Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Droga krzyżowa

Witajcie, nie było mnie troszkę, ale zapewniam że starałem się obserwować sytuację w naszym przepięknym kraju i na świecie. Przeżyłem bez najmniejszych obrażeń kolejny przystanek Woodstock i jak co roku było tam naprawdę konkretnie. Zainteresował mnie fakt, że wreszcie ktoś powiedział: "Pozdrawiamy telewizję publiczną, której tutaj nie ma i która się tu nie zjawi", bo taka jest prawda, media publiczne wciąż nie wiedzą jak zabrać się do spraw "młodzieżowych" tak aby pokazać je w pozytywnym, albo nawet "nie negatywnym" świetle. Woodstock od zawsze uchodził(w oczach opcji politycznych i "pewnych" środowisk) za miejsce burd, chlania, kopulacji i siedliska szatana. Zapewniam że nic takiego nie miało tam miejsca w tym roku (w ubiegłych o dziwo też nie). Jak zwykle pozytywna atmosfera, litry piwska, usmiechnięte i opalone mordy przyjaznych ludzi, ot co. Z organizacji, oraz stowarzyszeń standardowo: Krysznowcy, obóz Jezus, ludzie z Monar'u itp itd. Na prawdę nie było się czego bać (może za wyjątkiem kolejek pod prysznic/krany i do kibla). Piątka dla ochrypniętego Owsiaka.

No a później Karwia. Jak to kolega określił "całą tablica Mendelejewa", resztę dopowiedzcie sobie sami.  Trzeba było wcześniej wracać z naszego małego obłędu, bo dziadek kolegi zmarł w szpitalu. Dajmy na to, że ogółem troszkę udało mi się odpocząć, jeżeli testowanie granic zdrowego rozsądku można nazwać relaksem.

Powrót. Pruszków i jego obleśne ulice, pełne najpierw mafii, a później i obecnie dresiarstwa. Tak, zdecydowanie byłem z powrotem w domu. Miejsce, które kocham i którego nienawidzę zarazem - jakże to możliwe? No ale chyba najśmieszniejszy wydał i nadal wydaje mi się fakt krzyża pod pałacem prezydenckim. Jestem wierzący, choć świątyń nie odwiedzam z fanatyczną frekwencją, a tolerancja ma we mnie naprawdę duży margines dopuszczeń. Ale to co dzieje się pod krzyżem (a może powinienem pisać "Krzyżem PiS/męczenników katastrofy") za bardzo wychodzi poza jakiekolwiek ramy dobrego smaku i sporu. Moim zdaniem krzyż to symbol religijny i powinien być kojarzony w tym przypadku z J.Ch. a nie z ludźmi. Niestety stare (i niestety również część młodego) pokolenie nie rozumie zupełnie o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego krzyż w kraju takim jak Polska jest symbolem sporów (przypominam rok 1989), a inne symbole religijne, no bo przecież gwiazda Dawida, oraz muzułmański półksiężyc też istnieją, są skazane na społeczną banicję.
Patrzę i dziwie się, dziwie się gdy patrze, może mamy zbyt mało innych istotnych praw, dlatego "krzyżyk" jest oczkiem w głowie moherowego syndykatu i PiS'u, które moim zdaniem powinno odejść ze sceny politycznej (tutaj poparcie dla Wojciecha Maziarskiego) a prawica powinna się przegrupować, albo przeformować. Nie pozostaje mi jednak nic innego niż głupkowaty śmiech kiedy patrzę co się wyprawia przed pałacem prezydenckim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz