Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

wtorek, 29 stycznia 2013

Płaszczyzny skazane na porażkę (marihuana, związki partnerskie i tolerancja)



Od kilku dni zastanawia mnie kondycja wielu płaszczyzn, których jestem uczestnikiem lub współtwórcą (czasami w nikłym promilu). Są to sfery, które dotyczą tak samo mnie, jak i Ciebie drogi czytelniku, więc myślę, że sprawa jest godna uwagi i refleksji.

Począwszy od świata polityki, można zauważyć, że rozpoczyna się czas trudny dla partii rządzącej, premier Donald Tusk mierzy się z wewnętrznym rozłamem w partii, którego autorem jest minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. To właśnie asumptem konserwatywnego ministra zablokowano ustawę o związkach partnerskich – a dokładniej jej trzy projekty. Nie chce już odwoływać się do retoryki i myśli (a raczej jej braku) posłów z prawicy, bo szkoda mi wersów i czasu. No i oczywiście zastanawiam się kto dał posłom (niezależnie od ich opcji) prawo bycia panami losów i szczęścia innych obywateli.

Dlaczego mamy brać ślub, aby sformalizować swój związek i dlaczego musi to być związek mężczyzna-kobieta (abstrahując od zapisu konstytucyjnego)? Takie ramy nakłada na nas państwo, w którym funkcjonujemy, tradycja, oraz kultura, ale na ognie piekielne, jeżeli ktoś kocha drugą osobę to czy w imię zapisów z innej epoki i utartych kanonów życia mamy mu utrudniać drogę do szczęścia? Moim zdaniem jest to okrutne i egoistyczne. Niektórzy w swoim samolubnym podejściu do życia i współżycia nie rozumieją, że nie każdy odczuwa potrzebę noszenia obrączki i nie każdy kocha w „szablonowy” sposób oraz nie wszyscy chcą przyczynić się do zwiększenia wskaźnika urodzeń. Ktoś kiedyś to nazwał wolną wolą.

Ten problem poruszany jest także we Francji, jednak ze względu na socjalistycznego prezydenta Francisa Hollande (panuje tam system semi-prezydencki, więc ów polityk może dużo), zmiany na tej płaszczyźnie mogą zajść z większym prawdopodobieństwem niż u nas. No i Francja jest krajem laickim, gdzie lobby religijne nie mają wiele do powiedzenia w kwestiach polityki. U nas pod względem ingerencji religii jest znacznie gorzej.

Rozpoczęła się także nagonka na marihuanę, której motywów ani trochę nie rozumiem. A chronologicznie to tak: najpierw okazało się, że Platforma Obywatelska ma tyle wspólnego z ideologią liberalną co Kim Jong Il z demokracją i nie ma co liczyć na jakikolwiek krok ku depenalizacji posiadania marihuany. Następnie nic nie dały „Marsze Wyzwolenia Konopi”, które organizowane są coraz częściej i przyciągają coraz więcej osób. Powstały Ruch Poparcia Palikota ma za mało głosów żeby zmienić skostniałe prawo, a teraz medialne rozgardiasz i brak obiektywizmu w sprawie „Marysi”.

W wywiadzie z dziennikarzemKonradem Piaseckim (TVN, „Piaskiem po oczach”) na portalu natemat.pl, dowiaduje się kolejnych nowości np. że picie alkoholu jest kulturowo zakorzenione, a uznanie papierosów za szkodliwe i ich wycofanie z obiegu to niemożliwy krok ze względu na to, że „po tylu latach jednorazowe zakazanie papierosów wyglądałoby na zbyt mocną ingerencję państwa”. Piasecki twierdzi także, że jeżeli uznano marihuanę za lekarstwo to mógłby popierać jej „obieg medyczny”. Jednakże większość argumentów jest dla mnie zupełnie niezrozumiała, bo przecież noszenie skór, walka o terytorium i niewolnictwo też były kulturowo zakorzenione, ale jednak udało nam się od tego odejść.

Zastanawiam się także nad wszystkim co mnie otacza. Myślałem, że ludzie to istoty, u których występuje w pełni rozwinięty intelekt i abstrakcyjne myślenia. No i się pomyliłem, gdyż brak tolerancji wobec innych to brak intelektu i inteligencji. Sam wielokrotnie doświadczyłem niechęci ze strony rówieśników i innych osób, którym nie podpasowałem. W potwornej instytucji nazwanej gimnazjum dostałem więcej razy „w gębę” niż w całym swoim życiu, nie wspominając już o procesie szkolnego „bullingu”. Nie jestem i nie będę jedyny w tej maszynie, a postawy nietolerancji są widoczne do dziś. Ostatnio w pociągu od wygolonych jegomościów usłyszałem „Nie będę siedział obok tego cwela”. Dziwne i przykre.

„Chciałbym, żeby był ktoś, kogo mógłbym prosić o radę, przy kim nie czułbym się odmieńcem, tylko dlatego się wyżalam i próbuję opisać całą tą niepewność, jaka dręczy mnie już od, och, od około 25 lat.” Te słowa w ostatnich dniach swojego życia napisał Kurt Cobain z zespołu Nirvana. Wydaje mi się, że co jakieś 10-15 lat przychodzi przełom, z którym się nie zgadzamy, który nie zawsze prowadzi do pozytywnych zmian, i który zmienia wszystko nie do poznania. Taki „krach” widoczny był w chwili, gdy tworzyła m.in. Nirvana i Alice in Chains – obaj wokaliści przechodzili przez piekło swojej sławy, lęków narkotyków i niezrozumienia. Ów przełom jest widoczny także dzisiaj, gdy dobra muzyka jest wypierana przez słabą, komercyjną i masową produkcję. Dlatego warto wspierać młodych artystów, których ambicją nie jest nagranie kilku teledysków z gołymi laskami o mdłym, prostackim tekście.

Z nostalgią wspominam dzieła lat przeszłości z zakresu muzyki, kinematografii i literatury. Jednakże kondycja dwóch ostatnich „działów” wydaje się być całkiem dobra. A co do muzyki, to może ja odstaję od standardów tego co dobre. Ciężko stwierdzić, bo nie potrafię sam tego obiektywnie ocenić. Wydaje mi się przez to, że jedyną sferą w której jestem konserwatywny jest właśnie muzyka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz