Każdy czasami lubi gdzieś wyjechać i zapomnieć o schematach i rutynie dnia codziennego. Niekiedy podróże, o których dość często piszę, przybierają formę rekreacyjną, wyjeżdża się wtedy z myślą "odpocznę". Ale są także inne przyczyny przemieszczania się. Czasami opuszczamy rodzinne strony, żeby ułożyć swoje życie w innym miejscu na mapie lub spróbować swoich sił tam, gdzie nas jeszcze nie było. Często bywa, że kierując się troską o siebie (lub innych) uciekamy zostawiając wszystko za sobą. Takie rozwiązanie przytrafiają się ludziom, którzy znaleźli się w wyjątkowym czasie swojego życia. Nie zawsze trzeba przecież odpoczywać.
Wyjechałem do Łowicza. To malutkie miasto pokazało mi, że dzięki współpracy społeczności lokalnej i dyscyplinie mieszkańców można stworzyć sprawnie funkcjonujący system - od czystych ulic, przez pogodnych ludzi po zagospodarowanie życia kulturalnego. Nie chce prawić banałów w stylu "Łowicz to piękne miasto, bo..." czy "Łowicz jest lepszy od innych miast, bo...". Każde miasto ma w sobie coś wyjątkowego, ja dostrzegłem to akurat tam. Wyjątkowość to ludzie, bez których nic nie mogłoby powstać i działać. To nieskończenie wiele historii i wydarzeń, które się wydarzyły bądź dopiero nastaną. To miejsca, które definiują życie lokalnej społeczności - od rynku po opuszczony dom czy ławkę w parku. To zabawne, ale nawet Pruszków potrafi być czarujący - może nie łatwo to sobie wyobrazić, ale tak jest w rzeczywistości. W Łowiczu uderzyła mnie otwartość ludzi, której tak bardzo brakuje mi np. w Warszawie. Osoby, które spotkałem na ulicach wyprzedzali się w uprzejmości - mężczyzna, gdy zobaczył mnie idącego ze śpiworem i karimatą, bez mojej ingerencji powiedział jak dojść na festiwal, na który zmierzałem. Dobre uczynki i empatia czasami nic nie kosztują, a zmieniają wszystko.W wielu sytuacjach w życiu wystarczy trochę uśmiechu, bo nic nie zdziałamy z zachmurzoną twarzą i egoizmem w działaniu. Tak mało spotykam teraz uśmiechniętych (nie śmiejących się z czegoś) ludzi, a szkoda, bo radość jest motorem napędowym innych działań.
Przez lata uczymy się jak odczytywać stany z postaw i gestów osób, które spotykamy na drodze swojego życia. Muszę się pochwalić, że osobiście całkiem nieźle opanowałem tą sztukę. Dzięki tej umiejętności odbiera się sygnały, które nie płyną z ust, a z wnętrza. Łowiczanie pokazali mi, że pogoda ducha i przyjazny stosunek do obcych otwierają człowieka i sprawiają, że może się uśmiechnąć. To zabawne jak wiele dzieli miasta i ich mieszkańców, które oddalone są od siebie zaledwie półtorej godziny drogi pociągiem. A może to ja zawsze zakładam pozytywny scenariusz, który później weryfikowany jest przez rzeczywistość?
Na koniec warto, aby zastanowić się nad wyjazdem w miejsca, w których nas jeszcze nie było. To dobre jeżeli ktoś ma trochę wolnego czasu i jakieś sprawy do przemyślenia. Tak było w moim przypadku, no ale nie będę pisał więcej, bo jak zauważył Dale Carnegie ludzie lubią słuchać o samych sobie, czuć uznanie i nie być pouczanym. Rozmawiajmy zatem ze sobą, bądźmy pełni nadziei na to, że spotkana osoba będzie przez chwilę szczęśliwa po rozmowie z nami. W czasach egoizmu i ograniczania się do przekazu cyfrowego, kontakt z innymi ludźmi nie tylko rozwija, ale także daje sporo do myślenia obu stronom. Dobrze jest zatem się uśmiechać i być miłym, nawet jeżeli w środku walczą demony.