Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

czwartek, 16 lutego 2012

Unia Europejska - posklejać czy przebudować?

Nieźle, widzę, że niezłe z was świntuszki, bo ostatni wpis o seksie odwiedziliście ponad 200 razy! Łał, czyli jednak obrazki i sprośności działają na fantazję. Ale jak już wspominałem był to walentynkowy wyjątek, a dziś już o wiele poważniej.

Dzisiaj miałem możliwość, jak co miesiąc, uczestniczyć w spotkaniu katedry Międzynarodowych Stosunków Politycznych w mojej uczelni. Wybitny naukowiec i publicysta PAN prof. Fiszer (który również jest promotorem mojej pracy magisterskiej, przypominającej coraz bardziej coś w rodzaju dzieła "Korea w 5 smakach") podczas spotkania zaznaczył, że występuje konieczność stworzenia konfederacji w ramach Unii Europejskiej inaczej cała organizacja będzie stopniowo marginalizowana na scenie międzynarodowej. Myślę, że wszyscy obecni na sali zgodziliby się, że Unia wymaga owej modernizacji, czyli tak jak podkreślał profesor konieczna jest przebudowa, nie odnowienie. Odnawiać można struktury, które prężnie funkcjonują, bowiem modyfikacja (czytaj: odnowienie i ulepszenie)  zachodzi, kiedy omawiany obiekt prężnie funkcjonuje i nie chwieje się w posadach. Dla przykładu: kto chciałby ulepszać samochód podczas gdy ten nie ma kół? Czy możliwe jest zatem modernizowanie Unii Europejskiej dziś? Osobiście myślę że tak, ale to przede wszystkim konieczność synergii  wszystkich państw równocześnie zadecyduje czy tak się stanie, a impulsu do takiego działania próżno dziś szukać.

Unia zdaje się obecnie stosować środki ad hoc w postaci doraźnych planów pomocowych takich jak Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, nad którego budżetem debatują dzisiaj kraje członkowskie, które nie wytraciły jeszcze impetu pomocowego. Potrzeba jednak planów wieloletnich (nie tylko w postaci ram finansowych) które będą kontrolowane, inaczej wszystko może się skończyć tak jak w przypadku Strategii Lizbońskiej, której pozbawione nadzoru wykonanie zostało scedowane na organy krajowe. Stąd jej klapa. Ale zaraz zaraz, na zwiększenie kontroli nad politykami narodowymi przez UE (czyli tym samym krok ku federalizacji) potrzeba jednogłośnej zgody, a może przecież nie zgodzić się (i najprawdopodobniej nie zgodzi się) wiele państw członkowskich, w tym Wielka Brytania z konserwatywnym Cameronem i wtórujący mu Vaclav Klaus (Czechy) i Victor Orban (Węgry). Będzie to zatem spalenie na panewce planu stworzenia federacji i ugruntowanie podziału Unii Europejskiej. Stąd pytanie: jak zachęcić opornych do zgody na potrzebne zmiany? Kto odpowie na to pytanie, dostanie order uśmiechu od Hermana van Rompuy'a.

Obecnie wraz z tendencjami do radykalnego "prawicowania" wychodzą na wierzch również inne patologie społeczności międzynarodowej. Grecja dla kolejnej transzy-działki pomocowej (130 mld EUR) zgadza się na ograniczenie płacy minimalnej do 600 EUR (czyli o jakieś 15 proc.), zwalnia 15 tys. pracowników budżetówki i obniża emerytury. Zmiany krwawe, ale konieczne. Jednak ludzie tego nie rozumieją i w efekcie wybuchają (a w zasadzie przedłużają się już trwające) zamieszki, w których uczestniczy 18 tys. demonstrantów. Co zabawne, każdy członek partii rządzącej, który nie poparł ustawy o cięciach, od razu wylatywał z partii. Autorytaryzm w wersji soft czy dyktat UE? A grzebiąc jeszcze w historii, przykład ZSRR (przywoływany dziś przez profesora F.) jest dobry, aby ukazać jak nie należy czegoś modernizować (pierestrojka zakończyła trwanie federacyjnego molochu). Eurosceptycy pytają się, czy w ogóle warto się unowocześniać i przebudowywać. Odpowiedź brzmi: tak, tak, tak! Bowiem ich krótkowzroczność nie sięga dalej niż trwanie Unii i nie jest w stanie dostrzec wielkiego krachu po rozpadzie strefy euro (dwucyfrowa inflacja, spadek wzrostu PKB, bezrobocie itp.). Modernizują się dziś Chiny (chcą umiędzynarodowienia juana!), modernizacje zapowiedział również prezydent (wtedy jeszcze elekt) Obama, Unia miała być zmodernizowana przez Traktat Lizboński, jednak ów dokument nie przewidział globalnego kryzysu finansowego i nic z tego nie wyszło. Jestem optymistą i wierzę, że Unia Europejska  (wcześniej Wspólnota Europejska) będzie trwała dalej, osobiście obawiam się bardziej o to, jak bardzo będzie ona liczącym się (bądź nie) podmiotem na arenie międzynarodowej i w jakim stanie przyjdzie jej "trwać".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz