze?) nie jest. Oczywiście popieram działalność polityczną sportowców, choć ostatnie słowa Adamka budzą we mnie negatywne uczucia. Widać, że doszczętnie głupia retoryka ugrupowania Zbigniewa Ziobry jest zaraźliwa, a świadczy o tym wypowiedź sportowca-polityka o mniejszościach:


Anna Grodzka nigdy nie będzie kobietą. Jest mężczyzną i nikt tego nie zmieni. Geje, lesbijki, czy osoby transseksualne to są jakieś wypaczenia i z tym należy walczyć. Zarówno Grodzkiej jak i posłowi Biedroniowi życzę, by zeszli ze złej drogi i się nawrócili.

Jeżeli miałbym pisać do boksera, moje słowa brzmiały by tak:


Drogi Panie Adamie, życzę powodzenia w polityce, choć to Pana komentarz uważam za wypaczenie, z którym należy walczyć, oczywiście słowami - poprzez trafne argumenty. Uwagi personalne skierowane wobec rywali ze sceny politycznej nie przystoją nikomu. Wszedł Pan na drogę polityki i widzę, że retoryka ugrupowania wzięła gorę. Namawiam więc Pana, aby to Pan zszedł ze złej drogi (politycznej) i podjął się zajęcia bardziej relaksujące niż boks czy wspominana polityka. Może udział w reklamach, albo pomoc w kościele? Sam Pan przecież twierdził, że trzeba "po bożemu".
Nie mogę tez nie interesować się Ukrainą, naszym sąsiadem, który znajduje się w trudnej sytuacji na wszystkich obszarach - od spraw politycznych po społeczne i tożsamościowe. Rosja prowadzi zimną wojnę bis, Putin bezprawnie zajął Krym, teraz z drugiego fotela steruje sytuacją w Doniecku i zapewne zaciera ręce, gdy widzi, że ludność "marzy" (i walczy!) o przyłączeniu się do Federacji Rosyjskiej. Ciekawa sprawa, że wielu z "protestujących" przybyło prosto z Rosji, aby wypowiadać się w sprawie Ukrainy. Nasz sąsiad jest ciągle rozbity, politycznie, społecznie i gospodarczo, jeżeli polskie władze nie będą sterowały procesem pomocy (we współpracy z podmiotami międzynarodowymi  i innymi pastami) damy legitymizację dla bandyckiego działania Kremla. Nie można spuszczać oka z tego co się dzieje za naszą wschodnią granicą.

Ostatnia sprawa tyczy się zwrotu "hańba!". Tak, tak, o katastrofie smoleńskiej mowa, bo jutro kolejna tragiczna rocznica polskiej historii (wiem, ja też wolałbym więcej tych radosnych). Polska prokuratura ustaliła ostatecznie, że nie było żadnego wybuchu, a samolot uległ destrukcji w wyniku zderzenia z drzewem. Dla niektórych to za mało. Na czele oburzonych, żadnych krwi i dowodów stoi oczywiście Antoni Macierewicz, zyskując poklask wśród innych jemu podobnych członków społeczeństwa i matecznika - Prawa i Sprawiedliwości. Mam nadzieję drogi czytelniku, że pomimo całego sceptycyzmu wobec władzy nie darzysz nieufnością wszystkich organów państwa, bo to zakrawałoby pod paranoję lub sytuację państw upadłych. Po prostu warto myśleć samodzielnie i powoli dawać sobie z tym spokój.



Mój ojciec patrzy na mnie zmęczonym wzrokiem i pyta, kiedy wreszcie skończy się ten obłęd. Nie potrafię mu odpowiedzieć na to pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz