Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

piątek, 6 grudnia 2013

Ponad 1460 dni

Kilka dni temu stuknęło 4 lata odkąd jesteśmy razem mój drogi czytelniku. Od tamtego czasu zdążyło się bardzo wiele zmienić. Chyba dorastamy, nawet jak już dawno temu przekroczyliśmy 18 lat. Wydarzenia, które przez czas istnienia "Toksyn" nawiedzały świat były czasami niespodziewane, a innym razem długo wyczekiwane lub od dawna prognozowane. Nie można być wszystkiego pewnym, zawsze trzeba wiedzieć, że piękne intencje mogą być przeistoczone w okrutne czyny, a wiele spraw ma drugie dno. Nasza rzeczywistość nie znosi próżni, tak samo, jak serwisy informacyjne czy grafik polityka przed wyborami. Muszę stwierdzić drogi czytelniku, że przez te 1460 dni nie było łatwo - zarówno dla spokoju świata jak i dla mnie.

Miałem sporo dziwnych myśli, jedną z nich było to żeby przestać pisać, bo problemy, bo nie wiem czy ktoś czyta, bo tamto & owamto. Ale jako, że uważam siebie za wytrwałego sukinsyna, którego nie jest łatwo zabić i zniesmaczyć postanowiłem pisać dalej, bo lubię to najbardziej. Nie żegnałem się na zawsze, bo pożegnania rozrywają moje serce i duszę, wole powitania i miłe gesty, choć jak można wyczytać z moich wiadomości (skierowanych ode mnie do Ciebie) nie zgadzam się z wieloma sprawami, które funkcjonują zarówno lokalnie jak i globalnie. Dlatego wiele osób ma o mnie wyrobione zdanie i się nie zgadza z tym co mowie i piszę. To dobrze, bo jakże nudny byłby świat, gdyby wszyscy sobie przytakiwali i obdarzali nieszczerym uśmiechem.


***

Wiadomość o śmierci Nelsona Mandeli spadła na mnie jak orkan Ksawery na Polskę. Wiedziałem, że bojownik o wolność i prawa człowieka jest schorowany i został wypisany ze szpitala, ale tak nagle umierać? Przecież tak się nie robi panie Mandela. Niestety, wszystkich nas to czeka, nieważne czy jesteśmy głupi czy inteligentni, bogaci czy biedni, czy wierzymy w boga lub bogów czy też mamy gdzieś wszystkie systemy. Jedno jest pewne, nie dożyjemy XXII wieku. Mało optymistyczna wizja, ale tak w zasadzie jest, dlatego trzeba działać za życia. Mowa tutaj o działaniu na każdej możliwej płaszczyźnie, która może sprawić, że historia naszego życia będzie pasjonująca i szlachetna. Na prawdę się da, a wystarczy się tylko ruszyć z miejsca, przestać przeglądać głupie filmy i zdjęcia w Internecie (choć każdemu się czasem zdarza) i znaleźć trochę wolnego czasu. Chciałbym, aby Nelson Mandela, pomimo tego, że nigdy go nie spotkaliśmy i nigdy nie spotkamy, został w każdym z nas.

Ciężko o spokój, kiedy władza chce zawłaszczyć
 nasze pieniądze w ramach manipulacji z OFE:
http://www.tvn24.pl/tusk-po-glosowaniu-ws-ofe-pis-sld-i-twoj-ruch-to-klasyczne-trutnie,377516,s.html


Ducha Mandeli potrzebuje opozycja i obywatele na Ukrainie, bo pomimo wielkiego zimna i niesprzyjającej sytuacji politycznej o lepszą historię walczą także nasi sąsiedzi ze wschodu. Władza nie może czuć się pewnie, gdy lud jest gotów do czynów ostatecznych, aby tylko osiągnąć swoje szczęście. Ukraińcy mają na uwadze zmianę zastanego status quo i niesprawiedliwości, tego nie powstrzyma ani milicja, ani wojsko ani sam Janukowycz ze swoimi poddanymi. Tak, obawiam się o ich życie i zdrowie, bo teraz ulice Kijowa nie są bezpieczne, widać to na filmikach, które przeciekają do Internetu - globalnej platformy komunikacji instant.



Jestem zwolennikiem rozmów i dialogu, a nie walk, ale kiedy rozmowy nic nie dają trzeba działać. Jednak użycie siły nie powinno być narzędziem wykorzystanym przez kogokolwiek i kiedykolwiek. Upór i wytrwałość to to, czego potrzeba naszym sąsiadom, oni potrzebują wsparcia wszystkich obywateli UE, jak nigdy przedtem. Tak też odbieram rozmowę z moją koleżanką, dziennikarką z Kijowa, która pisze, że opozycja jest rozbita, że ludzie są w niebezpieczeństwie, a ich kraj potrzebuje Unii. W mrozie i strachu przed kolejnym dniem protestów bądźmy z nimi w każdy możliwy sposób. Mówmy o Ukrainie i tym co się dzieje na ulicach Kijowa.


źródło: deviantart.net
I pod koniec postanowiłem zawrzeć w poście parę słów o świętach. Nie mogę niestety napisać nic krzepiącego, wesołego czy zabawnego. "Miła tradycja" z coraz większym impetem wkracza w przestrzeń osobistą i z roku na rok pierze mózgi coraz intensywniej. Uwielbiam przebywać z bliskimi pod koniec grudnia, ba, nawet podoba mi się to, że mogę zjeść coś bardzo smacznego w te kilka dni przed końcem roku. Jednak nie mogę zrozumieć, dlaczego ci, którzy sprzedają i kupują zamieniają się w "świąteczne kreatury", a wszystkie lokale bez względu na ich rodzaj zamieniają się w salony świętego Mikołaja. Co do "kreatur", takie stworzenia przeważnie mają na uwadze pieniądze, a w grę wchodzi akcja kupna-sprzedaży, która przystrojona jest w świąteczne szaty, ma infantylny charakter i twarz grubasa w czerwonym uniformie. Świąteczne kredyty, świąteczne promocje, świąteczne produkty, świąteczne wszystko, byle na tym zarobić. I nie ważne, że wszyscy pracownicy muszą stawać na głowie i pracować nieludzko, aby "był dobry utarg" - przecież to święta. Może zamiast kupować komuś drogie prezenty warto pomyśleć o dzieciakach w domach dziecka, bezdomnych czy zwierzętach niczyich. Wszyscy wymienieni potrzebują prezentów w postaci pomocy. Namawiam więc do zachowania zimnej krwi i nie wpadania w szpony konsumpcji, wtedy może uda się zachować resztki człowieczeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz