Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Na północ Polski / W oku oka

Moje wakacyjne wędrówki skierowały tym razem mnie i moją wybrankę w północny region Polski, a dokładnie Małopolskę, uważane także za bastion konserwatystów. Pragnę zauważyć, że pomimo ponad ośmiogodzinnej jazdy pociągiem interREGIO (nie posiadającym przedziałów) PKP spisało się wyśmienicie (w obie strony!) i nie mieliśmy problemów z opóźnieniem i ogromnym zatłoczeniem. Czyżby coś się poprawiało? Mam taką nadzieje, choć dopiero zima to zweryfikuje.   

     Krynica Zdrój, w której przebywałem przez kilka dni pokazała mi, że aktywacja ludzi po 60, 70 a nawet 80 i 90 roku życia jest możliwa, wszystko dzięki "fajfom", dancingom, punktom odnowy ciała oraz niesamowicie rześkiemu powietrzu i pijalni wód leczniczych. Istna miejscowość dla geriatryków, emerytów i rencistów, co nie wyklucza oczywiście faktu, że można spędzić tam kilka ciekawych dni będąc trochę młodszym. Ach te pijalnie wód, deptaki i ścieżki spacerowe, owocowe lody i pizza góralska - może tego mi było trzeba po alkoholowym maratonie Pomorza? Choć z drugiej strony podczas mojego pobytu, jako baczny obserwator, mogłem zauważyć (i usłyszeć) wiele informacji dotyczących polityki regionalnej oraz układów koteryjnych panujących na północy naszego kraju. 
    Dowiedziałem się, że jak coś się w Krynicy buduje jest to wielkie wydarzenie, a w czasie "katastrofy smoleńskiej" przerwane zostały prace nad kilkoma obiektami (kwestie dotacji wojskowych) - dziwna zależność nieprawdaż mój drogi czytelniku? Warto dodać, że zarówno w Karwi (Południe, Pomorze) jak i w Krynicy (Północ, Małopolska) w radzie miasta zasiadają dumni posłowie PiS, którzy potrafią utrudniać życie nie tylko mieszkańcom ale także gościom. Nie ma się zresztą co dziwić, gdyż całe województwo małopolskie (tak samo zresztą jak i podkarpackie) uchodzi za silnie konserwatywny bastion Polski, co stworzyło łatwe miejsce do żeru dla partii Pana Prezesa. 
    Można by powiedzieć, że aura zachowawczości poglądowej i politycznej nie była obojętna wobec mnie. Nie było bowiem chwili, żeby podczas mojego spaceru po Krynicy nie przyciągnąć uwagi ludzi, którzy cichli kiedy tylko się do nich zbliżałem, a ich spojrzenia świdrowały mi plecy (a raczej uszy i ręce). Co więcej, nigdy jeszcze nie widziałem tylu ludzi uczestniczących w zwykłej niedzielnej mszy, co jest pewnym paradoksem dla katolickiego etosu, bo większość kuracjuszy nie stroniła od alkoholu, kokietowania absztyfikantów, a nawet świńskich dowcipów (te ostatnie odnotowałem kiedy wstąpiłem do kawiarni, w której pracuje moja babcia). Summa summarum mogę stwierdzić, że było tam całkiem przyjemnie, pomijając starych ludzi i ich ślamazarne tempo, które korkowało nie tylko chodniki ale również deptaki i szlaki. Zobaczymy jak Krynica poradzi sobie po raz kolejny z Forum Ekonomicznym, do którego przygotowania trwają już od kilku tygodni.

***
     W tym własnie miejscu pragnę rozpocząć kulturalny zastrzyk energii dla wszystkich, którzy w jakimkolwiek stopniu odczuwają potrzebę wizualnych doznań estetycznych. Postaram się co jakiś czas umieszczać w postach ciekawe zdjęcia wraz z ich opisem. Wszystko dlatego, gdyż uważam, że jeżeli mamy się skupiać na kulturze obrazu (nie obrazka!), zróbmy to z głową i nutą finezji. Niektóre z umieszczanych prac mogą wydawać się dziwne, inne będą intrygujące, a sporo z nich na pewno rozbawi. Zapraszam na krótką podróż przez oko obiektywu.
Squid Maria, 2012. Yumiko Utsu, courtesy of G/P Gallery

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz