Lubię po rozprężeniu umysłowym powracać myślami do różnych teorii, które w większości nijak mają się do panującej rzeczywistości. Istnieje jednak pewna instytucja, która szablonowo spełnia swoją rolę i od swojego powstania zdaje się działać tak "jak jest to zdefiniowane". Partie polityczne - bo o nich mowa - a dalej polityka, rozumiana jako gra interesów tych partii, w obecnych czasach przyjmuję formę wszechobecną i działają tak jak mówi definicja: dążą do zdobycia władzy i (przeważnie) realizacji programu politycznego. Można całkowicie nie znać się na działalności i funkcjonowaniu partii politycznych jak i nie zajmować się systemami partyjnymi w państwie (nie tylko w Polsce), ale mieć wyrobione określone zdanie na temat tych instytucji. Jak głosi łacińskie przysłowie: Vox populi vox Dei (Głos ludu to głos Boga).
Nie tak dawno określenie "partyjny" było pejoratywnie kojarzone ze wspieraniem komunistycznej władzy i byciem beneficjentem profitów związanych ze służbą polityczną w państwie. "Partyjny" był określeniem przeciwnym do "niezależnego", a opozycja kojarzyła się z podziemiem działającym w celu destabilizacji państwa. Dzisiaj wiele z tego co już było w naszym państwie zostało przedefiniowane, a "partyjny" nie jest negatywnie kojarzony. Ale czy na pewno do końca?
Partie polityczne istnieją na całym świecie, a ich powstanie datuje się na czas walki koterii i klubów arystokratów we Francji oraz Wielkiej Brytanii w XVIII wieku (a dokładniej: czas Rewolucji Francuskiej). Samo słowo partia pochodzi od łacińskiego pars - czyli część (narodu albo społeczeństwa) i określa grupę ludzi zrzeszonych w instytucje uczestnicząca w polityce (tu: walce o władze). Nie brnijmy jednak w rozwijanie pojęć i genezę tych instytucji. Najprościej mówiąc partie polityczne istnieją po to przynajmniej z zasady), aby reprezentować grupy społeczne mniejsze lub większe, w zależności od programu partii i umiejętności "przechwycenia" elektoratu. Bez względu jakie programy i hasła głoszą te instytucje nie można zabronić im funkcjonowania, są bowiem reprezentantem interesów grup społecznych, które poprzez funkcjonowanie demokracji pośredniej scedowały na nie obowiązki władcze. W zależności od państwa istnieją różne obwarowania prawne, które nie dopuszczają określonych ugrupowań do istnienia. Na przykład w Polsce już konstytucja eliminuje funkcjonowanie partii politycznych o określonych programach i metodach:
Art. 13.
Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa.
Czyli jak widać na przykładzie konstytucji, nie ma tutaj całkowitej wolności w kwestii doborów partyjnych programów. I bardzo dobrze, gdyż wyklucza to funkcjonowanie partii o programach, których tematyka jest wytłuszczona w art. 13 konstytucji RP. Partie o najróżniejszych intencjach funkcjonują bez względu na to, czy zgadzamy się z głoszonymi przez nie programami czy nie. Stąd też w przeszłości mieliśmy do czynienia z Samoobroną, Ligą Polskich Rodzin czy Polską Partią Przyjaciół Piwa. Nikt nie zabroni im przecież szerzenia populizmu i dopasowywania swojego programu do elektoratu. Wszystko w ramach prawa i za przyzwoleniem wyborców.
Ciekawym zjawiskiem dotyczącym dzisiejszych partii politycznych jest dążenie do centrum w spektrum ideologicznym i "zanikaniem podziałów" w programowym działaniu. Różnice, jeżeli występują, są one widoczne w programach partii, które z kolei na naszym poletku nie są zbytnio przestrzegane i realizowane. Powracając do spektrum partii politycznych, centrum jest "ideologicznym środkiem" osi lub krzywej spektrum systemu wartości partii politycznych. Może ono wyglądać na kilka sposobów:
Zacieranie się podziałów między ideologiami partii widoczne jest każdego dnia, a przykłady można mnożyć w nieskończoność: Leszek Miller ogłasza się liberałem, PiS podnosi podatki i zajmuje się kwestiami związków zawodowych oraz zabezpieczeń społecznych, PO (która uchodzi za partie liberalną) podnosi podatki i nie może uchwalić ustawy o związkach partnerskich i legalizacji marihuany. Partie zmieniają swój model z klasowych na masowe i tzw. "catch all", a wynika to z zaniku klas i podziałów, występujących w nowoczesnych społeczeństwach. Dlatego też co poniektóre partie starają się zjednać sobie polityków z mniejszych ugrupowań i przyciągnąć ich elektorat - działanie PO ze zwerbowaniem polityków przed wyborami parlamentarnymi 2011.
I na koniec o systemie partyjnym w USA. Mogłoby się zdawać, że system dwupartyjny w Stanach Zjednoczonych ogranicza możliwość indywidualnych działań polityków z partii Demokratów czy Republikanów. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Ograniczenie poszczególnych posłów widoczne jest bardziej w Polsce i innych krajach Starego Kontynentu, gdzie często obowiązuje dyscyplina głosowania. Sama dyscyplina może jest skuteczna i ważna dla konkretnych działań partii/koalicji, ale po pierwsze doprowadza do alienacji władzy, bo politycy nie głosują tak jak chcieliby tego ich wyborcy, a po drugie ogranicza indywidualizm w partii i czyni z członków "maszynki do głosowania" wg decyzji lidera. W Stanach Zjednoczonych brak zgody wewnątrz partii podczas głosowania jest czymś naturalnym i stwarza możliwość wyrażania własnych poglądów konkretnych posłów, jest również "instrumentem" do rozładowania napięć. Jak można zauważyć, system dwupartyjny w ogólnej formie może i ogranicza się do zaledwie dwóch partii politycznych, ale daje możliwość indywidualnych działań polityków i realnej reprezentacji wyborców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz