Wczoraj (tak jak informowałem kilka dni wcześniej) w siedzibie redakcji tygodnika "Polityka" odbyło się spotkanie dotyczące Welfare state czyli pojęcia, które często mylnie utożsamiane jest jedynie z państwem opiekuńczym (tutaj adekwatnym określeniem byłoby państwo paternalistyczne).
Pod spodem zamieszczam informacje dotyczące samej konferencji tj. uczestników i poruszanej tematyki. Warto zaznaczyć, że na konferencje nie przybył prof. Włodzimierz Anioł, który został zastąpiony przez prof. Grewińskiego. Cała konferencja była częścią projektu "Socjaldemokratyczna polityka społeczna", natomiast współorganizatorami byli fundacja im. Friedricha Eberta i Ośrodek Myśli Społecznej im. F. Lassalle'a.
Welfare state często utożsamiane jest z państwem opiekuńczym, lecz taka optyka jest bliższa państwom takim jak niegdyś PRL, natomiast w krajach skandynawskich (do czego odwoływał się prof. Palme) ten termin utożsamiany jest z państwem dobrobytu. Prof. Grewiński w swoim wystąpieniu zauważył, że jako Polacy możemy naśladować trendy, kopiować benchmarki i wdrażać elementy państwa dobrobytu, ale w całości nie damy rady stać się takim krajem - czyżby chodziło o to, o co chodzi zawsze, czyli o pieniądze? Profesor stwierdził, że każdy kraj podąża określonym "szlakiem", a ze swoimi "naleciałościami" historycznymi Polska nie jest w stanie zejść ze swojej drogi. Panelista podkreśla, że rolą państwa (bo od tego należałoby zacząć rozważania) jest zarządzanie wielopłaszczyznowym chaosem - zarówno pod względem administracyjnym jak i infrastrukturalnym. Aby stworzyć welfare state trzeba uspołecznić działania rynkowe, a państwo musi być dobrym zarządcą i organizatorem. Na pytanie zadane przez Jacka Żakowskiego o sferach życia, które powinno obejmować państwo opiekuńcze prof. Grewiński wymienia:
- demografia,
- migracje,
- wielokulturowość,
- praca środowiskowa (w Polsce nie działa),
- kwestie edukacji, która procentuje w przyszłości (tu: argument często podnoszony przez prof. Palme jako czynnik wpływający na rozwój społeczeństwa obywatelskiego i tworzenia sprawnego welfare state),
- zdrowie i niepełnosprawność.
Zdjęcie ze spotkania. Od lewej: prof. Palme, prof. Grewiński, J. Żakowski. Przede mną siedziała pani Anna Grodzka z Ruchu Palikota, którą przyciągnął zapewne socjaldemokratyczny wątek konferencji. |
Na zmianę z profesorem Grewińskim wypowiadał się prof. Joakim Palme dyrektor Instytutu Badań nad Przyszłością w Sztokholmie. Palme podkreślał, że kultura może być zmieniona przez instytucje państwowe, a indywidualne jednostki nie mogą wprowadzić znaczących zmian ku tworzeniu welfare state - trzeba działać kolektywnie. Skandynawski profesor stwierdził, że politycy czują się uwięzieni przez globalizację, a wyjściem z pułapki szufladkowania państwa opiekuńczego jest traktowanie go jako inwestycji społecznej, która zwróci się z nawiązką. Według prof. Palme należy użyć areny europejskiej (Unii Europejskiej) do stymulowania i uwspólnienia działań socjalnych. Palme w skrócie przedstawił także rozwój welfare state (tu: utożsamiane jako państwo dobrobytu) w krajach skandynawskich.
W części dyskusyjnej szeroko wypowiedział się prof. Iwiński, który wytknął panelistą niedoskonałości wynikające z ich analizy. Pomimo ograniczonego czasu udało mi się zadać swoje pytanie, które brzmiało:
Przyjmując polską optykę, czy są na to [welfare state - przyp. E.C.] pieniądze? Polska ze swoimi łupkami to nie Skandynawia, która czerpie ogromne zyski ze sprzedaży ropy naftowej z Morza Północnego. W dobie kryzysu finansowego rząd nie zgadza się z "polskim welfare state" przedstawionym poniekąd w "Alternatywie" Prawa i Sprawiedliwości, choć prezes PiS przedstawił raczej powrót do paternalistycznej funkcji państwa.
Otrzymałem odpowiedz, z której dowiedziałem się, że z pieniędzmi na ten cel jest krucho, ale to świetna inwestycja długookresowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz