Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

sobota, 13 sierpnia 2011

Konstelacje przypadku

Szybko póki nie stracę resztek weny! Niestety nie... Piszę już półautomatycznie. Sierpniowe słońce w parku w Pruszkowie przypomina mi o tym, że jeszcze jest czas żeby pozmieniać i poukładać na nowo stare sprawy, żeby stanąć na mentalne nogi i zacząć kilka wątków od początku. Tylko pojawia się pytanie - czy mi się chce i czy dam rade ? Zakładam, że tak, więc pisze dalej.
Kilkadziesiąt minut na łonie natury, do tego dochodzi wino marki Sofia, pieprzone komary, stary kumpel, a później  książka Dukaja, przez którą nie mogę się przebić od czasów Wigilii (bo wtedy ją dostałem). Rozumiem zbiory opowiadań najróżniejszych autorów, tam właśnie pisarz wrzuca wszystko, czego nie udało mu się wydać w książce, czasami jest to ciekawe, czasami męczące. Na ten przykład Piekara napisał "Świat jest pełen chętnych suk" przeczytałem w ułamku sekundy życia, ale Dukaj, czy Poe. W jego opowiadaniach kryje się obłęd literacki, nadprzestrzeń tworzenia i nie wiem, czy kiedykolwiek zrozumiem cały zbiór który stworzył jeden z tych autorów. "Król Bólu" Dukaja (przez który płynę pod prąd) pozostaje jak narazie wyspą tajemnic.

A teraz kroczek dalej. Wczoraj pociąg, którym miał jechać mój stary przyjaciel D. wykoleja się w miejscowości o zabawnej nazwie Baby. Ginie jedna osoba, kilkadziesiąt pozostaje rannych. Niedopatrzenie maszynisty kosztuje wszystkich wysoką cenę zdrowia, jedna osoba za błąd oddaje życie, a wszystko mogło potoczyć się inaczej, ale nigdy już się tak nie stanie. D. miał szczęście, tego dnia był zbyt zmęczony, żeby jechać, dlatego też trafił na "biesiadę" do mnie i przy winie jakoś lepiej znosi swoją nigdy nie zaczętą podróż. Tak właśnie płynie życie.

Kilka dni temu w Pruszkowie jakiś człowiek, którego strach przed społeczeństwem, czy też choroba natury mentalnej doprowadziły do skraju normalności, spowodował wybuch gazu w budynku naprzeciwko gimnazjum do którego kilka lat temu uczęszczałem (ciężkie czasy). Budynek dosłownie rozerwało, wczoraj, kiedy mijałem miejsce wybuchu, ze spalonego piętra i kilku mieszkań sąsiadujących machało mi kilka niebieskich płacht pokrywających zwęglone mieszkania. Okna ziały wypaloną czernią. W sekundę, życie ludzi tam mieszkających zmieniło swoje znaczenie i kierunek. Historie dwóch osób się skończyły, jedną z nich była dziewczyna wujka mojej znajomej. Jej już nie ma, znaleźli ją pod gruzami całego bałaganu. Wszystkiego dowiedziałem się po raz kolejny pocztą pantoflową, bo w tym czasie byłem półprzytomny w Chałupach. Dlatego też od wydarzeń w Gdańsku roku 1995, kiedy byłem jeszcze dzieciakiem (lecz pamiętam dobrze) obawiam się wybuchów gazu. Panicznie i obsesyjnie.


W moim bloku nie wszyscy są normalni, akceptuje zachowania swoich sąsiadów ze względu na to, że sam również nie jestem bez win i wielokrotnie to właśnie moim sąsiadom z pionu zawdzięczam brak interwencji policji podczas częstych "prywatek" u mnie. Jednak, kto wie co kiedyś zaświta w umyśle jednego z moich sąsiadów, który np. w przypływie załamania/pijaństwa/lęku, czy smutku postanowi odejść z tego świata z chukiem. Wolę o tym nie myśleć - to doprowadza do zbędnych paranoi. Jednak czujność nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

No i na sam koniec trochę o Wielkiej Brytanii, bo tam sytuacja wygląda dość nieciekawie. Z drugiej strony, drogi czytelniku, nie powinno już nas przecież dziwić, że decyzje polityków, lub organizacji międzynarodowych wywołują takie reakcje - Grecja, Włochy, Hiszpania i Portugalia też nie mogły zapanować nad tłumem. Jednak w Wielkiej Brytanii sprawa ma się inaczej (troszkę). Społeczeństwo Londynu, które cechuje wieloetniczność nie funkcjonuje na identycznym poziomie, różnice w dochodach i standardach życia doprowadzają do frustracji i eskalacji negatywnych emocji, które są de facto skierowane w polityków, a dokładniej w rząd Davida Camerona, który postanowił (bezmyślnie) odciąć świadczenia socjalne właśnie dla tych grup. Nie dziwmy się więc, że w państwie, gdzie narodził się punk i sprzeciw wobec władzy (Sex Pistols), obywatele, w szczególności ci biedni i bezrobotni, oraz młodzi nie pozostaną na swoich tyłkach w domu i nie będą w polemikach prześcigać się w dysputach na temat uchybień polityki Camerona. Oj nie, mój czytelniku, to właśnie oni wyjdą jak kiedyś na ulice i będą kraść i niszczyć, ukazywać gniew i bezradność wobec bagna polityki, którego nigdy nie zrozumieją. Którego nigdy nie zrozumiemy. Historia uwielbia się powtarzać.

1 komentarz:

  1. Myślę, że pożyczka chwilówka to rewelacja. Chyba nigdzie nie jesteśmy w stanie w tak szybkim czasie dostać pieniędzy. W ogóle fajnie, że są porównywarki, dzięki nim absolutnie nigdy nie przepłacę za kredyt, uważam, że to naprawdę świetny interes.

    OdpowiedzUsuń