Jeszcze nie tak dawno pisałem o rozkroku decyzyjnym premiera Tuska w sprawie obrania konkretnej drogi ku dywersyfikacji źródeł pozyskiwania energii dla Polski. W grę wchodziły dwa "główne" źródła - energia jądrowa i gaz łupkowy - oraz pomniejsze, które są obecnie realizowane w mniejszym lub większym stopniu - OZE (tendencja wzrostowa) i źródła konwencjonalne w postaci węgla kamiennego i brunatnego (konieczność rozpoczęcia ograniczania).
O bezpieczeństwie energetycznym Polski decyduje kilka czynników, jednym z nich jest stabilność dostaw surowców energetycznych. W czasach PRL byliśmy potentatem "czarnego złota", które umożliwiało nam rozwój przemysłu jak i wypracowanie ówczesnego bezpieczeństwa na polu energetycznym. Po 1989 tematyka bezpieczeństwa energetycznego najpierw zanikła, a następnie przybrała charakter polityczny - wystarczy przypomnieć spory wokół gazociągu Nord Stream i kontrowersyjne (niezrozumiałe) działania Wojciecha Jasińskiego ministra skarbu w rządzie PiS (minister nie przeczytał aneksu do umowy gazowej i zgodził się na podwyżkę cen o 10 proc. dla przyszłych i przeszłych ilości zakupionego gazu z Rosji). Mniejsza jednak o to, co było kiedyś, bo teraz stoi przed nami Polska-członek Unii Europejskiej, która musi ograniczyć zużycie węgla (dekarbonizacja) i zwiększyć odsetek "zielonej" energii w ramach założeń strategii 3x20 proc.
"niebawem" u nas? - źródło: http://topyaps.com |
Na dzisiejszej konferencji prasowej premier Donald Tusk oświadczył, co mnie bardzo zdziwiło (i ucieszyło), że chce mieć obie opcje energetyczne - "atom" i "łupki". Mam nadzieje, że na obietnicach się nie skończy, bo tego typu decyzje wymagają ogromnych i długoletnich inwestycji i wiążą się z wielocyfrowymi kwotami. Jednak tak stanowczy krok będzie w stanie zapewnić Polsce trochę bardziej zielone bezpieczeństwo energetyczne. Warto wspomnieć, że jesteśmy na drugim miejscu pod względem tego bezpieczeństwa w Europie (po Danii), choć nasza stabilność opiera się na węglu.
Spotkanie w sprawie energii jądrowej, które zapowiedział premier w dzisiejszym wystąpieniu będzie dotyczyło zaangażowania PGE w projekt polskiej energii jądrowej. Zapewne zostaną doprecyzowane perspektywy działania i współpracy z tą spółką publiczną. Nie ma mowy o przerwaniu programu jądrowego - stwierdza premier - chcemy uniknąć Fińskiego scenariusza (chodzi o budowę elektrowni atomowej Olkiluoto-3, której budowa została zatrzymana a koszty rosną). Co jest pozytywnym znakiem dla wszystkich entuzjastów atomu - Donald Tusk twierdzi, że w polskim energy mix (bilans energetyczny danego kraju, regionu lub świata) musi być miejsce na energetykę jądrową. Zieloni zapewne też się ucieszą, bo w planach Donalda Tuska jest także rozwój OZE.
Dla premiera przyszłość to także gaz łupkowy. Jednak zastanawiam się, czy na wszystkie inwestycje energetyczne będą pieniądze. Bo samo wybudowanie elektrowni atomowej z dwoma reaktorami III generacji to koszt ok 150 mld PLN (budowa i uruchomienie to jakieś 20 lat), z kolei w przypadku łupków jeden odwiert do szczelinowania kosztuje kilkanaście milionów złotych (nie mówiąc już o eksploatacji). Szalenie drogie są także OZE, które w ramach intensywnego rozwoju za kilkanaście lat mogą pochłaniać nawet 70 mld PLN rocznie. Można więc zakładać, co stwierdza także premier, że przez wiele lat głównym źródłem narodowym w energetyce będzie węgiel.
tak ma wyglądać w Polsce pozyskiwanie gazu łupkowego |
P.S. Donald Tusk zadeklarował, że podczas unijnego szczytu w Brukseli przewidzianego na maj tego roku Polska będzie lobbowała za zmniejszeniem cen energii. Dla odbiorców to świetne wieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz