Lubimy patrzeć na rzeczy, których nie jesteśmy w stanie doświadczyć na co dzień. Intrygują nas wydarzenia, które nie są codziennością, a każda osoba wybijająca się spośród tłumu (poprzez swoje zachowanie czy cechy) znajduje się w centrum zainteresowania.
Dziś media po raz kolejny maglują Katarzynę W. - postać, która pozwoliła wszystkim (starym i nowym) mediom na przyciągnięcie uwagi odbiorcy na dłużej niż jeden artykuł lub program. Ta "celebrytka kryminalna" nie jest odosobnionym przypadkiem wielkiego szumu w prasie i telewizji, bo przecież nie tak dawno Oscar Pistorius (beznogi sprinter z RPA) został oskarżony o zamordowanie swojej dziewczyny. Żeby było jeszcze bardziej krwawo i medialnie, wszystko wydarzyło się w walentynki. Trąbi o tym teraz cały świat.
Oscar Pistorius - źródło: www.thestar.com |
VS
Katarzyna W. - źródło: www.tvn24.pl |
Polska ze swoją dzieciobójczynią również nie ma się na tej płaszczyźnie najgorzej. Media są karmione jej życiem i tragedią całej sytuacji, natomiast główna zainteresowana płynie na fali własnej kontrowersyjności i nienormalności. Widać także tabloidyzację klęski macierzyństwa w wydaniu specjalnym. Lubimy przecież zjadać oczami rzeczy, które są całkowitą odskocznią od codzienności. Tak więc, K.W. pozująca jakiś czas temu dla Super Expressu w stroju kąpielowym na koniu (sic!) to nie lada gratka dla wszystkich "zwyczajnych" dewiantów.
TVN24 z wyprzedzeniem zakomunikował że przez cały czas będzie przy sprawie "Małej Madzi z Sosnowca", stąd dzisiejsza retransmisja procesu sądowego i zaproszenie ekspertów z zakresu prawa i kryminalistyki do tej stacji. Smutne, ale oglądalne. Odnoszę wrażenie, że brakuje nam bohaterów o których moglibyśmy konstruktywnie rozmawiać. Dlatego w telewizji króluje powierzchowny dyskurs polityczny i wszelkiego rodzaju tragedie.
Papież skutecznie podnosi rankingi Kościoła Katolickiego. Jego zeszłotygodniowe oświadczenie sprawiło, że jesteśmy świadkami zdarzenia, które jest niecodzienne i będzie miało niesłychane skutki. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce jakieś sześć wieków temu. Żyjemy zatem w czasach wielkich zmian. Ja się cieszę, bo jestem entuzjastą wszelkich zmian. Powstaje pytanie, kto zastąpi Benedykta XVI na Tronie Piotrowym, na stanowisku, które jest tak archaiczne, że aż czasami bezsilne wobec zachodzących na świecie transformacji. Kościołowi, potrzeba radykalnego i dogłębnego przeobrażenia, aby był w stanie zatrzymać przy sobie wiernych. Bo w czasach pornografii i przemocy w internecie, chamstwa w show-biznesie Kościół jest niemodny i nie potrafi wskazać właściwych odpowiedzi. Co więcej, co jakiś czas wyciekają do mediów brudy Watykanu, więc może nowy papież poprawi statystyki. Jeżeli obrany zostanie czarnoskóry kandydat, to czeka nas według Nostradamusa (kolejny) koniec świata. Co za emocje.
Ja ciągle patrze z wiarą, ale także i niepokojem w stronę Unii Europejskiej i Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej - podmiotów całkowicie sobie przeciwstawnych. Unia pomimo ogromnych perturbacji - załamania gospodarczego krajów grupy PIIGS, impasu budżetowego oraz gróźb Davida Camerona o wystąpieniu z organizacji (tzw. "Brexit") - trzyma się mocno i nic sobie nie robi z dyletanctwa populistów i eurosceptyków. W Polsce nawet prawica zrozumiała, że pieniądze na lata 2014-2020 są nam niesamowicie potrzebne. Z kolei kiedy patrzę na Koreę Północną widzę w niej gospodarczego trupa, politycznego potwora i społecznego tyrana. Nadzieje na jakiekolwiek zmiany po "namaszczeniu" Kim Jong Una na przywódcę państwa zostały rozwiane wraz z testem broni atomowej (jeżeli masz czas to poczytaj drogi czytelniku mój artykuł). To ostatni bastion prawdziwego totalitaryzmu, za którego upadek trzymam kciuki.
Zobaczymy jakie jeszcze wydarzenia przyniesie nam ten krótki miesiąc, bo jak na razie abdykacja papieża, sprawa Pistoriusa i spadające meteoryty skutecznie zajmują naszą uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz