O 12:20 na TVN 24 ze zwariowanego czasu mar sennych budzi mnie program Ewy Ewart o kobietach służących w libijskim wojsku. Nie jestem fanem jednej stacji telewizyjnej, ale to właśnie niebieski znaczek przypadł mi do gustu ze względu na "nową jakość" i konkrety (o ile w mediach można mówić o czymś takim), bo patos i "gorsza jakość" telewizji publicznych mnie nie kręci, no a po drugie trzeba wiedzieć co się ogląda a nie oglądać co się da. W każdym razie dowiedziałem się jak bardzo kobiety mogą wcielić się w męskie role, bez utraty swojego uroku i innych funkcji w społeczeństwie. W Libii wszyscy podczas kręcenia tego dokumentu służyli jeszcze "rewolucji", teraz wszystko ma się inaczej, powiem więcej - cały kraj przechodzi poważną próbę swojej historii.To nasuwa mi wiele pytań. Czy obecnie wszystkie wierne Kadafiemu kobiety zdezerterowały, czy po prostu uznały, że nowa rewolucja wymaga poświęceń w postaci rezygnacji z lojalności wobec władcy. Co się stało z tymi kobietami? Nie mam pojęcia, czy ktokolwiek ma takie pojęcie? No ale dość już o Libii, zostawmy sprawy Afryki Północnej w fazie in statu nascendi (łac. w trakcie powstawania) i obserwujmy ten stosunkowo łagodny pod względem nakazów religijnych kraj (przy Arabii Saudyjskiej Libia to raj dla kobiet).
Kiedy rozpoczyna się lato nasze libido działa w najnormalniejszy sposób - idzie w górę i napędza nasz organizm w magiczny sposób. Ja, jako przedstawiciel płci męskiej wymyśliłem sobie, że będę biegał po to, aby rozładować wszystko co gromadzi się we mnie w sezonie letnim - pomysł może banalny, ale pomaga. Niektórzy ćwiczą po to aby nabrać masy mięśniowej, zrzucić zbędne kilogramy, czy wyrzeźbić sylwetkę. No i właśnie tutaj, mój drogi czytelniku, ja jestem inny. Kiedy obudziłem się z rana po "prywatce", którą opuściłem ok trzeciej rano (czy wieczorem?) myślałem, że mój mózg jest czymś innym niż integralną częścią mnie. Czyli w skrócie syndrom poalkoholowy, totalny rozkład impotencja czynów i myśli. Czasami w takim stanie dostaje nadprzyrodzonych zdolności, które działają tylko w takim stanie. Może to i dziwne ale tak właśnie jest - musiałem wybiegać toksyny i wypocić wszystkie związki, które wcześniej dostały się do moich organów. Zakładam więc wysłużone Najki i cały osprzęt biegacza i z domu schodami coraz szybciej zbiegam na parter, a dalej już przed blok i w trzewia miasta. Pierwsze metry, a dalej też kilometry przychodzą z trudem. Pot z dodatkiem innych substancji chemicznych z dnia poprzedniego zalewa mi oczy, ale biegnę. Po kilku kilometrach powtarzam sobie "zwolnij ale biegnij", bo nie mogę się zatrzymać. Jak bardzo chciałbym, aby każda instytucja, każdy człowiek zwalniał, ale biegł dalej w wyścigu życia. Oddech.
Tak jak wspominałem - inni mają jakiś swój cel w ćwiczeniach, ja biegam bez celu w syntetycznym ujęciu sportowym. Wiem, że muszę dobiec do jakiejś tam mety, wyznaczonego punktu, celu, który nie ma nic wspólnego z osiągnięciami sportowymi. Pot zalewa mnie po raz setny, czuje dziwne mrowienie. z tył czaszki Nie powinienem tyle pić, nie powinienem nadwyrężać wszystkich partii swojego organizmu- a jednak., stało się i stanie się jeszcze wiele razy. Pieprzony wpływ otoczenia, okropieństwo własnej hipokryzji (ależ jestem bezlitosny dla swoich słabości). No cóż, tak chyba ma być, po trochu każdy z nas jest zewnątrzsterowny.
* * *
Wczoraj koncert fortepianowy w Pruszkowie, następnie pokaz filmów. Wszystko w atmosferze komarów, których nienawidzę z całego serca. Koncert niesamowity, nie pamiętam kiedy ostatnim razem słyszałem coś takiego, miriady dźwięków, niesamowitość chwil, brawa, taki uśmiech, który wpełza mi na twarz tylko wtedy kiedy doceniam kunszt twórcy niesamowitych dźwięków. Niestety pruszkowski element niekulturalny również się pojawił i swoimi artykułowanymi, mniej lub więcej odgłosami przerywają moje chwile muzycznego katharsis. Tak niestety jest jak coś odbywa się za darmo, wtedy przychodzi każdy, niestety nie każdy przychodzi żeby uczestniczyć. Z filmami po koncercie było już gorzej, podobno nie zostało na nie zbyt wiele osób (sam ulotniłem się na "spotkanie" u kumpla). No ale w każdym razie program kulturalny w Pruszkowie można na chwilę odhaczyć. Oby działo się więcej i więcej. A ja cięgle biegnę, czasami zwalniam, ale biegnę, bo chyba o to chodzi.
PS. w dziale linki wrzucam recenzję książki, którą opublikowano w periodyku "Myśl polityczna i ekonomiczna" 1-2 2011
Moim zdaniem kredyty są potrzebne. Każdemu ma prawo powinąć się noga. Nie chciałbym nikogo namawiać, ale jeśli macie problemy z pieniędzmi, to pożyczcie. To nie jest grzech. pożyczka na dowód to świetny pomysł na szybkie uzyskanie pieniędzy. Moim zdaniem naprawdę warto się zainteresować tym tematem.
OdpowiedzUsuń