W sytuacji kiedy ożywają dawne (albo uśpione) animozje i lęki budzi się potwór. Bestia jest nienasycona i pragnie krwi oraz ofiar. Walka dwóch religii abrahamicznych nie jest prostą sprawą, szczególnie w sytuacji kiedy strony kwestionują swoją państwowość od kilku dekad. Nie chce niczego prognozować ale Izrael i Palestyna stoją u progu nowej wojny.
Po izraelskim ataku na Strefę Gazy, w której de facto od zawsze jest niebezpiecznie, a atmosfera przypomina niekończący się kryzys kubański, nastąpił palestyński odwet- po raz pierwszy od dwudziestu jeden lat arabskie pociski poleciały w stolicę Izraela. Do ataku przyznaje się Islamski Dżihad, więc jest bardzo niedobrze. Zadziałał jednak system obrony przeciwrakietowej dlatego udało się uniknąć większych strat. O stronie palestyńskiej nie możemy powiedzieć tego samego.
Wojna nigdy nie była i nie będzie rozwiązaniem, ale wojujące od 1948 roku strony nigdy tego nie zrozumieją - tam do zaprzestania walk nie wystarczy zmiana pokolenia, potrzebna jest zmiana całego systemu ideologicznego. Ze strony Izraela ciągle widoczne będą działania ku marginalizacji ludności muzułmańskiej - jej sąsiedzi nie zapomną dawnych animozji wystarczy popatrzeć na ostatnie działania Egiptu, Libanu, Syrii oraz w szczególności Palestyny i Strefy Gazy. Nie uspokoi się także druga strona, która nie akceptuje mandatu tworzącego państwo Izrael na terenie, który zamieszkiwany był (i nadal jest) przez ludność muzułmańską.
Niespokojna sytuacja Afryki Północnej jest obecnie dodatkowo podgrzewana przez bieżące ataki.Obszar Maghrebu stanowi także globalną sferę gry o wpływy. Nie inaczej jest na Bliskim Wschodzie - Stany Zjednoczone wspierają Izrael, który posiada jedną z najlepiej wyszkolonych armii na świecie i jest zdolny do niesłychanych działań prewencyjnych (unieszkodliwia elektronikę wroga w kilka minut), natomiast Palestyńczycy otrzymują poparcie polityczne od ugrupowań muzułmańskich z całego świata i "zastrzyk arsenału" od organizacji ekstremistycznych (m.in. Hamasu). W skrócie, na Bliskim Wschodzie wojna znowu wisi na włosku. Co gorsza, na jutro zapowiadany jest "Dzień Gniewu" w krajach muzułmańskich. Pojawia się również pytanie co zrobi Egipt wyzwolony spod dyktatury Mubaraka.
Mam bardzo złe przeczucia. Muszę śledzić Al Jazeere jak nigdy przedtem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz