Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 22 czerwca 2012

Kosze w czterech kolorach

     Kiedy byłem dzieciakiem nie interesowały mnie kwestie, które nie dotyczyły bezpośrednio mnie lub osób mi bliskich. Sprawy polityczne pozostawały wtedy dziwną paplaniną starszych, poważnych osób, które na pewno dadzą sobie radę z określonym problemem. Wtedy tak myślałem. Powiedziawszy dosadnie, miałem gdzieś kwestie związane ze środowiskiem naturalnym, wszystko było proste i mniej skomplikowane, tj. prąd brał się z kontaktu w ścianie, politycy mądrze rządzili państwem, kotlet był zawsze kotletem (nigdy wcześniej zwierzęciem), śmieci były usuwane przez śmieciarki, święty Mikołaj podrzucał prezenty pod poduszkę, a za dobre uczynki szło się do nieba itd.. Dzisiaj wiem, że tak jak to dzieci mają do siebie, byłem w błędzie, a świat pozostawał wtedy jednowymiarowy, bez podtekstów i konfabulacji, bez drugiego ciemniejszego dna.

     Dopiero po wielu latach zdałem sobie sprawę, że jest inaczej niż myślałem. Dorastanie otwiera człowiekowi oczy na wiele spraw, a w tamtych czasach, w globalizującym się świecie coraz więcej informacji docierało w coraz krótszym czacie do dziecięcych i młodzieńczych umysłów. W kilka lat świat się skurczył i skompresował za pośrednictwem internetu - coraz mniej było pytań bez odpowiedzi, forma odpowiedzi instant pochłonęła staroświeckie wyszukiwanie w encyklopediach i atlasach. Dzisiaj również  ma to miejsce, mam jednak nadzieje, że młodzi rodzice mają jakąś radę i sposób na "odcięcie" dzieci od kultury obrazkowej i bezsensownych bajek w TV oraz pozyskiwania wiedzy tylko i wyłącznie z internetu. Pokładam nadzieję w młodych Polakach i podziwiam ich zapał do zdobywania wiedzy i nowych doświadczeń w kraju i za jego granicą. Młodzi są akumulatorem świata. 

     Przed moim bloczkiem wyrosły cztery kolorowe pojemniki. Dla kogoś kto wyrzuca wypitą butelkę/puszkę po piwie za siebie, a pojęcie polityki zrównoważonego rozwoju niby gdzieś słyszał (ale co to do diabła jest?) to zapewne żadna informacja. Dla mnie to duże udogodnienie. Za każdym razem kiedy w moim mieszkaniu napełniły się worki ze śmieciami "recyklowanymi" musiałem odbywać niezbyt ciekawą, ale konieczną podróż. Jak święty Mikołaj z dziecięcych wspomnień, zarzucałem worek lub worki z plastikowymi i szklanymi butelkami oraz papierami i odbywałem konieczny marsz. Zapewne drogi czytelniku zapytasz się dlaczego to wszystko robiłem (robię). Powód mojej frustracji był wielki ze względu na to, że śmietniki podzielone na kontenery "szkło papier i plastik" znajdowały się ok 400 metrów od mojego domu, a worki potrafiły niekiedy ważyć po 10 kg (mniejszych ilości nie opłacało się "nosić"). Dlatego tak bardzo ucieszyło mnie, że doczekałem się tych kolorowych koszów przed samym nosem i moje "marszowanie" się skończyło. I zachęcam gorąco wszystkich do prostej domowej segregacji: plastik, szkło, papier, nic więcej nie trzeba. To na prawdę pomaga otoczeniu i nam samym. Nawiązując do zanieczyszczeń, polecam artykuł  o zawartości toksyn w kobiecym mleku http://www.mindfully.org/Health/2004/Biomonitoring-Breast-Milk20jan04.htm

     A więc, czym jest wspominana wcześniej polityka zrównoważonego rozwoju (PZR)? To przede wszystkim grupa działań, której celem jest wzrost jakości życia i wzrost dochodów oraz zaspokajanie własnych potrzeb z uwzględnieniem kosztów przyszłych pokoleń (taka świadomość lub pamięć społeczna). Chodzi tutaj głównie o ekonomię, przemysł i surowce. Przyszłe pokolenia powinny mieć przecież takie same szanse jak my tu i teraz. PZR to także świadomość dbania o środowisko mimo wzrostu gospodarczego. Coś w stylu "równowagi z przyrodą" połączonej z oszczędną produkcją i konsumpcją oraz wykorzystaniem odpadów. W Polsce wszystkie te kwestie są na bardzo niskim poziomie, a w Chińskiej Rep. Ludowej i Stanach Zjednoczonych na poziomie alarmowym ("red alert"). Cele PZR pomimo wzniosłych haseł pozostają pragmatyczne, a są nimi:
  • bioróżnorodność
  • dobrobyt, dostęp do dóbr i usług, wzrost gospodarczy i rozwój czystej produkcji
  • różnorodność kulturowa i sprawiedliwość pokoleniowa
    Jednakże od bardzo dawna wydaje mi się, że jestem osamotniony w dbaniu o środowisko naturalne, oczywiście bez popadania w ekologiczne paranoje. Dla większości ludzi, wiele prostych rutynowych czynności związanych ze  świadomością ekologiczną wydaje się niemożliwych do wykonania. Po raz kolejny zacytuje sam nie wiem kogo: "trzeba tylko chcieć". Jednak w społeczeństwie gdzie "mieć" jest ponad "być" mój apel dociera do nielicznych.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz