Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 2 listopada 2012

Wyścig szczurów w kołowrotkach

Rywalizacja jest nieodłączną cechą homo sapiens XXI wieku, w poprzednich epokach nie było lepiej jednak teraz już od najmłodszych lat trzeba gdzieś biec. Co jeśli zamiast ustalonej trasy znajdujemy się w kołowrotku i nigdy nie dobiegniemy do mety?

Wiele informacji przyswojonych z książki "Korea szerokopasmowa" Konrada Godlewskiego zmusza mnie do refleksji. Autor przedstawia Republikę Korei, a więc obiekt moich badań i zainteresowań, jako państwo, w którym rywalizacja osiągnęła niesamowity poziom. Wyraz "rywalizacja może być utożsamiany z terminem "wyścig szczurów", albo jeszcze lepiej "wyścig szczurów z bronią atomową" (termin zapożyczony od mojej koleżanki ze studiów). Jednak ściganie się nie jest właściwe tylko i wyłącznie dla wysokouprzemysłowionych państw Azji, bo schemat przenosi się z państwa na państwo.

Choć właściwie od Azjatów należałoby tutaj zacząć, bo termin karoshi (śmierć z przepracowania, zanotowany po raz pierwszy ponad czterdzieści lat temu w Japonii) pochodzi właśnie z tego regionu - jego cechą szczególną jest kopnięcie w kalendarz (medycznie: w związku z przeciążeniem układu   krążeniowo-sercowego), które wynika ze stresu i przepracowania. Patrząc na Koreańczyków, którzy według statystyk OECD są "nr 1" wśród najintensywniej pracujących nacji świata, można by powiedzieć "coś za coś", gdyż dzięki temu są równocześnie jedną z najprężniej rozwijających się gospodarek świata - "małym azjatyckim tygrysem".

Wyścig szczurów widoczny jest we wszystkich aspektach życia społeczeństw państw rozwijających się. Idziesz do pracy i myśląc o awansie pracujesz ciężej, później praca idzie za tobą do domu, myślisz o rzeczach, które wykonujesz w miejscu zatrudnienia, stajesz się pracownikiem "całodobowym". Jednak są jeszcze inni, którzy mają takie same ambicje jak ty, tak samo ciężko (a może i jeszcze ciężej) starają się o to co Ty. No i w głowie rodzi się pytanie "czy dałem z siebie wszystko?".

Szkoły i uczelnie. W tym przypadku mamy do czynienia z "wyścigiem szczurów" w pełnym znaczeniu tego zwrotu. Tutaj rywalizacja odbywa się na wielu płaszczyznach - edukacyjnej, społecznej i statusowej, a we wszystkich naraz wygrać się nie da. Dzieci w państwach z rosnącym PKB per capita mają wypełnione plany od poniedziałku do niedzieli, uczą się kilku języków, szkolą się w grze na instrumencie i muszą być posłuszne rodzicom. Konfucjański patent? Nie do końca, bo ten schemat wkracza także do Polski - na Warszawskim Powiślu dzieci w przedszkolu uczą się trzech języków i mają zajęcia z jogi. Bostowanie ego rodziców spływa na ich pociechy. Nie do końca pojmuję ten smutny schemat.

Ścigamy się także w posiadaniu. To najpowszechniejszy wyścig nowobogackich, choć klasa średnia także biegnie żwawo. Kto ma lepszy samochód, kto ma większe mieszkanie, kto ma więcej sprzętu w domu, lepsze ubrania, to kolejne odcinki do pokonania podczas biegu. W każdej z tych płaszczyzn można "przegrać" lub " powoli przegrywać". Patrząc na zachodzące procesy socjalizacji nie mogę stwierdzić, że "wyścig" da się wygrać, bo to gra o sumie zerowej - tutaj koszty wcześniej czy później poniesie każdy.

No i pora na mądrości Tylera Durdena (Brat Pitt) z "Fight Club":

"Nie jesteś samochodem, którym jeździsz, nie jesteś zawartością swojego portfela. Jesteś roztańczonym pyłem tego świata."

"Żal mi było facetów pakujących na siłowniach, próbujących wyglądać tak jak Calvin Klein czy Tommy Hilfiger mówią, że powinni wyglądać.
- Czy tak powinien wyglądać facet?
- Samodzielne doskonalenie się to masturbacja."

"Ścigający", do których należymy zapewne Ty i ja drogi czytelniku, nie zawsze patrzą pod nogi. Wielokrotnie się potykają, ale podnoszą się, aby biec dalej. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy znajdujemy się w kołowrotku i "wyścig" nie ma mety i końca, stajemy się wówczas niewolnikami własnych ambicji i niedoszacowanego ego. A wystarczy troszkę zwolnić i pooddychać świeżym powietrzem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz