Mimo zawieruchy wydarzeń i decyzji, która codziennie przechodzi przez cały świat i dotyka wielu płaszczyzn postanowiłem, że moja uwaga skoncentruje się na problemach bliższych, bo zachodzących w skali kraju. Pora skupić się na wydarzeniach politycznych. Co więcej, ze względu na wiele czynników, ten wpis będzie niejako powrotem do "pisania stricte o kraju". Zaczynamy?
Pragnę rozpocząć od niedzielnego Kongresu Lewicy w Warszawie, który nie może zostać oceniony jednoznacznie pozytywnie. W mojej percepcji nie może być w ogóle oceniony pozytywnie. Po pierwsze, zabrakło zapowiadanej od dawna obecności trzech byłych prezydentów - Jaruzelskiego, Wałęsy i Kwaśniewskiego - to znacznie obniżyło rangę tego spotkania i odsunęło uwagę "osób postronnych", które SLD mógłby w przyszłości wykorzystać jako elektorat lub po prostu zwolenników.Widoczne były za to stare twarze lewicy, chodzi o Józefa Oleksego i Leszka Millera, z których drugi pan nie zaskoczył mnie stwierdzeniem o "marszu lewicy, który zakończy się sukcesem w 2015 roku [wybory parlamentarne]" oraz tym, że Sojusz zainteresowany jest zwycięstwem. Powiedzcie czegoś, czego
jeszcze nie wiemy. Każda partia polityczna nastawiona jest na zwycięstwo i realizację swojego programu wyborczego lub ewentualnie na korzystaniu z pieniędzy podatnika. To co było powiedziane jest wałkowane przez każdą inną partię polityczną w Polsce i poza nią. No i jeszcze prawienie okrągłych zdań o bezrobociu, nierównościach społecznych i ubóstwie. Pan Oleksy zakładał przecież, że będzie miał do czynienia z ludźmi rozumiejącymi mechanizmy gospodarcze, prawda? A tu słyszymy annały "starej lewicy". Bez fajerwerków, rzeźbienie w słabym materiale i do tego bez perspektyw. Najciekawsze było wystąpienie sekretarza generalnego Krzysztofa Gawkowskiego, który był przynajmniej dynamiczny >> Sekretarz SLD zdejmuje marynarkę do "Międzynarodówki"
Rozentuzjazmowany Krzysztof Gawkowski |
Co do finansowania partii, w ostatnim tygodniu stało się o tym głośno za sprawą artykułu w tygodniku "Newsweek" o tytule "PO wydała fortunę na ubrania". Ta publikacja o tabloidowym tytule doszła aż do premiera, bo nagle całe społeczeństwo dowiedziało się, że politycy, których wybraliśmy wydają pieniądze budżetowe inaczej niż powinni. Chodzi o to, że nikt się nie pogniewa jak ułamek budżetu pójdzie na benzynę i obiady dla posłów i senatorów, ale 250 tys. PLN na markowe ubrania, wina, cygara i SPA (PO) i ponad 1 mln PLN na ochronę Jarosława Kaczyńskiego to szrama na wizerunku, która odbije się czkawką podczas wyborów lokalnych i parlamentarnych. Wczoraj Donald Tusk starał się bronić i stwierdził, że konieczne jest odcięcie partii od subwencji rządowych. Nie muszę dodawać, że najgłośniej krzyczały o to małe partie, które albo nie dostają pieniędzy wcale albo dostają ich niewiele (w stosunku do PO czy PiS). No i oczywiście nie wyobrażam sobie konsensusu w sprawie odcięcia naszych polityków od tego "źródła" pieniędzy. Przecież trzeba mieć jaja, żeby samemu działać w kierunku ograniczenia własnej pensji. To niemożliwe przy naszej kulturze politycznej, elicie politycznej oraz partii rządzącej i opozycyjnej. Widać to było zresztą po nastrojach na sali plenarnej Sejmu. Na koniec tego wątku, rozbawiło mnie stwierdzenie posła Hofmana, który powiedział że kiedy partie zostaną odcięte od subwencji w grę wkroczą Pruszków, Wołomin i oligarchowie . Nigdzie nie zamierzam się ruszać, ani z nikim współpracować. Co więc poeta miał na myśli?
Kilka dni temu myślałem, że spadnę z kanapy, gdy usłyszałem kolejną "złotą myśl" prezesa Kaczyńskiego. Tym razem padło na konstytucję RP z 1997 roku. Trzeba zmienić jej wstęp! Nie wiem czy Pan Prezes przebywał za długo na słońcu, czy nałykał się jakiś kolorowych pigułek, ale takie zawłaszczenie przestrzeni prawnej, społecznej i wyznaniowej jest niedopuszczalne. Padła bowiem z jego ust propozycja, aby preambuła stałą się inwokacją (lub czymś na jej styl), bo jak inaczej nazwać zastąpienie zwrotu:
W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny,
odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie,
my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,
zarówno wierzący w Boga
będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,
jak i nie podzielający tej wiary,
a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,
równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski,
odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie,
my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,
zarówno wierzący w Boga
będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,
jak i nie podzielający tej wiary,
a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,
równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski,
lepiej tak? - źródło: http://ryfinski.blog.pl |
na "W imię Boga Wszechmogącego". To wieje absurdem, fobią i brakiem wyobraźni. Taka zmiana sprawiłaby, że Polska stałaby się państwem bardziej katolickim od Watykanu, a każdy niewierzący Polak stałby się odmieńcem pod względem sumienia. Nie ma nic gorszego niż autorytarne zawłaszczanie wspólnych sfer życia, a najgorzej jak wszystko odbywa się na płaszczyźnie religijnej - wtedy spod łóżka wychodzą demony i rodzą się najgorsze i najbardziej prymitywne emocjie. Gdyby PiS doszedł do władzy (a w sondażach jego pozycja rośnie) mielibyśmy do czynienia z zalążkiem wprowadzania świata z prozy Jacka Piekary, a dokładniej z książki "Przenajświętsza Rzeczpospolita", gdzie rola kościoła jest taka, jak w średniowieczu, tyle że przeniesiona w nowoczesne realia. Jednak słuchając ludzi i czytając ich pełne niechęci komentarze wobec innych (a ostatnio najbardziej dostaje się muzułmanom) nie jestem do końca przekonany o niemożliwości takiego scenariusza.
I ostatni chichot w wykonaniu klasy politycznej. Wczoraj w Radomiu odsłonięto pomnik Lecha i Marii Kaczyńskich, co miało być prezentem w rocznicę urodzin prezydenta. Projektantem był Andrzej Renes, który wcześniej stworzył inne postsmoleńskie dzieła sztuki. To kolejny megalomański krok w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego, który zapewne do śmierci będzie szerzył mit o swoim bracie, który ma być postrzegany jako... a zresztą przeczytajcie sami (podbieram portalowi gazeta.pl).
- Wielu pyta, czym Lech i Maria Kaczyńscy zasłużyli na ten pomnik? Nie tylko tym, że zginęli. Maria i Lech Kaczyńscy swoim życiem udowadniali bardzo ważną prawdę, której wielu nie chce znać. Tą prawdą jest fakt, że człowiek uczciwy może zajmować wysokie stanowiska w państwie - - Nie jest tak, że polityka musi być niemoralna i zła. Lech Kaczyński udowadniał, że można działać pro publico bono, być uczciwym i dbać o interesy Polski.
pierwszy twór w ramach projektu MiLK - "Dla ciebie Polsko" |
W Polsce mamy manię pomników, wystarczy zobaczyć ile jest
monumentów upamiętniających papieża JPII i wszystko co z nim związane. Oby nie
zaczęła się era MiLK (Maria i Lech Kaczyński). Nie dezawuuje tutaj ich
poświęcenia w pełnieniu służby i miłości do ojczyzny, ale to nie byli
bohaterowie na miarę pomników i nie zmieni tego nawet determinacja brata i
fanatyzm narodu smoleńskiego. Żeby było bardziej przaśnej, po
odsłonięciu pomnika i zakończeniu części oficjalnej uroczystości wystąpiła z
repertuarem Patrycja Markowska. Spójrzcie jaka piękna jest ojczyzna nasza
z lotu ptaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz