Od wielu lat rynek książkowy zalewają pozycje dotyczące "samodoskonalenia", podnoszenia oceny o sobie czy zarządzania własnym życiem. Programy telewizyjne atakują odbiorców przepisami na "lepsze postrzeganie siebie", dobrą samoocenę oraz dostosowanie mieszkania do własnych potrzeb. To jeszcze nie koniec. Mówcy i "trenerzy" (stąd coaching, prawda?) gromadzą wokół siebie tysiące osób, aby ci mogli usłyszeć to co już wiedzą tylko nie zawsze pamiętają. Najzabawniejszym faktem jest to, że ludzie im za to płacą i wierzą im bez większych wątpliwości.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby jakiś Grek wiele setek lat temu nie wpadł na pomysł, że na gadaniu do zgromadzonych ludzi można zarobić. A muszę powiedzieć drogi czytelniku, że były to czasy odległe, w których tylko mężczyźni mogli coś w życiu (politycznym i społecznym osiągnąć) zrobić. Sztukę tą nazwano retoryką, a piękne ubarwione wypowiedzi oracjami. Gdy czasy się zmieniły niewiele osób interesuje się tematyką bytu, a hasła typu Kupując nowy samochód zmienisz swój styl życia, albo Pomożemy Ci w prosty sposób zmienić styl życia są komercyjnym mottem XXI wieku.
Dlaczego w ogóle o tym piszę? Lepiej byłoby przecież poruszyć temat typu "Wojna w Mali", "Homoseksualiści w Wielkiej Brytanii i Francji" albo "Unia zabiera Polsce pieniądze na drogi". Uważam, że nie do końca, gdyż podejmowany przeze mnie wątek trafia setki razy bardziej i szybciej do ludzkich umysłów niż wspominane tematy. I to jest właśnie najgorsze, bo rzeczy proste, które nie wymagają wysiłku intelektualnego powoli zjadają nowoczesne społeczeństwa.
przykład poradnika, który zmieni nasze życie |
Boom na programy, książki i spotkania z serii "Zasługujesz na najlepsze!" (niech będzie to nazwa robocza dla wszelkiego rodzaju przekazów, w których ktoś chce nas zmienić) w USA widoczny był od dawna. W XXI wieku, kiedy konsumenci wpadają w błędne koło życia ponad stan i możliwości ustaliła się pewna granica, która oddziela "wszystkich innych" od "wyjątkowych". Nie każdy potrafi odnaleźć się w świecie trendów mody, urządzania swojego domu, walki z nadwagą czy zwyczajnie ze swoim wyglądem. Taka sytuacja sprawiła, że pojawiła się grupa ekspertów, którzy rzekomo potrafią wszystko naprawić i odmienić.
"W grupie raźniej" - źródło: http://mihaisilviubotezatu.wordpress.com |
Czy słyszałeś drogi czytelniku o takich osobach jak Brian Tracy, Tim Robinson, Wayne Dyer czy Zig Zigler? Zapewne nie bardzo, muszę przyznać, że ja też, choć moja niewiedza trwała do chwili przeczytania artykułu "Złotouści" w "Dzienniku Gazecie Prawnej" (25-27 stycznia 2013). Tak więc wyżej wymienieni, to ludzie, którzy wygłaszają, jak zgrabnie ujął to autor, "inspirujące wykłady, o tym jak prowadzić efektywne życie zawodowe i szczęśliwe życie prywatne", ponadto wydali oni wiele poradników typu. "Zasługujesz na najlepsze!". Owi złotouści umieszczają w swoich "dziełach" annały w stylu "Większość z nas spędza za dużo czasu nad tym co pilne, a za mało nad tym co ważne" - do jasnej cholery przecież wiedzą o tym nawet uczniowie podstawówki! Więc powstaje pytanie, po co oni to właściwie robią? Odpowiedź w wielu przypadkach jest niezwykle banalna - dla pieniędzy. Z artykułu w "DGP" dowiadujemy się, że taki początkujący "orator" zarabia od 2,5 do 3 tys. dolarów za występ, rozpoznawany od 4,5 do 20 tys., a mówca-celebryta od 15 do 115 tys. za pokazanie się w telewizji. To jeszcze nie koniec, bo 80 proc. ich zarobków stanowią pieniądze ze sprzedaży ich literackich dzieł. Mówić nie umierać.
Cały proces motywacji jest jednak bardzo głęboki. Ludziom podoba się to co mówią i piszą tacy ludzie. Każdy myśli, że po przeczytaniu/obejrzeniu/ kontakcie z programem motywującym wszystko się zmieni. Takie poszukiwanie "nowego życia" nie jest bezpodstawne. Jak pisze Erik Fromm: Jednostka zmuszona jest do przejęcia sposobu życia wynikłego z systemu produkcji i dystrybucji właściwych danemu społeczeństwu. W procesie dynamicznego przystosowania do kultury narastają potężne dążności i pragnienia, które stają się motywami działań i uczuć człowieka. No i częściowo dochodzimy do sedna. Chcemy zmieniać swoje życie bo inni tak robią (i im się to udało!). Schematy są także narzucane przez środowisko, w którym żyjemy.
Ludzie są coraz bardziej zewnątrzsterowni, wykazują cechy infantylizmu i nie potrafią abstrakcyjnie określić siebie w otaczającej rzeczywistości. Jak zauważa Anthony Giddens: Jesteśmy nie tym, czym jesteśmy, ale tym co z siebie zrobimy. Nie jest całkiem tak, ze wszystkie wydarzenia zewnętrzne, czy instytucje to "nieokreśloność" na tle której wyraźnie wyróżnia się jedynie przebieg życia. Ale wydarzenia te zaznaczają się tylko o tyle, o ile przyczyniają się do samorozwoju, stawiają przeszkody, które trzeba pokonywać, albo są źródłem wątpliwości, któremu trzeba stawić czoła. Pojmujesz drogi czytelniku? Poprzez motywacje i proces socjalizacji (czerpanie z zachowań i postaw innych) jesteśmy idealnym targetem dla wszystkich kaznodziejów nowej ery.
Telewizja i prasa poświęcają swój czas antenowy i setki stron, aby dotrzeć do osoby, która uważa, że jej życie stało się koszmarem. Można by owe programy pogrupować i stworzyć coś na wzór katalogu:
- Zmiana domu (np. "Dom nie do poznania", "Perfekcyjna Pani Domu", "Ratuj dom kto może")
- Zmiana wyglądu i stylu ubierania (np. "Jak dobrze wyglądać nago", "Trinny i Susanah rozbierają Wielką Brytanię", "Jak się nie ubierać", oraz "10 lat mniej")
- Zrzucanie wagi (np. Gotuj i chudnij", "Rodzina na diecie", "Dużo do stracenia", "Nastolatki XXL")
- Pozostałe o różnej tematyce (np. "W szponach nałogu", "Nastolatki do poprawki", czy "Pogromczyni długów")
"Jak dobrze wyglądać nago" ? |
Ba, można nawet je poszeregować pod względem sfer, na które oddziaływają:
- "odkrycie prawdziwego piękna siebie", oraz pozbycie się kompleksów i zdobycie podstawowych informacji o ubieraniu się i stylu, który do nas pasuje- "Jak dobrze wyglądać nago", "Jak się nie ubierać", "Trinny i Susanah rozbierają Wielką Brytanię"
- fizyczne i psychiczne zmiany siebie (styl życia, chudnięcie, oraz wygląd) - "10 lat mniej", "10 kilo do zrzucenia"
- zmiana swoich bliskich - "Rodzina na diecie", "Nastolatki XXL", "Dużo do stracenia"
- zmiana otoczenia lub miejsca w którym mieszkamy- "Dom nie do poznania", "Perfekcyjna Pani Domu", "Ratuj dom kto może"
- wyeliminowanie konkretnych problemów życia codziennego- "W szponach nałogu", "Pogromczyni długów"
Lecz to nie zmieni faktu, że są to programy, które mają prosty przekaz - zmień coś, najlepiej teraz. Nie należy jednak poddawać krytyce wszystkich wystąpień motywujących, ponieważ jest w nich sporo konstruktywnych idei. Powstają bowiem występy specjalistów, którzy inspirują zebranych wystąpieniami z zakresu marketingu, strategi marki czy skutecznej sprzedaży.
Moim zdaniem sama sztuka dla sztuki widoczna w większości "motywatorów" jest bez sensu. Po pierwsze, wszystko czego potrzebujemy jest w nas samych. Po drugie, większość mówców to osoby, które potrafią mówić i się dobrze sprzedać bez przekazania merytorycznych treści - takie osoby cieszą się gdy kolejni ludzie "z problemami" przychodzą na ich spotkania, kupują ich książki czy oglądają ich programy (nabijając im kieszeń niezłą sumką). Po trzecie, po co słuchać o tym co mamy zrobić jeżeli można to zrobić samemu?
Okazuje się, że w nowoczesnym świecie, w którym człowiek chce rozwiązać wszystkie swoje problemy przy pomocy racjonalnych i naukowych metod, a postęp techniczny rozwiązuje wiele codziennych trudności, występuje zjawisko poszukiwania gotowych schematów i czasem irracjonalnych dróg do ulepszenia swojego życia. Jako racjonalni ludzie musimy dokonać dobrego wyboru i nie dać się na siłę zmotywować i zmienić przez mówców-celebrytów. Sami odkryjmy swój potencjał, nawet jeżeli będzie to proces powolny.
Obszerniejszy artykuł naukowy na poruszany temat autorstwa mojego i innych badaczy znajduje się w tym linku. Gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz