Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 3 stycznia 2010

Nowy rok czyli zmiany w ludziach, państwach i w świecie


Nowy rok jak zwykle był dla mnie zaskoczeniem. Zawsze przynosi ze sobą uczucie zadumy i refleksji nad tym co było i nad tym co na pewno będzie. Nie miałem zbytnio czasu aby pisać codziennie, za co przepraszam, lecz pomimo tego co się dzieje postaram się jak najczęściej informować o wszystkim co wg. mnie jest godne uwagi.
Powracając do nowego roku. Tyle się wydarzyło, tyle osób umarło, tyle osób dostało szanse zmiany świata, a jeszcze więcej ją spieprzyło. Barack Obama (styczeń) prezydentem supermocarstwa, na glinianych (zadłużonych) nogach. Mam co do niego bardzo pozytywne przeczucie. Pomimo tego,żę jest to prezydent Mr Zmiana i Mr Wizerunek (wszystkie portale społecznościowe USA), to tak naprawdę jeszcze nic nie zrobił dla dobra swojego kraju, a może nawet zrobił źle- Afganistan, system ochrony zdrowia i nowe zadłużenia. Czas pokaże. Kolejna nadzieja polityki (tym razem bardziej europejskiej)- Guido Westerwelle (październik), niemiecki minister spraw zagranicznych w rządzie Angeli Merkel, młody, energiczny, odcinający się od reszty homoseksualista, nie kryjący się ze swoimi poglądami. Może wreszcie minie czas głupich uśmieszków i szeptania za plecami, może ktoś pokaże, że tolerancja to fundament, a w szczególności jeżeli chodzi o politykę.
Niestety jako obserwator zauważyłem też wiele nietrafionych stanowisk AD 2009 m.in. baronessa Catherine Ashton(Madame PESC od grudnia), która na wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim nie potrafiła jasno określić "racji stanu" UE i gubiła się odpowiadając na pytania zgromadzenia. To ma być MSZ UE? Kto kiedykolwiek będzie identyfikował UE z jej charyzmą czy nawet nią samą. Chyba tylko równie "znany" przewodniczący RE Herman van Rompuy- prezydent UE, aż szkoda mi słów (choć on przynajmniej ma głowę na karku).
Zawsze jest druga strona medalu, więc przedstawiłem zarówno moje nadzieje jak i ich brak w piastowanych przez w/w osoby urzędach.
No, a co z tą Polską?- Zapytam jak Tomasz Lis- Hmmm... trochę będzie u nas działo, powiem więcej będzie się działo zarówno wewnątrz kraju jak i w strukturach międzynarodowych (choć dopiero w 2011 przywita nas okres prezydencji Polski w Radzie). A więc czekają nas wybory prezydenta RP! Na pewno będzie o czym pisać, zarówno mi jak i czwartej władzy:]
Tak więc można dość kryminalnie i tajemniczo zakończyć kwestię Polski: "Który z czarnych koni PO, PiS, SLD i SDPl, czy może ktoś niezależnie (panie Olechowski) zwycięży w krwawej i bezlitosnej walce o prymat w państwie Polskim?"
Oczywiście pod koniec przesadziłem. Ale noworoczna zaduma pozostaje no i ponadto wisi nade mną klątwa dwóch sesji i publikacji do biuletynu KNMD.
Zapraszam do komentowania artykułu (jak i również wszystkich przeszłych i przyszłych), bo widzę że coś słabiutko.

3 komentarze:

  1. Po to wybrali Hermana, żeby on był prezydentem w RE - nie ma już prezydencji krajowej. Radzie (UE) Polandia będzie przewodniczyć w drugiej połowie 2011 roku; po Hiszpanii, Belgii i Republice Węgierskiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko już sprostowałem bo mi się pomerdało, cały czas myślałem że w 2010:) No a prezydencja krajowa jest tylko jej sposób nie jest określony traktatem (lizbońskim) i musi być "rotacyjna":]

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam Twoje arty i mimo że znam Cię bardzo długi czas to nie wiem jak mam komentować :P mało mam czasu na politykę aczkolwiek Twój blog stał się swojego rodzaju źródłem wiedzy, pisz częściej :)

    OdpowiedzUsuń