Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Czym jest stan trzeźwy? (Qu'est-ce que le positif état ?)

Witajcie. Pora na kolejną dawkę informacji i interpretacji, oraz innego rodzaju przekazu.

Nie często mam możliwość doświadczania czegoś co wywołuje u mnie "głębsze refleksje", bądź "chwilę zastanowienia", nie jest to spowodowane bynajmniej brakiem czasu, czy też odcięciem od odpowiednich bodźców. Ostatnimi czasy (wczoraj i dziś) miałem możliwość doświadczyć dwóch rzeczy - dobrej i złej (choć oczywiście punkt widzenia jest moim własnym i nie musicie się z nim zgadzać) które wywołały u mnie wgląd w swoje wnętrze (ku*** ale nostalgicznie wyszło).

Zacznijmy jednak od tych złych wieści. Wczoraj, tak jak wcześniej zapowiadałem, wybrałem się na Krakowskie Przedmieście w celu "zbadania sytuacji" i oceny nastrojów. Powiem szczerze, że dawno nie widziałem czegoś takiego...


Może dla zrozumienia zjawiska przytoczę znaczenie terminu "propaganda". Jest to zjawisko które dąży do wszechobecności, odwołujące się do uczuć i emocji (nie rozumu), to również zespół metod wciągnięcia mas do aktywnej działalności, u której w wyniku manipulacji powstają więzi jedności psychicznej. Jednak, aby nie było to tożsame z "praniem mózgu" (choć częściowo jest...) propaganda opiera się na badaniach i danych naukowych (choć niepełnych). Co więcej, człowiek propagandy nie jest autonomiczny, oraz bezwzględnie akceptuje przekaz propagandowy. Celem tego zjawiska jest pobudzenie do "myślenia" i działania mas. Propaganda występuje przeciwko komuś, bądź w celu promowania "czegoś" na zasadach wyżej wymienionych. Informacje wyniosłem z zajęć "Kultura polityczna" u prof. Bogdana Szklarskiego.

Jednak wracając wspomnieniami na Krakowskie Przedmieście. Sam nie wiem czego spodziewałem się usłyszeć, ale wątpię, aby moje oczekiwania były choć w przybliżeniu tożsame z tym co w rzeczywistości zostało powiedziane. Nie ukrywajmy - była to "uroczystość" całkowicie opozycyjna do tej rządowej, a J.K. skutecznie "wymijał" członków rządu, żeby broń boże się z nimi nie spotkać (cmentarze, mogiły, urzędy). Elementami tłumu, w który się wtopiłem, były transparenty, okrzyki i słowa - wszystko ytrzymane w jednakowej retoryce. Transparenty głosiły przekaz anty-rządowy, anty-Rosyjski i pro-PiSowski (powiewały nawet banery tej partii). Najbardziej jednak przytłoczyły mnie slogany: "Smoleńsk i Lockerbie", "Targowica!", "Tuszyzm STOP", "TU154SK", oraz "Putin oddaj czarne skrzynki". Obok uczestników na Krakowskim Przedmieściu, którzy machali flagami, sztandarami i zdjęciami, oraz skandowali "Jarek, Jarek, Jarek" funkcjonowały również inne "przedsięwzięcia" - namiot "Solidarnych 2010", akcja "STOP aborcji", oraz stoiska ze zniczami i flagami (choć dość ukryte). Kiedy zjawiłem się na placu miałem tyle szczęścia/nieszczęścia, że trafiłem na przemówienie Pana Prezesa! Pomijając już fakt że został zapowiedziany jako wódz (cytat oryginalny) "Najświętszej RP" to mówił takie rzeczy, że zacząłem wątpić w jego stabilność psychiczną, ale co gorsza - ludzie to kupili z ogniem w oczach i niezłomną wiarą.
Posłuchajcie (moje nagranie): Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego

Dużo w nim pretensji i wielkich słów (szczególnie "Zdradzeni o świcie") jednak nie ma się co dziwić, gdyż była i jest to pożywka do przedwyborczej kampanii, a kwestie merytoryczne pozostawiam bez komentarza.

Chciałbym zwrócić również uwagę na zachowanie członków PiS, którzy przeskakiwali barierki i machali legitymacjami poselskimi aby dostać się pod pomnik Poniatowskiego, co osobiście przyjąłem za zachowanie nie przystające urzędnikom publicznym. O zachowaniach tłumu już nie wspomnę - nie miało to nic wspólnego z klimatem zadumy i uczczenia pamięci.
A właśnie, wspominając o uczczeniu pamięci zmarłych. Tablice które zostały (bez porozumienia z władzami i w języku polskim) umieszczone przez dwie wdowy po ofiarach katastrofy Smoleńskiej, a które wspominały niefortunnie (pod względem wzajemnych stosunków) "o ludobójstwie Katyńskim" zostały potajemnie usunięte przed przybyciem rodzin ofiar. Zastąpione zostały natomiast przez służby rosyjskie innymi (można nawet rzec: "potajemnie podmienione") w dwóch językach i bez wspominania kwestii ludobójstwa. Mam co do tego mieszane uczucia. Z jednej strony to teren Rosjan i tablice pamiątkowe mogą wisieć tylko w języku rosyjskim i po uprzedniej konsultacji z władzami lokalnymi, a z drugiej strony tak się nie robi - bez rozmów, na dzień przed, potajemnie w nocy - źle to bowiem wygląda dla bilateralnych stosunków między krajami.

A teraz krótko o tym "miłym elemencie" ostatniego czasu. Mój kolega z Kazachstanu (tak, tak z Kazachstanu) polecił mi niedawno pewien projekt o nazwie "Labirynt". Owy labirynt pokazał mi wiele rzeczy, o których nie miałem pojęcia (choć może miałem tylko ich nie odczuwałem), otworzył wspomnienia i emocje o których dawno zapomniałem (a nawet nie wiedziałem, że stać mnie na takie refleksje!). Nie mniej jednak jakoś tak inaczej, odmiennie spędziłem 45 minut tego projektu (bo właśnie tyle on trwał). Na początku miałem mieszane uczucia bo przewinął się motyw religijny, a ja staram się dystansować od kościoła, ale tam zadziałały jakieś inne "poza-kościelne" odczucia. Tak więc polecam każdemu wejście do "Labiryntu" bo naprawdę warto, nawet jeżeli potraktujemy to jako pewnego rodzaju eksperyment. Specjalnie pisze tak tajemniczo o "Labiryncie", aby nie zdradzić wam całej prawdy i szczegółów, bo trzeba przez niego przejść samemu. Dosłownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz