Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Ktoś za to zapłaci !

Witajcie! Po raz kolejny muszę stwierdzić, że arena międzynarodowa to miejsce, gdzie nie sposób zarejestrować wszystkiego w jeden dzień, chodzi mi w szczególności o procesy społeczne, gospodarcze i polityczne zachodzące od Japonii aż po słoneczne wybrzeża Kalifornii (patrząc od wschodu na zachód). Nie chce jednak, aby oczy wszystkich analityków i odbiorców informacji zwrócone były tylko i wyłącznie w kierunku jednego miejsca na ziemi (Grecja/Ateny), gdyż co można łatwo zaobserwować, czwarta władza (media) ukierunkowują nasze zainteresowania poszczególnymi wydarzeniami. Niestety to pewien standard, gdzie raz koncentrujemy się na Tunezji, później na Egipcie, następnie Japonii, Libii, Grecji itd. Nie da się jednak tego uniknąć, ze względu na ograniczoność percepcji i zdolności poznawczych człowieka. Pamiętaj więc drogi czytelniku, że sytuacja w Egipcie i Libii wcale nie jest opanowana. Wręcz przeciwnie, wojska Kadafiego wzrosły w siłę i odbiły zdobyte przez rewolucjonistów tereny, ambasada w RP zawiesiła swoją działalność, pozostawiając naszych rodaków w rękach konsulów i przedstawicieli innych państw. W Egipcie natomiast władze przejmuje pozostały po rządach Mubaraka "polityczny beton", sam ex przywódca kraju będzie sądzony 3 sierpnia, ponadto podejrzewa się u niego raka żołądka. Koszmar problemów trwa również w Japonii, gdzie pomimo wielokrotnej interwencji reaktory w Fukushimie pozostają ciągle "aktywne" i nie ma szans aby przestały emitować promieniowanie nawet po zalaniu ich ogromną ilością wody. Tak właśnie wygląda rzeczywistość, od której na chwile odwróciliśmy wzrok.

Powracając jednak do Grecji, znalazłem bardzo ciekawy opis wstrząsu i szoku, który idealnie nadaje się do sytuacji tego kraju, choć nie koniecznie wiąże się jedynie z kwestiami ekonomicznymi tego popadającego w chaos i zapaść finansową kraju:

"Szok pierwotny, czyli emocjonalny to reakcja nerwowa na złą wiadomość lub stres. Dana osoba ma zawroty głowy, czuje się słabo, lecz objawy szybko mijają. O wiele poważniejszy jest wstrząs pourazowy, stanowiący efekt dużego ubytku krwi i płynów fizjologicznych, nadmiernego bólu. Jest to bardzo poważny stan i wymaga natychmiastowej interwencji lekarza.(...)"



To zabawne jak ten opis wzięty z drugiej strony kartki z kalendarza (na 26.06.2011 r.) pasuje do tego co dzieje się obecnie z Grecją. Szok emocjonalny pasuje do stanu, którzy przeżywają wszyscy mieszkańcy kolebki demokracji - brak pracy i perspektyw na przyszłość będzie powodował (jeżeli sytuacji nie da się "naprawić") istny exodus ludności do krajów ościennych, oczywiście dopóki porozumienie z Schengen na to pozwala. Przed parlamentem w Atenach hasła wznoszone przez mieszkańców mają wyraz czysto radykalny. Odrzucenie mediów jako mediatora i sprawozdawcy [sic!], oraz nawoływanie do rewolucji, czy przeinaczone logo Unii, na takie, w którym gwiazdy układają się w swastykę bardzo źle świadczą o stanie samego społeczeństwa Grecji. Jednak niektórzy mieszkańcy kraju posiłkują się faktem, że to nie oni kradli i  dawali sobie dopłaty do WSZYSTKIEGO. I tutaj nie mylę się mój drogi czytelniku, Grecy dostawali bowiem dopłaty na: dojazd do miejsca pracy, windy, do pracy powyżej jednego piętra, leki, wczasy (całkowicie za free), a nawet pracę w okularach, co więcej kwitł tam czyściutki nepotyzm, bo w urzędach zatrudniało się na potęgę członków swojej rodziny, oraz żeby korupcji nie było mało, tworzono duplikaty stanowisk ("zatrudnienie 80 ogrodników przy szpitalu"). To jeszcze nie koniec! Grecja słynie z największej ilości osób po "setce". Dlaczego? Odpowiedź jest stosunkowo prosta - dla pieniędzy. Osoby zmarłe nie były ewidencjonowane i z tego tytułu ich rodziny pobierały sobie ich emeryturę. Więc wina w kryzysie Grecji nie leży tylko i wyłącznie po stronie państwa, ale również po stronie całego społeczeństwa, które przywykło do pomocy socjalnej (socjalistyczny rząd Papandreu ugruntował ich tylko w tym przekonaniu) do tego stopnia, że nie wyobraża sobie innego życia. Stąd też walki z policją, strajki na masową skalę, oraz blokowanie (dosłowne) wszelkich reform i zmian w rządzie.To taki wstrząs pourazowy, gdzie zamiast ubytku krwi i płynów fizjologicznych mamy do czynienia z ubytkiem socjalu i pieniędzy wpompowywanych w Grecje przez UE i w społęczeństwo przez państwo.

Przytoczę jeszcze końcówkę kalendorzowego cytatu: "(...)Jest to bardzo poważny stan i wymaga natychmiastowej interwencji lekarza.(...)". Lekarzem na bolączki tego kraju obszaru Śródziemnomorza ma być oczywiście Unia Europejska, a dokładniej Francja i Niemcy. Leki przeciwbólowe wydają się być placebo w postaci pompowania euro, z drugiej strony antybiotyk stanowi pakiet reform. Bez antybiotyku pacjent umrze - klęska reform będzie oznaczać bankructwo i (mam nadzieje) zawieszenie Grecji w prawach członka UE.


"Przestępstwa zaczynają się od słów; rewolucje od myśli"
Emil Zegadłowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz