Witajcie. Ostatnio zostałem bardzo brzydko zaszufladkowany i zamknięty w ramach pewnej grupy społecznej. Wydawałoby się, że moje odczucia związane z tym faktem będą negatywne, i że będę chciał powiedzieć stanowcze "NIE!" i bronić swoich racji. Nic takiego jednak nie zaszło. Nie stało się to również za sprawą grupy do której, chcąc nie chcąc zostałem włączony. Ale do rzeczy moi mili.
Pewnego razu (w dość nieodległej przeszłości) Pan Prezes (pewnej partii na "P") postanowił zrobić zakupy w Delikatesach, czy sklepie o podobnym umaszczeniu. Dość sporo mu za wszystko wyszło na rachunku, więc miał pewnie w głębi duszy przeświadczenie, że dopnie swego i zmiażdży premiera i wszystkich "niedowiarków" klęski państwa surowymi faktami o wzroście cen żywności i pogorszeniu jakości życia. Na rachunku za jego polskie i codzienne zakupy wyszła mu wysoka sumka. I ktoś może się zapytać: "A skąd ja na to wszystko wezmę pieniądze?". Prezes odpowie: "To wina rządu i prezydenta". Tak naprawdę nie wiem czy ktoś tak zapyta/ł i czy J.K mu odpowiedział, ale mogło tak przecież być. Wiem jedno, że od niedawna "Biedronka" jest sklepem dla ubogich... Martwa cisza. Wyszło więc na jaw, choć całe życie ja, wraz z moją rodziną i znajomymi oszukiwaliśmy się i żyliśmy w niewiedzy (myślałem nawet kiedyś, że nie jestem wykształciuchem!) - jesteśmy ludźmi ubogimi. Weźmy na przykład mojego ojca, taki niepozorny ubogi człowiek, aby zapłacić mniej kupuje w biedronce zamiast w osiedlowych sklepikach i tym samym też wpada do szufladki. Altergobaliści krzykną: "Ślepy konsument!", Jarosław Kaczyński powie: "Biedota", no ale co począć. Ja z kolei jestem biedakiem trochę innej kategorii ponieważ kupuję w osiedlowej "Żabce", no ale też sklep-zwierzę i również dla biedoty (analogicznie rzecz biorąc). Szkoda, bo myślałem, że załapię się chociaż na średnio-niższą klasę społeczną. No ale nic, szkoda tylko że J.K. nie wspomni o cenach benzyny które kształtują się jakoś tak niezależnie od decyzji rządowych i wpływają na ceny wszystkiego co jest dowożone i mechanizmach wolnorynkowych, które dobrze by było gdyby nie były agresywnie regulowane, lub ograniczane. Wszystko byłoby warte troszkę więcej komentarza, gdyby nie fakt, że to co mówi Pan Prezes już dawno straciło wyczucie dobrego smaku i jakąkolwiek merytoryczną treść, więc najzupełniej w świecie mnie to nie rusza i tutaj kończę ten wątek. Cóż takie jest życie sklepowego celebryty - najpierw kupuje, a później dziwi się że dużo wyszło i wini wszystkich tylko nie siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz