Po pierwsze, muszę Cię rozczarować drogi czytelniku, bo nie będzie w tym tekście świątecznych naleciałości, kontemplacji lub dezawuowania religii oraz rozmyślań o śmierci Jezusa. Warto skupić się na "tu i teraz" oraz "klasycznych toksynach" - jakby nie patrzeć są to przecież fundamenty funkcjonowania tego bloga.
Każdy, kto zapoznał się choć trochę z tematyką stosunków międzynarodowych lub politologii zapewne słyszał o paradygmatach określających globalną rzeczywistość i warunkujących jej funkcjonowanie. Spokojnie, niniejszy tekst nie będzie tylko o tym! Do dwóch głównych teorii (bo funkcjonuje ich wiele) należą: realizm oraz liberalizm. Oba paradygmaty są swoistym przeciwieństwem i zakładają inne ujęcie wielu płaszczyzn na arenie międzynarodowej. Dla lepszego zrozumienia poniżej załączam tabele z głównymi cechami oraz sferami zainteresowań tychże paradygmatów.
Realizm (teoria egoistyczna,
państwo-centryczna),
prekursorzy: Tukidydes Hobbes, Rousseau, Machiavelli, Carr, Morgenthau |
Liberalizm (idealizm,
multicentryzm)
Prekursorzy: J. Locke, J. Bentham, J.S. Mill, W. Wilson (wprowadza w życie) |
państwo jest podstawowym uczestnikiem areny m.nar.
|
demokracja to
pokój
|
polityka jest ważniejsza od gospodarki
|
wojna i jej
przyczyny leżą w naturze państwa - konflikty wszczynają rządzący, a nie
społeczeństwo, przyczyny wojen tkwią w państwach niedemokratycznych
|
polityka zagraniczna kształtowana przez interesy wewnętrzne państw
|
harmonia w
stosunkach ekonomicznych
|
anarchia i nierówność potencjałów - brak rządu światowego oraz centrum w stos. międzynarodowych
|
duża rola
wolnego handlu
|
funkcjonuje "struktura nieufności"
|
transparentność
i przejrzystość polityki (etyka i moralność)
|
ogromna rola mocarstw
|
zachowanie prawa i norm międzynarodowych
|
celem SM jest zapewnienie bezpieczeństwa i weryfikowanie swojej potęgi
(społecznej, militarnej i ekonimicznej)
|
duża rola organizacji międzyrządowych w tworzeniu systemu bezpieczeństwa zbiorowego oraz tworzenie rządu światowego
|
gra o sumie zerowej - zdobywa się wszystko albo nic
|
demokracje (takie reżimy) nie
walczą ze sobą
|
sojusze i współpraca tylko w przypadku zagrożenia ze strony trzeciej
|
kompromis i
pokojowe rozstrzyganie sporów
|
wojna jako środek wyrażania interesów politycznych
|
rozbrajanie i
denuklearyzacja
|
równowaga sił daje względny spokój i współpracę
|
współzależności
na arenie międzynarodowej prowadzą do współpracy
|
Kilka lat temu podczas zajęć na studiach zostałem poproszony o wyrażenie opinii, który z powyższych paradygmatów jest mi bliższy. I tu pojawił się problem, bo dostrzegam, że na arenie międzynarodowej dominuje realizm, a liberalizm jest mi ideowo tożsamy (i widzę, że w niektórych kręgach jest realizowany). Chciałbym, aby szefowie państw i rządów postępowali w myśl teorii liberalnej, ale to tylko pobożne życzenie.
Fukuyama się mylił i chyba nawet on o tym wie źródło: http://marccooper.com |
Dla mnie historia nigdzie się nie zatrzymała, ale wróciła do swojego naturalnego biegu. A naturalny bieg historii to konflikty etniczne i religijne, walka o zasoby, tajne pakty i rozgrywki polityczne między supermocarstwami.
(tekst z "Forum", Człowiek, zwierzę nieludzkie nr 12/13, 25.03.2013-7.04.2013)
S. Huntington, Zderzenie
cywilizacji,
Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 2001, s. 21.
|
A jak przedstawia się obecnie nasza rzeczywistość? Stany Zjednoczone, kraj przykładnej demokracji i orędownik globalnej stabilności i pokoju stosuje tortury na arabskich więźniach (Guantanamo i waterboarding), atakuje suwerenne państwa (Irak, Afganistan) i w imię wyższego dobra przenosi swoją uwagę i kapitał w miejsca, gdzie może więcej zarobić lub ugruntować swoje bezpieczeństwo (z Europy do Azji). W krajach PIGS, do których dołączył także Cypr, wszyscy widzą głównego winowajcę niepowodzeń i załamania gospodarczego w Unii Europejskiej. Koreańczycy z Północy straszą sąsiadów z Południa i USA atakiem atomowym. Francuzi (co nie jest nagłośnione) tłumią "zamieszki" w Mali, a w innych krajach Afryki Północnej radykałowie religijny zbijają kapitał polityczny.
Waterboarding, czyli nowoczesne tortury u "arbitra demokracji" źródło: http://holymansam.files.wordpress.com |
Na całym świecie jedni ludzie nienawidzą innych ze względu na religię, terytorium czy ich pochodzenie etniczne. Jak chłodno zauważa Grey: Tyrania daje wytchnienie od ciężaru zdrowego rozsądku i przyzwolenie na dawanie upustu tłumionym impulsom takim jak nienawiść i przemoc (ibidem). To nie pesymizm mój czy Greya a fakty. W XVIII wieku twórca konserwatyzmu i antyabsolutysta Edmund Brurke trafnie stwierdził, że "tuż pod skórą ukrywa się barbarzyńca". Potwierdza to słowa Greya i "tendencje kryzysowe", a przykładami na to jest funkcjonowanie reżimów, w których tyrania jest bardziej lub mniej widoczna (Korea Północna, państwa "miękkiego podbrzusza" Rosji, Chiny, Singapur, Arabia Saudyjska itp.).
Tyranie naszych czasów - Koreańska Republika Ludowo Demokratyczna źródło: http://chinadigitaltimes.net |
Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że nie można być całkowicie pewnym powszechnych wartości, które obowiązują w cywilizowanych państwach. Prawa mniejszości, swoboda religii, opinii i orientacji oraz prawa obywatelskie - to wszystko można cofnąć (przy załamaniu się wielu płaszczyzn działania państwa) i powrócić tym samym do średniowiecza. Prawa można cofnąć, organizacje rozwiązać i powrócić do stanu umowy społecznej, którą kreśli Thomas Hobbes, gdzie państwo to Lewiatan zatrzymujący obywateli przed samozagładą. Kosztem jest jednak wolność jednostki.
Chciałbym, aby na świecie obowiązywał liberalizm, widzę jednak, że realizm bierze górę. Ludzie, jak wytłuszcza to paradygmat państwo-centryczny, są tak samo egoistyczni jak ich władze na arenie międzynarodowej. Celem stał się zysk - wywołuje to patologie w postaci kryzysu finansowego, utratę zaufania w struktury państwa i brak poszanowania dla "innych". To pole do popisu dla skrajnej prawicy i populistów, przykładem są hasła antysolidarnościowe z UE, palenie flag czy szukanie kozła ofiarnego za istniejące problemy.
Co bardzo istotne dla mnie i dla tego tekstu, John Grey wspomina o tych samych toksynach, które dostrzegłem osobiście przy tworzeniu mojego bloga ponad trzy lata temu:
Widzimy powrót do polityki klasycznych toksyn, które wydawały się wyeliminowane raz na zawsze. Za każdym razem, gdy w życiu pojawia się przedłużający się gorszy okres, ludzie zaczynają obwiniać o kłopoty mniejszości: gejów, Żydów, imigrantów. To właśnie dzieje się w całej Europie.
Nikt nie jest bez winy, choć nie każdy to dostrzega, szczególnie jeżeli chodzi o rządy i polityków. Hipokryzja jednostek bije w oczy, do tego stopnia, że nawet media nie są w stanie ubrać całego przekazu w piórka i uspokoić tym samym opinii publicznej (lepsza jest pogoń za sensacją). Uważam, że na samym początku każdego dialogu powinniśmy być ludźmi, a dopiero później obywatelami czy osobami posiadającymi teorie i stanowiska. Słowo klucz to szacunek dla drugiego człowieka i poszanowanie jego racji i stanowiska, o ile nie są one w konflikcie z innym ludźmi lub nami. Trzeba zatem dużo mówić i jeszcze więcej słuchać. Może wtedy marzenia o liberalnym układzie na arenie międzynarodowej się spełni. Patrząc na Stany Zjednoczone i Chiny nie jestem o tym do końca przekonany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz