Rybnik (Polska), Devinska Nova Ves (Słowacja) i Manila (Filipiny) - te miejsca na pewno wam coś mówią, a co dokładnie? Postaram się w skrócie wyjaśnić "Zabawy z Bronią".
Począwszy od Polski, gdzie nic nigdy się nie zdarza, a już na pewno nie uliczne strzelaniny w "takim stylu", w Rybniku 28.08.2010 r. mężczyzna pod wpływem alkoholu otworzył w mieszkaniu ogień do swojej rodziny, gdyż żona sprawcy nie chciała pozwolić, aby do mieszkania weszli koledzy sprawcy (w celu "grillowania"). Mężczyzna otworzył ogień do członków swojej rodziny, następnie po wybiegnięciu z domu strzelał do przechodniów i sąsiadów. Pomimo rannych i ciężko rannych nie zanotowaliśmy żadnego zgonu. Mężczyzna został ujęty.
Filipiny, miejscowość Manila, tutaj sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej i trzeba od razu dodać że o wiele gorzej niż w Polsce. 23.08.2010 r. funkcjonariusz policji, który został zwolniony dwa lata przed emeryturą za korupcję, porywa autobus (wycieczka m.in. z Hong Kongu, Chin i Filipin) i bierze zakładników. Wszystko transmituje TV. WSZYSTKO. W autobusie wycieczkowym znajduje się telewizor, tak więc 55-letni Ronald Mendoza (bo tak się nazywał) bawi się w film "Speed" i obserwuje co dzieje się wokół niego na szklanym ekranie wewnątrz pojazdu. Mendoza chce rozmawiać z mediatorami i mediami, dlatego co jakiś czas zamieszcza na szybie autobusu kartki z informacjami ("MEDIA NOW" "BIG DEAL AT 5:00 PM", itp.). Policja i służby specjalne chyba go nie posłuchały, bo nie dość, że niektórzy z nich znali napastnika ze służby (empatia), to postanowili wysłać tamtejszy SWAT, który zabił podczas szturmu większość zakładników (mierząc oczywiście w Mendoze). Dodatkowo presja policji przez okrążenie autobusu, wybijanie szyb i próbę wyrwania drzwi, wywołały u Mendozy przewidywalne działanie - w sytuacji zagrożenia zaczął zabijać zakładników. Ostatecznie sam Mendoza też został zabity, po "szturmie" filipińskich służb. Z całej wycieczki przeżyło 6 zakładników (nie licząc tych którym udało się uciec, bądź zostali wypuszczeni).
Devinska Nova Ves, niedaleko Bratysławy. Dwa dni po Rybniku i tydzień po Manili, Lubomir Harman - kolekcjoner broni - wtargnął do mieszkania rodziny romskiej i zabija wszystkich jej członków, po dokonaniu mordu wychodzi na ulicę i strzela do wszystkich, następnie popełnia samobójstwo. Mężczyzna ma spory arsenał, bo posiada trzy rodzaje broni palnej, w tym pistolet maszynowy (oraz 8 magazynków). Zawsze wydawało mi się że Bratysława (a tu jej okolice) to bardzo spokojne miejsca, w których mieszkają mili i zrównoważeni ludzie. Tak bardzo się myliłem. 7 osób ginie, 15 osób zostaje rannych w tym 13 do tego stopnia że trafia do szpitala. Strach był jego największą bronią.
Skąd bierze się tak wielka frustracja? Czy spowodowana jest alkoholem tak jak w Rybniku, a może jest wypadkową klęski zawodowej (Manila w Filipinach). Jednak najbardziej obawiam się, że wywołana jest zwykłym strachem, bądź obłędem, który wyeliminować można jedynie agresją - Devinska Nova Ves w Bratysławie. Jestem przeciwko powszechnemu dostępowi do broni palnej dla cywilów. Gdybym urodził się w Stanach za taki pomysł nie dość że mógłbym nie znaleźć poparcia nawet wśród ultra liberałów, to jeszcze sprzeczałbym się z poprawką do konstytucji USA. Na szczęście żyje w Polsce, tutaj napastników się łapie i nie ma ofiar śmiertelnych.
Nadal nie odczuwacie sarkazmu?
Wpis zainspirowany i częściowo bazujący na konferencji z dnia 14.09.2010 "11 września - 9 lat później" w Warszawie, zorganizowanej przez Centrum Badań nad Terroryzmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz