Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

środa, 26 października 2011

Polityka odsuwania

     Witajcie moi drodzy. Już nie będę pisał o Moskwie, no chyba, że kiedyś w przyszłości zagoszczę tam raz jeszcze i przeżyję odmienne doświadczenia, które będę mógł ponownie opisać. Skieruję teraz uwage na scenę polityki krajowej, na której ostatnio dzieje się bardzo, bardzo wiele ciekawych roszad politycznych (albo takowe roszady się zapowiada).
     Mam wrażenie, że rozpoczęta została "polityka odsuwania", choć funkcjonowała w różnych formach od zawsze (i w każdej partii), to teraz mam wrażenie, że nasilenie działań zmierzających do pozbycia się członków poszczególnych ugrupowań przeżywa swoje apogeum. Z przeszłości wszyscy paniętamy czystki zarówno w PO po aferze hazardowej jak i przed nią, oraz wywalenie Olechowskiego, Piskorskiego, czy Rokity. W PiS scheda rozpoczęła się po wyborach prezydenckich (porażce dla ugrupowania Kaczyńskiego) i tym samym odejścia bardzo wielu polityków o poglądach "bardziej" liberalnych. Niestety dla tych ostatnich,  ich klęska widoczna byłą w ostatnich wyborach, choć nomen omen znaleźli się tam ludzie od technik wizerunku i PR (mowa oczywiście o PJN). Czyżby nie potrafili działać na innym polu, a może to kwestia tego, że nie mają (nie trafili do) swojego elektoratu, a teraz zostali pozbawieni również jakichkolwiek dopłat państwowych. Wcześniej zmiany nastąpiły również w SLD, gdzie do szczytu struktur partyjnych dopuszczeni zostali młodzi (Olejniczak i Napieralski), którzy również w spektakularnym stylu stracili swoją szansę. Ciekawe przypadki to: partia "catch all", czyli Ruch Poparcia Palikota, ze znakomitym debiutem 10,1 % (jakkolwiek nie oceniać ideologicznie tej partii, drogi czytelniku, debiut mieli wyborny), oraz PSL, w roli odwiecznego koalicjanta i partii bez żadnych skandali i roszad.

     No to teraz się trochę pozmienia. Po samym szkoleniu dla posłów-elektów można było zauważyć, kto pretenduje do jakiej roli w naszym pięknym Sejmie. Tomasz Kaczmarek (kto go wybrał ?!) pokazuje swoje prawdziwe oblicze młodego wilczka PiS i na dzień dobry unika kamer, a do reporterów TVN mówi "słabe logo" i z charakterystyczną butą dla anty ITI'owców odchodzi. Przeciwnie zachowują się członkowie RPP - Robert Biedroń (ciekawe czy już doczytał o konwencie seniorów) i Anna Grodzka. Oboje czują się uradowani zainteresowaniem mediów wokół ich osoby - czy to przez ich nietypowość, czy też przez to co wnieść mogą do ciała legislatywy - sam nie wiem.
     Premier Tusk zaplanował powołanie nowego rządu na czas po prezydencji Polski w Radzie UE, moim zdaniem pomysł trafny (unikniemy losu "państw z perturbacjami wewnętrznymi" podczas prezydencji) prestiż na arenie międzynarodowej to przecież cenna zdobycz. Co poniektórzy konstytucjonaliści sądzą jednak inaczej. Schetyna ukazywany jest teraz jako polityk odsunięty przez Tuska ze względu na "tendencje przywódcze"(samotna gra w piłkę), nową miłością premiera staje się Ewa Kopacz, która jak zauważyły media, ma być nową marszałek sejmu. I zapewne tak się stanie, gdyż Tusk ma u niej dług za pomoc jaką włożyła minister zdrowia w ratowanie siostry Tuska tuż po wylewie. Dalej zmiany w PiS - Kaczyński ,co już jest regułą, z poparciem Błaszczaka debatuje nad odsunięciem (wywaleniem na zbity pysk) Zbigniewa Ziobry za nieprzychylne, aczkolwiek prawdziwe komentarze w sprawie porażki wyborczej. Czy Ziobro nie nauczył się jeszcze, że racja jest tylko po stronie Prezesa? Niema się jednak co bać - Zbigniew ma jeszcze brata, który dostał się do Sejmu, więc trzeba będzie się tylko od nowa przyzwyczaić do twarzy. A po stronie lewej: Napieralski sam odsuwa się od władzy czując powyborczą klęskę. Następuje koniec "ery młodych" i do łask ponownie wraca premier Leszek Miller. Jest tak głodny nowości i władzy, że zjada z Tuskiem śniadanie, omawiając równocześnie opcje współpracy SLD-PO i strasząc (funkcja ukryta) PSL, tym że  nie tylko ludowcy mogą być ukochanym koalicjantem ex post. Ruch Poparcia płynie jeszcze na laurach trzeciego miejsca w wyborach parlamentarnych, ale pytania "jak długo" i "co dalej" coraz bardziej uwidocznią się w kolejnych miesiącach. Trzeba będzie się wtedy zastanowić, czy dąży się w stronę "miejskiej Samoobrony", czy zapateryzmu. Niemniej jednak - tu moje osobiste wtrącenie - Janusz porusza po raz kolejny niewygodny dla polityków temat marihuany, naświetlając go również dla mediów poprzez działaczy Inicjatywy Wolne Konopie, współpracujących z RPP (mieli oni również szkolenie informacyjne dla posłów RPP dot. samych konopi i kwestii prawnych, czyli posiadania i depenalizacji). Poparcie dla depenalizacji i tym samym więzienia młodych ludzi za śmieszne ilości marii (co jest niebywałą hipokryzją w stosunku do tolerancji dla alkoholu w Polsce) udzieliło jak na razie 40 posłów, a to troszkę za mało, żeby sprawa ruszyła na dobre.
Można się spytać co w PSL. Ano u ludowców bez zmian - spokój, stabilność i można by powiedzieć wiejska sielanka. Pawlak jest praktycznie pewny koalicji, a kto miał do Sejmu z list wejść ten wszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz