Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 29 sierpnia 2010

świat się kurczy?



Podróżując gubimy sekundy, minuty, ba, całe godziny. Ludzie którzy latają samolotami, oraz sami piloci nazywają to jet lag'iem. Kiedyś ludzie potrzebowali tygodni i miesięcy żeby dotrzeć do oddalonych miejsc. Bardzo dobrze pamiętamy, ile czasu trzeba było, żeby dotrzeć do innego miasta, nie mówiąc już o innym kontynencie! (Kolumb, Magellan itp.)  Teraz już nie dni a godziny, a nawet minuty decydują o tym jak szybko przebędziemy z punktu A do punktu B. Świat się zmniejszył nie zmieniając się wcale zarazem. Zmniejszył się, gdyż wszystko zostało już odkryte zwiedzone i opisane, wystarczy naprawdę niewiele żeby dotrzeć do innego kontynentu (no może trochę kasy...). Samochody, statki, pociągi i samoloty pozwoliły nam zaoszczędzić ogrom czasu w podróżach zmieniając niektórych ludzi w kosmopolitów.

Ale dlaczego o tym piszę?

Nie jest mi smutno, że nigdy już nic nie odkryje, że moja stopa nie stanie na nieodkrytym przez człowieka lądzie. Przez kilka lat dostrzegałem globalizację, ale jej nie odczuwałem. Ponadnarodowe wzorce zachowań, kultury, czy też elementy cywilizacji przenikają przez sieci internetowe, telewizję i fale radiowe z prędkością o wiele wiele większą niż potrzebowały kilkanaście lat temu. Tendencje narodowości konserwatywnej widoczne są już tylko w państwach, które skutecznie izolują się od świata, czy to przez swój reżim (Birma, Korea Pn, czy Ukraina) albo kulturę i religię (Iran, Arabia Saudyjska ). Ale nawet tam, ze ślimacza prędkością społeczeństwa się zmieniają. U nas jest inaczej, ale nie wiem czy tak "super-ekstra-zajebiście" (oczywiście nie stawiając za punkt odniesienia wyżej wymienione kraje).
Nic nie powstrzyma świata przed globalizacją, tendencje które rodziły się na początku XX wieku, teraz "zaczęły być odbierane na poważnie" przez mocarstwa (globalne, regionalne, sektorowe), czy kraje aspirujące do takiej roli. Organizacje międzynarodowe pomagają zbliżać się państwom w każdym sektorze i na każdej płaszczyźnie. Czy to dobrze? Trudno jest ocenić jednoznacznie tak ogromny proces, gdyż wiadomo, że globalizacja (a dalej też integracja) to wchodzenie na ścieżkę pojemnego konformizmu, oraz rezygnowanie z części swojej kultury narodowej i jej nazwijmy to "symboli" (euro w Eurolandzie). Jak pisał Edward Redliński w książce "Awans" najważniejszy jest postęp, z tym się zgodzę. No i niech oczywiście w tym całym zgiełku na początku będzie człowiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz